IX

449 52 9
                                    

Opady śniegu tej zimy były niesamowicie wysokie. Miasto od dobrych paru tygodni cały czas przykryte było białym puchem, który sprawiał wrażenie ciepłego koca niżeli zimnych kryształków lodu. Za ośnieżoną witryną kawiarni siedzieli przyjaciele Jaemina. Dyskutowali o czymś zacięcie, a Hyuck co chwilę żwawo gestykulował rękoma. Jaemin przygotował dla nich zamówienie i z tacą, na której znajdowały się dwa kubki gorącej czekolady udał się do stolika. Usiadł razem z nimi oczekując, że zaraz dowie się czegoś ciekawego.

- O czym tak rozmawialiście? Macie jakieś świeże ploteczki? - zaśmiał się cicho. Zdecydowanie za dużo czasu spędzał na plotkowaniu z Jungwoo. Wcześniej tego nie robił, ponieważ uważał, że nie obchodzi go życie innych ludzi i woli skupić się na sobie.

- Tak właściwie to przedstawiałem Jeno plan, którego częścią również jesteś. - odpowiedział mu Donghyuck upijając ówcześnie łyk parującego napoju.

- Hyuckie ma dla nas propozycję. W grę wchodzą również Mark i Renjun. Oh, o wilku mowa!

W trakcie wypowiadanych przez Jeno słów po pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoneczka oznajmiającego przybycie do lokalu nowego gościa. Drzwi delikatnie zaskrzypiały a za nimi pojawił się Huang Renjun szczelnie owinięty grubym szalikiem oraz z teczką pod pachą. Jak co dzień w drodze z uczelni wstąpił do swojego ulubionego miejsca w Seulu.

- Co to za spotkanie? - rzucił w stronę trójki przyjaciół.

- Siadaj. - polecił mu Jaemin i złapał blondyna za dłoń.

- Dobrze, teraz słuchajcie. Ostatnio Mark wpadł na świetny pomysł. Chciał was bliżej poznać i zaproponował nam wspólny wyjazd na narty! Rozumiecie, cała nasza piątka na jednym stoku. Uznałem, że na pewno się zgodzicie, więc już zarezerwowałem nam domek. Odmowy nie przyjmuję, jedziemy w sobotę rano i wracamy niedzielnym popołudniem. Co myślicie?

- Jak dla mnie to super. Bardzo miło ze strony Marka, że jednak chce nas poznać. Widzisz, a ty się nas wstydziłeś... - powiedział z udawanym oburzeniem Jeno. - Renjun, tobie pasuje?

- Tak, jasne! W końcu będę miał okazję, żeby go poznać.

- To świetnie, zaraz do niego zadzwonię. A teraz wróćmy do tematu ploteczek...

 Stali czwórką przed domem Donghyucka opatuleni kurtkami z ogromnymi plecakami na plecach oraz wielkimi rumieńcami na policzkach. Czekali aż przyjedzie po nich Mark, żeby wszyscy razem mogli ruszyć w drogę. Poranne powietrze było mroźne, więc za każdym gdy ktoś otworzył buzię z jego ust unosiła się para. Niby zwykłe zjawisko, ale uznali je za wyjątkowo zabawne i teraz zwarcie chuchali co chwilę zanosząc się śmiechem. Zupełnie jak dzieci. 

W końcu podjechał do nich czarny samochód, z którego po chwili wysiadł Mark. Przywitał się ze wszystkimi i pomógł im zapakować torby do bagażnika. Donghyuck zajął przednie siedzenie tuż obok kierowcy, więc pozostawała tylko sprawa tyłu. Każdy normalny człowiek po prostu by usiadł na swoich czterech literach, ale nasi bohaterowie zdecydowanie do tej grupy nie należą i musiała odbyć się swojego rodzaju kłótnia o miejsca przy oknach. Bitwę przegrał Jaemin, który siedział teraz ściśnięty pomiędzy Jeno a Renjunem. 

Podróż minęła im bardzo przyjemnie. Dużo rozmawiali, w większości o luźnych tematach, a z głośników wydobywały się dźwięki jakiejś starej kapeli rockowej. Po dojechaniu na miejsce odebrali klucze od urokliwego małego drewnianego domku. Chatka znajdowała się przy samym lesie, a z jej tarasu można było podziwiać pobliski stok. Po wejściu do środka zdecydowali się na podział pokoi, ale że były tylko dwa, ta kwestia nie podlegała dyskusjom. 

Nikt nie widział sensu w rozpakowywaniu walizek na tylko jedną noc, więc wszystkie wylądowały gdzieś w kącie, a piątka chłopców pospiesznie udała się w stronę stoku. W małej budce wypożyczyli potrzebny im sprzęt i ruszyli na wyciąg. Spędzili dobrych parę godzin jeżdżąc na nartach, a kiedy mieli już niesamowicie czerwone nosy, a słońce powoli zachodziło zdecydowali się na zakończenie zabawy.

Wszyscy byli w wyśmienitym humorze, czuli się tak beztrosko, zupełnie jak na rodzinnych wyjazdach w dzieciństwie. Atmosfera była naprawdę ciepła, nawet między Renjunem i Markiem zdążyły się wytworzyć więzi przyjaźni.

Właśnie toczyła się bardzo poważna konwersacja o prawdziwej przyczynie wyginięcia dinozaurów kiedy Huang poczuł wibracje w kieszeni. Uśmiechnął się pod nosem gdy zobaczył imię wyświetlane na ekranie i wyszedł do pokoju, żeby nikomu nie przeszkadzać swoją rozmową. Przejechał palcem po szkle niemogąc doczekać się nadchodzących minut.

- Injunnie! - usłyszał piskliwy głos, a po chwili zobaczył również twarz przyjaciela.

- Chenle! Nawet nie wiesz jak tęskniłem.

- Chciałbym ci kogoś przedstawić. Pamiętasz, jak opowiadałem ci, że poznałem bardzo miłego chłopaka? To jest Jisung! - w telefonie pojawiła się druga głowa. Jisung uśmiechnął się nieśmiało i pomachał ręką.

Renjun cieszył się, że Chenle znalazł nowego przyjaciela, potrzebował wsparcia od kogoś kto jest na miejscu. Nie mógł być o to zazdrosny.

Chwilę jeszcze rozmawiali, Renjun opowiedział o wyjeździe w góry z nowymi znajomymi i o ostatnich wydarzeniach w jego życiu. Po wysłuchaniu historii Chenle o tym, jak wiedzie mu się na uniwersytecie postanowił się pożegnać i wrócić do reszty. Obiecał chłopakowi, że zadzwoni do niego za parę dni i się rozłączył.

Kiedy wrócił do małego salonu czekało na niego pachnące kakao z piankami. Zajął miejsce na podłodze, usiadł po turecku, a głowę oparł o ramię Jaemina. Ciepły kubek ogrzewał jego zimne dłonie, w kominku tańczyły płomienie, czuł się tak dobrze.

W pewnym momencie padła propozycja gry w pokera, ale że nikt ze zgromadzonych nie miał zamiaru tracić swoich cennych pieniędzy zdecydowali się grać na ciasteczka. Rozgrywka pełna była przekomarzanek, prób podpatrzenia kart osoby obok i podjadania nieswoich ciasteczek. Ostatecznie najwięcej ciastek wygrał Jeno. W geście zwycięstwa wyrzucił wszystkie karty w powietrze. Nie obyło się bez złośliwych komentarzy ze strony Hyucka, który stwierdził, że kto ma szczęście w kartach, ten nie ma szczęścia w miłości. Może coś w tym było, ale Jeno stwierdził, że będzie się o to martwić później.

Po północy każdy już leżał w swoim łóżku. Jaemin miał wrażenie, że wszyscy poza nim już zasnęli. Wiercił się, wstawał, robił przysiady, niestety bezskutecznie. Kiedy znowu podnosił się żeby odbyć krótki spacer do salonu i z powrotem usłyszał ściszony głosik:

- Chodź tu i przestań się szwendać.

- Nie zmieścimy się razem.

- Zmieścimy.

Jaemin znajdował się teraz ściśnięty w ramionach Renjuna. Dotyk chłopca działał na niego uspokajająco. Czuł się jakby otaczało go mnóstwo kwiatów. Wszystkie chaotyczne myśli opuściły jego głowę. Chciał trwać w tym uścisku do końca wszystkich swoich dni.

- Renjun?

- Tak?

- Cieszę się, że tu ze mną jesteś.

-----------------------------------------
tęskniliście? w końcu się zebrałam, żeby to napisać. mam wrażenie, że wena twórcza ostatnio mnie opuściła, przepraszam. nie zapomnijcie zostawić gwiazdki i komentarza!

milky way ➵ renminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz