Rozdział 1

12 2 1
                                    

                                                                       Koszmary


Obudziłam się przez dźwięk kroków dochodzący z holu.

- Halo? - zapytałam zdziwiona i przestraszona

Deski podłogowe zaskrzypiały tuż przed drzwiami do mojego pokoju, i cień przesunął się po progu. Cień zatrzymał się na moment... i wtedy rozgległ się dźwięk głośnego pukania.
Z jakiegoś powodu, którego nie mogłam wyjaśnić, trwałam bez słowa z nadzieją, że cokolwiek lub ktokolwiek jest za drzwiami po prostu odejdzie...
...ale w głębi duszy wiedziałam, że tak się nie stanie.

- Kimkolwiek jesteś, nie boję się ciebie! - wykrzyczałam z nadzieją, że go, lub to, wystraszę.

Dźwięk pukania się powtórzył, tym razem jeszcze głośniej. Czułam wibracje w zębach z każdym uderzeniem pięści w drzwi.

- KIM JESTEŚ?! Po prostu odejdź... Proszę... - przytuliłam się do swoich nóg

Drzwi zaczęły się uginać i pękać, drewno rozszczepiało się do momentu aż w końcu drzwi wyleciały z ramy...

- Nie! Wynoś się! - przytuliłam się do siebie mocniej, sparaliżowana strachem

Ludzka sylwetka pojawiła się w drzwiach, otoczona płomieniami.

- Proszę... zostaw mnie! - wciąż siedziałam na łóżku bez możliwości zrobienia czegokolwiek

Nagle usłyszałam czyjś głos, zimny i szorstki.

- Czyżbyś mnie zapomniała?

Sylwetka weszła do mojego pokoju a płomienie się po nim rozlały, wypełniając powietrze dymem.

- Czyżbyś zapommniała co mi zrobiłaś? Co zrobiłaś swojemu jedynemu bratu?
- Jonathan, proszę... Niczego nie zrobiłam! Po prostu... po prostu zostaw mnie! - nie mogąc się ruszyć, przyglądałam się sylwetce, której nie mogłam rozpoznać.
- Wiesz, że nie mogę tego zrobić. - odpowiedział bez emocji

Jonathan wyciągnął rękę i złapał mnie za gardło...

- Puść mnie! - wykrzyczałam. - Zostaw mnie! - odpowiedziałam gniewnie.

Złapałam Jonathana za przedramie i zamarłam widząc jak mięso odpada mu od kości, trzeszcząc i płonąc pod moimi dłońmi...
Poparzony kawałek skóry spadł na moje łóżko i spłonął, zostawiając po sobie jedynie kupkę popiołu.

- Mój Boże... Czym ty jesteś?!
- Ty mnie takim stworzyłaś, siostro... Teraz się odwdzięczam.
- O czym ty mówisz? Niczego nie robiłam! - łzy napłynęły mi do oczu
- KŁAMIESZ!

Gwałtownie się do mnie przybliżył i wtedy zobaczyłam go... Jego skóra była mocno poparzona, nie miał połowy włosów, ubrania trzymały się na pojedynczych paskach i miał wbite szkło w połowę ciało. Jednak najbardziej przeraził mnie jego wzrok, pełen frustracji, gniewu i nienawiści.



Obudziłam się znowu, desperacko wdychając powietrze. Pościel trzymałam kurczowo w pięściach.

"Czemu to się ciągle dzieje?" pomyślałam.
Wzięłam telefon z szafki nocnej i wpisałam numer.

- Victor? Tu Scarlett... Musimy porozmawiać, teraz! [...] Ok, dzięki... Tylko się ubiorę i wychodzę.

Wybrałam zwykły strój: klasyczne, przylegające jeansy, biała koszulka i niebieski cardigan.

Krótką chwię później siedziałam już na przeciwko Victora w uniwersyteckiej kawiarni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 06, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Haunting of Braidwood ManorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz