Szaro-białe kłęby, unoszące się znad ciemnej cieczy spowijają umysł i podrażniają nozdrza swym ostrym zapachem. Nie pachną cudownie, nie wszyscy lubią ten zapach, jednak każdy stara się go tolerować, każdy z nas cierpliwie go znosi.
Eksperymentujemy, by poprawić smak, dodajemy słodkie drobinki, mdłą ciecz, obserwujemy jak miesza się z czernią, tworząc coś zupełnie nowego. Orientujemy się, że nie możemy już tego cofnąć, musimy w pełni zaakceptować nasz nowy smak.
Możemy go też wylać, lecz jaki sens mają wtedy poprzednie działania? Po co tworzyć coś, by później móc się tego pozbyć?
Możemy mieszać w nieskończoność, dodawać nowe składniki, by powstało coś jeszcze innego o zupełnie innym smaku.
Ale po co wylewać życie?
