Rozdział XI

6 1 0
                                    

Po 10 minutach usłyszałam pukanie do drzwi, zeszłam na dół i podeszłam do drzwi

- To ty Donatello?

- Tak Mary otwórz drzwi - otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do domu

- Co się stało Mary

- Donatello ja wiem, że dopiero się poznaliśmy ale nie wiedziałam z kim mogę o tym porozmawiać

- Dobrze Mary uspokój się, co się właściwie stało

- Chodź lepiej do mnie do pokoju - poszliśmy schodami na górę prosto do mojej sypialni. Donatello od razu podszedł do laptopa na ekranie którego widniała wiadomość.

- Cholera - powiedział do siebie

- Coś nie tak?

- Nie, a właściwie tak. Mary zasłoń okna i idź zakluczyć drzwi- powiedział mój towarzysz nawet na mnie nie patrząc

- Dobrze - zbiegłam po schodach i przekluczyłam zamek teraz nikt nie mógł wejść, ani wyjść. Wróciłam do pokoju i szybko zasłoniłam wszystkie okna

- Co teraz? - zapytałam Donatella, on spojrzał na mnie i potarł ręką czoło

- Zostało nam tylko czekać na nadejście dnia-   Powiedział po czym wstał i zapytał

- Masz może jakiś materac czy karimatę? Nie chcę żebyś była tej nocy sama.

- Tak powinnam coś mieć zaraz przyniosę- wyszłam z pokoju by po paru minutach wrócić z zieloną karimatą w kwiatki.

- Może być?- spytałam chłopaka, on uśmiechnął się i powiedział

- Jest idealna, dzięki- rozłożył ją obok łóżka.

Z szafy rodziców dałam mu pościel dla gości. Kiedy już leżliśmy odszukałam swoją dłonią dłoni Donatello i mocno go za nią chwyciłam

- Boję się - powiedziałam cichym głosem. On wstał usiadł na łóżku i mnie przytulił.

- Nie masz się czego bać, jestem przy tobie.



Lost sisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz