...

18 0 0
                                    

       Cześć, nazywam się Kate. Mam 14 lat i jestem już doświadczona w tym, że każdy ma coś przeciwko mnie. Tego dnia straciłam moją przyjaciółkę Lili, która miała być na całe życie, ale  była na marne cztery tygodnie, przez które zdobywała moje zaufanie, krok po kroku. Jak już poznała większość moich sekretów zdradzała je każdemu. Nie dowiedziałabym się o tym, gdyby nie to, że jakaś osoba, od której znalazłam w szafce list miała w sobie jeszcze odrobinę sprawiedliwości i współczucia. Sama byłam zdziwiona tym, że nie ciekawiło mnie, przynajmniej na ten moment kto do mnie napisał. Interesowało mnie jedynie to jak odegrać się na Lili, nie mogło jej to ujść na sucho. Postanowiłam, że dopiero po wakacjach coś na nią wymyślę.                Za tydzień będzie zakończenie roku szkolnego, w tym czasie nikt nie chodzi do szkoły. List dostałam w zeszły wtorek, dlatego udawałam jeszcze przez parę dni, że o niczym nie wiem. Nadszedł ostatni dzień szkoły, co roku ta sama szopka, trzecia gimnazjum odchodzi, wszyscy płaczą itd. Nie uczyłam się dobrze, więc oprócz nagrody za jakiś konkurs nic nie dostałam. Znajomi z mojej klasy, prześladowali mnie na początku za to, że się uczę, a gdy przestałam wyzywają mnie od głupków i debili. Udawałam, że to mnie nie obchodzi, ale nie było łatwo, może w kolejnej klasie się im postawię? To jest zmartwienie na inną chwilę. Teraz muszę pomyśleć gdzie pojadę na wakacje! Wróciłam dziś do domu ze zmieszaną miną. To wszystko co mnie spotkało... Ech, szkoda gadać. Użalam się nad sobą, a i tak nie mam, aż tak źle jak niektórzy. Rodzice nie byli ze mnie dumni, ale gdyby wiedzieli jak to jest... Powiedzieli, że za słabe oceny to oni wybiorą gdzie pojadę!Wysyłają mnie na obóz! Wiem, że nie zmienią zdania, trudno, przynajmniej będę miała co robić. Wyjazd jest za dwa tygodnie, ale muszę zrobić zakupy, w końcu muszę  mieć jakieś ubrania do jazdy konnej, ale zaraz... Muszę się jej nauczyć! Jak mam pójść na obóz konny, jeśli nie umiem jeździć na tym zwierzęciu?Rodzice przyznali mi rację. Miałam maleńką nadzieję, że wymyślą coś innego, ale oni wymyślili mi ekspresową naukę tego sportu. Nauczyłam się w te dwa tygodnie, samodzielnego kłusa i stępa. Musiałam się szybko spakować, za trzy godziny powinnam być na miejscu zbiórki. Zrobiłam listę tego co mam spakować. Udało się, myślę, że zapisałam najpotrzebniejsze przedmioty, bo i tak już za późno na zmiany. Krzyknęłam do mamy, aby się zbierała, bo musi mnie zawieźć, a zostało mało czasu. Powiedziałam tak, żeby zrobiła to bardzo szybko. Po piętnastu minutach była gotowa, a jak na nią to mega szybko. Ruszyłyśmy w drogę. Wszyscy już przyjeżdżali, a że dużo osób się zapisało to nie było miejsca do zaparkowania i musiałam od razu wysiąść. Dziesięć minut później opiekun ogłosił zbiórkę i zaczął wyczytywać nazwiska z listy. Gdy skończył był wyraźnie zaniepokojony. Pewnie ktoś nie dotarł i wyjazd musi się przez to opóźnić. Nagle pojawił się jakiś chłopak. Podbiegł do opiekuna i tłumaczył się za spóźnienie. Kazał wszystkim wsiąść już do autobusu.  Wszyscy się pchali, oprócz mnie i tego spóźnialskiego. Weszliśmy oboje, nie zwracając na siebie uwagi. Zostały tylko dwa wolne miejsca, i to obok siebie. Spojrzeliśmy na siebie. Już wiedzieliśmy, że będziemy na siebie skazani...                                                                              Wytargowałam, że siądę obok okna, ale nie był temu zbyt przeciwny. Wszyscy zaczęli rozmawiać, jedynie u nas trwała nie zręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać. W końcu nie mogę być nieśmiała i przez to nie móc poznawać nowych osób. Kiedy zobaczył, że chcę coś powiedzieć to żeby nie wyjść na tchórza stwierdził, że to on pierwszy się odezwie. Zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się, że on nazywa się Ivan i ma 16 lat. Fajnie jest poznawać nowych ludzi, a zwłaszcza jeśli mają podobne zainteresowania do ciebie. Zaprzyjaźniliśmy się, przynajmniej na to wyglądało. Miałam już kogoś z kim mogę pogadać na tym obozie...




MarzenieWhere stories live. Discover now