Rozdział 2

6 0 3
                                    

Przyglądam mu się z bliska. Tym razem jest bez kurtki, a jego mięśnie na brzuchu są widoczne przez przylegającą do nich koszulkę. Spoglądam spowrotem na jego twarz. Odnoszę wrażenie, że przebiega mu teraz wiele myśli naraz. Zabawne.
-Ekhem. - jego odkaszlnięcie wyrywa mnie z myślenia. - Możesz mi w końcu powiedzieć kim jesteś i co robisz przed moim domem?
Zaczynam się pocić. Jego głos..
-Ta. Jestem nową sąsiadką i mama chciała żebym.. - nie mogę dokończyć, ponieważ za jego plecami pojawia się Merit. Ta sama Merit, która w szkole robi ludziom piekło. Super. Na prawdę.. Nie mogłam trafić lepiej. W sumie czego ja się spodziewałam? Przecież wiadomo, że skoro zarówno o nim jak i o niej jest głośno w całej szkole to wcześniej czy później będą razem chociażby dla fejmu. Szczerze? Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach lub książkach, a tu proszę.
- Trey kochanie.. Co tu robi ta - przerywa na chwilę żeby zmierzyć mnie wzrokiem. Widzę, że chłopak prostuje się jeszcze bardziej na dźwięk jej głosu. - ... to coś?
Mam ochotę jej przywalić ale powstrzymuje mnie nagłe wyrwanie pudełka.
- Podziękuj mamie. - zabrał mi pudełko i zamknął drzwi spowrotem.
W sumie to nie wiem co teraz czuje. Jeszcze nigdy wcześniej nie znalazłam się w takiej sytuacji. Jest to dość.. dziwne? Nie umiem nawet tego określić. Ale z drugiej strony nawet się cieszę. Wziął całe pudełko więc nie muszę już chodzić i gadać w kółko tych samych zdań. Nawet trochę mi ułożyło.
Wchodzę spowrotem do domu. Za jakąś godzinę powinni zjawić się rodzice. Podchodzę do plecaka i wyjmuję z niego swój telefon. Mam 3 nieodebrane połączenia od Cassandry.
-No hejka dzwoniłaś ale nie mogłam rozmawiać. Co tam? - odbiera już po drugim sygnale.
- No w końcu obiecałam, że powiem Ci o co chodzi z tym całym Treyem i dlaczego wszyscy tyle o nim mówią..- słyszę poddenerwowanie w jej głosie, co naprawdę rzadko się zdarza. Zaczyna coś mówić ale przerywam jej.
-A tak pro po Treya.. To nie wiem czy wiedziałaś ale jest moim sąsiadem. -po drugiej stronie telefonu zapada zupełna cisza. - Przed chwilą miałam okazję go spotkać z Merit.
Wzdycham. Naprawdę. Gdy mówię o tym mojej przyjaciółce, to przed oczami momentalnie pojawia mi się ich obraz.
-Żartujesz... ten Trey? Jesteś pewna, że mówimy o tej samej osobie? - znam ją na tyle dobrze, że wiem, iż próbuje zachować powagę ale z jakiegoś powodu w jej głosie pobrzmiewa ekscytacja- Wiesz.. muszę kończyć. Pogadamy jutro przed szkołą dobrze? Przepraszam.
-Jasne. Rozumiem. - i się rozłączyła. Wygląda na to, że to by było na tyle z naszej dzisiejszej rozmowy.
Jak to jest możliwe, że mieszkając tu już dwa miesiące wcześniej go nie widziałam? Wyglądam przez okno w stronę jego domu. Muszę się wychylić aby zobaczyć choć skrawek budynku. Trey wychodzi właśnie z domu jednak z tej odległości nie mogę ocenić czy jest zły, a może raczej szczęśliwy. Wsiada do samochodu i odjeżdża z piskiem opon. Udaje mi się schować, gdy przejeżdża koło mojego domu. Zauważam, że zaraz po nim odjeżdża Merit, tyle że w przeciwną stronę.
Gdy sobie o niej pomyślę już wiem, że raczej łatwo mi nie odpuści. O ile do tej pory mnie nie ruszała, tak teraz może się to zmienić.
Na szczęście jutro jest już piątek, więc będę podatna na jej złośliwości tylko jeden dzień. No chyba,że po weekendzie jej nie przejdzie i będzie tylko gorzej...
Słyszę jak ktoś przekręca zamek w drzwiach. Rodzice wrócili z pracy.
-Cześć kochanie. -mój tata właśnie zdjął kurtkę i podszedł pocałować mnie w czoło. -Co dziś jemy na obiad?
-Jak sam ugotujesz to zjesz.-moja mama śmieje się ściągając buty. -Na co macie ochotę?
Wymieniamy z tatą spojrzenia i już wiem, że mamy to samo na myśli...
-Pizza!- krzyczymy w tym samym czasie.
-Mam dwójkę dzieci w domu. Jakby ktoś obcy teraz tak stanął i was posłuchał to obawiam się, że nie miałby za dobrych myśli o was. -uwielbiam śmiech mojej mamy. Zawsze nas nim zaraża.
Wchodzimy do kuchni. Moi rodzice wyciągają zakupy z toreb i chowają je do odpowiednich półek.
-Jak tam poszło poznawanie sąsiadów? - moja mama przeszywa mnie wzrokiem. Obawiam się,że nawet jeśli chciałabym przekręcić jedno słowo, ona by to zauważyła.
-A no wiesz.. Chyba dobrze. Mamy obok miłą starszą panią Rosali o ile dobrze zapamiętałam jej imię i zaprosiła Cię na kawę w jakiś dzień. Powiedziała, że bardzo chętnie pozna nowe osoby i ma nadzieję,  że się polubicie.
-O to miło z jej strony. Chętnie do niej pójdziemy jak tata skończy jutro pracę, a ty wrócisz ze szkoły..- wygląda na to, że ja i tata naprawdę się dogadujemy bo nawet ,,zasyczaliśmy " w tym samym momencie.
-Kochanie nie obraź się ale wątpię, żebym ja z Karter nadawał się na babskie ploteczki ze starszą kobietą.. Będę musiał umyć samochód i mam nadzieję, że nasza córka nam w tym pomoże bo wiesz, samemu będzie mi ciężko. - zanim mama zdąży się obrócić w naszą stronę,  mój tata puszcza mi oczko. Kocham go. Naprawdę. Mamę oczywiście też ale jakoś z tatą mam więcej zabawnych sytuacji.
Uśmiecham się sama do siebie na tę myśl. Przypomniało mi się, jak uczył mnie jeździć na rowerze i obiecał, że się nie wywalę, a on sam mnie nie puści. I z początku nawet tak było. Biegł koło mnie, a ja byłam zadowolona z tego, że mi się udaje utrzymać równowagę.  Później nawet nie wiem kiedy ale się zatrzymał i jechałam już sama, jednak gdy się obejrzałam i zauważyłam, że nie ma go obok, oczywiście się wypieprzyłam.  Miałam zdarte oba kolana. Gdy do mnie podbiegł i zaczął pytać czy nic mi nie jest, zaczęłam się śmiać, a on widząc, że wszystko jest w porządku, śmiał się razem ze mną. Mojej mamie nie było tak wesoło, gdy zobaczyła podarte nowe spodnie na moich nogach.
-Wy i te wasze ,,zajęcia " - nie wierzę własnym oczom. Moja mama zrobiła cudzysłów w powietrzu. - Zawsze coś wymyślicie, żeby tylko gdzieś nie iść, gdzie według was nie będzie nic ciekawego.
I tak nam minął wieczór. Zanim przyjechała pizza, odrobiłam lekcje i przebrałam się w piżame. Później razem siedzieliśmy przed telewizorem w salonie i oglądaliśmy filmy. Gdy kladłam się spać, przejrzałam jeszcze social media i przyszedł akurat sms od Cassandry.

《Przepraszam, że się rozłączyłam ale przyjechał Tobias z ciocią i wujkiem. 》
Tobias to jej młodszy kuzyn. Czasami zabieramy go z nami na spacery i takie tam
《W porządku. Rozumiem. Nic się nie stało. ;) dobranoc :-* 》

Nie pamiętam kiedy usnęłam. Wstałam rano wyszykowałam się jak zawsze, zjadłam śniadanie i wsiadłam w samochód.
Po drodze stojąc na czerwonym świetle, zauważyłam samochód Treya tuż za mną. Aha. No tak skoro jest moim sąsiadem to teraz będę musiała go częściej spotykać. A to oznacza, że także Merit..
Zielone.
Ruszyłam dodając gazu. Ten palant zjechal na pas obok mnie i jechał teraz równo ze mną, co chwile na mnie spoglądając. W jego aucie widziałam 3 chłopaków ale nie wiem jeszcze jak się nazywają. Czy on chce się ścigać?
Podgłośniłam moją ulubioną piosenkę i przyśpieszyłam jeszcze bardziej. Teraz to ja wymijam auta jedno za drugim. Spoglądam co chwilę w lusterko i widzę, że mnie dogania.
- Idiota. - mówię sama do siebie.
Ciągnęliśmy to aż do momentu, gdy pojawił się budynek szkoły. Zrobiłam mu na złość i wychamowałam w ostatnim momencie tak, że on zatrzymał się z piskiem opon dosłownie centymetr od mojego zderzaka.
1/0 dla Karter. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, a poszerzył się bardziej, gdy skręcając w lusterku widziałam chłopaka uderzającego rękoma w kierownicę.
Zaparkowałam obok grupki moich znajomych, którzy jak zwykle byli wcześniej niż ja.
- No no.. Czy ja dobrze widziałem, że właśnie o mały włos nie miałaś stłuczki -z twojej winy oczywiście-  z panem groźnym? - na twarzy Mika malowało się teraz dużo więcej emocji, niż jak ostatnio dostał 5 z matematyki za sprawdzian, co spowodowało, że udało mu się uniknąć zagrożenia. Moją uwagę przykuło jednak określenie na Treya. Pan groźny?
- Powinien wiedzieć, że należy zachować bezpieczną odległość od auta jadącego przed nim. - wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Gdy odwróciłam się w stronę wejścia do szkoły, okazało się, że zarówno on jak i jego koledzy już wysiedli i idą właśnie na lekcje.
- Dlaczego właściwie ,,pan groźny "? - teraz, gdy zadałam to pytanie, już nikt się nie śmiał.
-Cassandra ci nie powiedziała?
-A jest coś ważnego, co powinna mi powiedzieć? - poczułam jak włoski na rękach stają mi dęba.





Kochani!
Obawiam się, że następny rozdział pojawi się już w nowym roku.
Także w związku z tym chciałabym wam życzyć, aby nadchodzący rok był dla was czasem, w którym spełnią się wasze plany, cele, marzenia.. Aby udało wam się podnieść się po ewentualnych porażkach. Pamiętajcie, że nie jest ważne, ile będziecie mieli postanowień noworocznych ale to, co będziecie robić, aby udało się je spełnić oraz jak będziecie do tego dążyć. Lepiej jest zaczynać od niżej postwionej poprzeczki i tym sposobem dążyć do wielkiego celu, niż brać na siebie za dużo.
Trzymajcie się cieplutko ❤❤❤ Mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną i Karter na dłużej ☀️😉😊

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie ten chłopak. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz