Ten dzień miał być taki jak każde inne dni, ten miesiąc miał być taki sam jak inne miesiące, tan rok miał być taki sam jak inne lata. Niestety, nic nie było tak jak miało być.
Dzisiejszego dnia w Monachium doszło do niepokojącego incydentu. W samym sercu miasta, w centrum handlowym dziesięciu imigrantów zaatakowało małą grupę Niemców.
Szybko przybyła policja aby zająć się tą sprawą. Po nieudanych negocjacjach napastników zabito.
Policjanci mówili że napastnicy nie posiadali broni palnej, po prostu gryźli ludzi. Zachowywali się jak zwierzęta, wspólnie atakowali małe grupy ludzi. Po zlikwidowaniu napastników wybuchła tragedia. Całe tłumy ludzi zaczęli się nawzajem atakować.
Mówili, że z ich ust wydobywał się wodospad śliny, oczy mieli pełne pustki i śmierci.
Zanim przyjechały jednostki specjalne, całe centrum handlowe było pełne krwi i ludzkich zwłok.
Policja musiała się wycofać do najlepiej zabezpieczonego miejsca. Czyli do pomieszczenia w którym jeden z wielu strażników zajmował się monitoringiem i w razie czego zawiadamiał ochronę lub odpowiednie służby.
Później stracono kontakt z policją...
Miejsce: przestrzeń powietrzna Niemiec, Monachium
Data: 25 września 2019 r.
Całe centrum handlowe, a nawet cała dzielnica została skutecznie zablokowana przez jednostki Policji i wojsko. W promieniu 2,5 kilometra obowiązuje strefa zamknięta, do której cywile nie mają wstępu, okoliczną ludność ewakuowano.
My - członkowie jednostki antyterrorystycznej GSG 9 - musimy wyeliminować wszelkie zagrożenie. Zostaliśmy poinformowani że jeśli będziemy atakowani przez cywili, mamy strzelać by zabić.
Rozkaz był jasny: "Zlokalizować nieprzyjaciół, wszelkie przeszkody mają być wyeliminowane, jeśli będziecie atakowani, nawet przez cywili - strzelać by zabić!".
Plan był prosty. Dwudziestu pięciu naszych. Cztery grupy po pięciu ludzi. Grupa "Maulwurf*" miała wejść do centrum przez podziemny parking. Grupa "Löwe**" - najliczniejsza grupa, licząca dziesięciu ludzi -miała wejść od frontu. Grupa "Schlange***" przez tyły, a Grupa "Adler****" za pomocą helikoptera, wysadzona na dachu, skąd miała zejść do punktu zbornego.
Punktem zbornym był pokój w którym strażnik obserwował centrum handlowe za pomocą monitoringu. Tam mieliśmy zdać szczegółowy raport najwyższemu dowództwu o liczebności wroga, by później mogło wkroczyć wojsko.
Ja należałem do grupy "Adler"
- Niedługo podchodzimy do lądowania! Sprawdzić magazynki! - wykrzyczał dowódca, ale przez głośny silnik helikoptera i tak był ledwo słyszalny. Mimo to wszyscy się domyśliliśmy co mówił.
Po sprawdzeniu magazynka swojej MP5, spojrzałem na moich towarzyszy. Wszyscy byli zawiedzeni ostatnimi wydarzeniami. Oktoberfest, festyn który trzeba spędzić ze swoimi rodzinami, kosztując najlepsze piwa, ale my zostaliśmy wysłani by ponownie zabić lub zostać zabitym.
Nikt nie ma pewności czy na pewno wszyscy wrócą z tego cało. Każdy z nich zostawił kogoś bliskiego - o ironio - kiedy to mieli być razem. Ja miałem te nieszczęście że nikogo w domu nie zostawiłem i nie miał na mnie kto czekać.
Od kiedy tylko pamiętam żyłem i dorastałem w domu dziecka. Nie wiedziałem nic o swojej rodzinie, ani kim naprawdę jestem
Chociaż może mam z tego powodu szczęście? Nikt z mojego powodu nie będzie zawiedziony. Nikt nie będzie rozpaczał po mojej śmierci. Sam nie mam pewności czy wyjdę stąd w jednym kawałku.
CZYTASZ
Czas Apokalipsy
HorrorOto historia ludzi którym przyszło żyć w najgorszych czasach tego świata. W czasach kiedy świat jaki wszyscy znamy, zaczyna upadać. W czasach kiedy ich psychika i oni sami zostają poddani próbie.Oni mają jeden cel: Przetrwać za wszelką cenę. Tylko c...