12. Wyprawa na bagna

413 48 25
                                    

Obaj szybko wbiegli do domu. Doknes, MWK i Jachimozo siedzieli tam, gdzie wcześniej. Sheo dał im trochę chleba i świeżego mięsa.

- Wszystko w porządku? - zapytał Doknes. Widział po ich minach, że coś jest nie tak.

- Zygmunt tu idzie - odpowiedział dealer.

- Co zrobimy?

- Zostawcie to mnie - wtrącił się Sheo - Obiecuję, że żaden z jego zbirów nawet nie przekroczy progu tego domu. Ale na wszelki wypadek, schowajcie się w moim magazynie - wskazał klapę koło schodów.

- Pójdę na górę ostrzec chłopaków - zaproponował Jachimozo. Pozostali zgodzili się z nim.

Jachimozo wbiegł po schodach, a dealer otworzył klapę. Widać było przyczepioną do ściany drabinę, a na dole pokój oświetlony pochodniami. Doknes zszedł pierwszy. Następnie MWK podał mu Rambka, potem zszedł za nimi. dealer zaczął schodzić, ale zatrzymał się. Jego głowa wystawała z dziury.

- Na pewno wiesz co robisz? - zapytał. Sheo uśmiechnął się uspokajająco.

- Zaufaj mi. I nie wychodźcie dopóki wam nie powiem, że już można.

dealer westchnął i zszedł, a Sheo zamknął klapę. Jednak zamiast zejść do końca, został na drabinie.

- Co robisz? - zapytał MWK szeptem.

- Chcę wszystko słyszeć - odpowiedział dealer.

MWK chciał coś jeszcze powiedzieć, ale uciszyło ich pukanie do drzwi. dealer nic nie widział, ale dokładnie wszystko słyszał.

- Czego tu szukasz? - usłyszał głos Sheo. Nie był on jednak przyjazny. Wprost kipiał niechęcią. Gdyby wcześniej nie usłyszał jak brzmi jego normalny głos, pomyślałby, że właśnie ten gburowaty ton jest jego naturalnym głosem.

- Przepraszam, że przeszkadzam - ten głos nie należał do Zygmunta, lecz do Rudolfa, co jednak znaczyło, że Zygmunt jest gdzieś blisko. Nie pofatygował się osobiście, lecz wysłał posłańca - ale czy nie widziałeś może siedmioosobowej grupy? Pięciu ludzi i dwóch mieszańców? Jeden z nich był ranny.

- Widziałem - odpowiedział Sheo. dealer wstrzymał oddech. Gdy jednak usłyszał następne zdanie, uspokoił się - Poszli w tamtą stronę. Prosili mnie o pomoc, ale dałem im tylko apteczkę oraz kilka przydatnych rzeczy i kazałem im odejść. Nie cierpię jak ktoś mi się kręci koło domu.

- Domyślam się - ton głosu Rudolfa sugerował, że niezbyt go to poruszyło. Jednak najprawdopodobniej dał się nabrać - Tak czy siak, dzięki za informację.

- Proszę. A teraz idź już sobie. Zakłócasz mi spokój - po tych słowach, Sheo trzasnął drzwiami.

W pierwszym odruchu dealer chciał wyjść, ale powstrzymał się i zastosował do polecenia Sheo. Przecież Zygmunt mógł obserwować dom. Gra aktorska Sheo była wyśmienita, ale Zygmunt był sprytny. Mógł jeszcze przez chwilę obserwować dom. Gdyby zauważył ruch albo usłyszał głosy, mogliby wpaść w tarapaty.

Dopiero po kilku minutach, usłyszał kroki zbliżające się do klapy. Sheo otworzył ją.

- Widziałem jak odchodzili - powiedział odsuwając się. dealer wyszedł jako pierwszy.

- To było niesamowite! Nie mówiłeś, że taki dobry z ciebie aktor.

Sheo zarumienił się.

- Mówią mi, że lepszy ze mnie aktor, niż alchemik.

- Nie wiem jakim jesteś alchemikiem, ale aktorem jesteś pierwszorzędnym.

Gdy pozostali wygramolili się z magazynu, dealer poszedł na górę, żeby powiadomić resztę o tym, że zagrożenie minęło oraz, żeby sprawdzić stan Koshiego. Chciał otworzyć drzwi, ale powstrzymał się. Chłopaki po drugiej stronie drzwi mogli być przygotowani na atak. W wyniku nieporozumienia mogło dojść do katastrofy.

Minecraft Ferajna : Początek LegendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz