~°~

872 59 6
                                    

Janek Bytnar uśmiechał się do siebie odkładając na miejsce słuchawkę telefonu po rozmowie z Tadeuszem. Ostatnimi czasy wszystko układało się po jego myśli, dzięki czemu Rudy chodził z wiecznym uśmiechem na ustach i dobrym humorem, co nie umykało uwadze jego najlepszego przyjaciela. Zośka, co prawda również zadowolony z powodu ostatnich sukcesów w akcjach przeciwko okupantowi, twierdził jednak, że nie powinni dawać się za bardzo ponieść radości z wygranych, ponieważ przez to wróg będzie mógł ich zbyt łatwo zaskoczyć. Może i byłoby to bardzo rozsądne, aczkolwiek Bytnar ze swoim optymistycznym i radosnym podejściem do życia częściej patrzył na świat przez pryzmat uczuć niż rozsądku, chociaż to nie oznacza, że Janek był nierozsądny. Co to to nie, nieraz pomagał Zawadzkiemu w układaniu planów dywersyjnych, zdecydowanie można było na nim polegać. Po prostu ten wesoły i kochany chłopak, często dawał się ponieść swojej uczuciowej i dowcipnej stronie, gdyby tylko mógł, najchętniej z każdym by się zaprzyjaźnił, każdemu zaufał. Czy było to zaletą? Wadą? Ciężko stwierdzić, to zależy od punktu widzenia.

Rudy nucąc pod nosem jedną ze swoich ulubionych harcerskich piosenek udał się do kuchni po szklankę wody, po czym natychmiast poszedł do swojego pokoju i położył się na łóżku, zdejmując tylko koszulę i przebierając spodnie na piżamę. Po chwili leżał już i zamyślony wpatrywał się w sufit, aż nie wiadomo kiedy odpłynął do krainy snów.

*****

Wstajemy, młody człowieku! – Około godziny czwartej trzydzieści rano nad głową Janka rozbrzmiał ten właśnie głos mówiący po niemiecku.

Bytnar otworzył oczy i pobladł widząc nad sobą kilku hitlerowców. Nie, nie, nie, oby to był sen... Krążyło w jego myślach, chociaż nic nie wskazywało na to, że dziejące się wydarzenia mogą być tylko snem. Chłopak natychmiast został boleśnie poderwany z łóżka, pozwolono mu tylko narzucić na siebie koszulę, po czym szybko wyprowadzono z mieszkania. Mógł jedynie zadawać sobie w głowie pytania bez odpowiedzi. Dlaczego on? Przypadkowa łapanka, czy może ktoś go wydał? Nie, nie możliwe by ktoś zdradził miejsce jego zamieszkania, przecież ostatnio nie było żadnego alarmu, który informowałby o aresztowaniu kogoś z jego otoczenia... Więc obecne położenie mógł Rudy przypisać tylko nieszczęśliwemu trafowi.

Gdy Niemcy wyprowadzili Janka z kamienicy, ujrzał tam swojego ojca, którego również postanowili aresztować, przez co serce zabiło mu mocniej. Bardzo uczuciowy chłopiec zaczynał się bać, o siebie, o tatę, bał się, bo wiedział, że tam gdzie właśnie jest wieziony zazwyczaj nie ma drogi ucieczki.

*****

Tak oto Jan Bytnar, któremu do tej pory dobrze szło umykanie wrogowi, właśnie wylądował na Szucha gdzie za chwilę miało się odbyć jego przesłuchanie. Najpierw zabrano go do pomieszczenia w którym dokładnie ogolono mu głowę, stracił swoją niewątpliwie dodającą mu uroku czuprynę. Zaraz potem usadzono Rudego przed dwójką niemieckich policjantów, jeśli tak w ogóle można ich nazwać. Bo przecież policja powinna bronić sprawiedliwości, nieprawdaż?

Znasz prawo Generalnej Guberni. Starczy tego żebyś zawisnął na szubienicy. – stwierdził jeden ze szkopów, siedzący za swoim biurkiem z kamienną twarzą. – Chodzą słuchy... Że jesteśmy brutalni. Ale tak nie musi być. – dodał po chwili spokojnym, cały czas nie wyrażającym emocji głosem i wstał z krzesła, podchodząc powoli bliżej Janka. – Jesteśmy policją. Znamy swój fach. Ale mamy zwierzchników... – Po tych słowach spojrzał na moment na drugiego z policjantów, który tylko przyglądał się wszystkiemu paląc papierosa, po chwili znowu zerkając na twarz Bytnara. – Jesteś młody, bystry. Znasz niemiecki...

Przez chwilę Rudy wahał się. I tak znajduje się już w naprawdę koszmarnym położeniu, jak zacznie rozmawiać z policjantami po niemiecku może się jakoś wybroni?

Czy To, Że Sił Mi Brak Zwiastuje Koniec Nas? || One Shot ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz