''When Satan meets an angel and a childish lie''
Wiele rzeczy Taehyung nie rozumiał na tym świecie, ale naprawdę nie docierało do niego czemu tutaj jeszcze jest. Siedział on właśnie pomiędzy szczęśliwym i jednocześnie dumnym Jiminem, bo udało mu się postawić na swoim, a zirytowanym Yoongim. Naprawdę nie wiedział co w tym momencie było dla niego gorsze. Po lewej co chwila nad swoim uchem słyszał jak jego przyjaciel zbyt głośno i entuzjastycznie reaguje na niektóre rzeczy rozmawiając z Hobim. Miał wrażenie, że albo ogłuchnie, albo dostanie z łokcia przez jego nadmierną gestykulacje. Oczywiście za to po jego prawej stronie siedział nie kto inny jak wiecznie nie zadowolony Min. Kiedy co chwila Taehyung zerkał na niego swoim kątem oka rozważał dwie opcje, które wydawały mu się bardzo prawdopodobne. Najpewniej teraz patrząc na swojego blond kolegę Suga wyobraża sobie albo jego śmierć w katuszach, albo sam go zabija gołymi rękami w swoim wyimaginowanym świecie. Taehyung przełkną głośno ślinę. Naprawdę, obie opcje wydawały mu się niezbyt przyjemne.
Po chwili chwycił kubek z herbatą, którą wcześniej przygotował Hoseok. Jednak kiedy chciał upić pierwszy łyk niezdarnie szybko ją odsunął wykrzywiając przy tym lekko twarz. Napój był niezwykle gorący czego Taehyung się zupełnie nie spodziewał i z niezadowoleniem wysunął język mając nadzieję, że przestanie go szczypać.
Udało mu się przy tym wychwycić to, że Jungkook, który siedział naprzeciwko niego zaczął się z niego dyskretnie śmiać. W takiej sytuacji zmrużył oczy i chciał coś powiedzieć, ale wtrącił mu się Yoongi.
-Gorące frajerze.
-Dzięki nie zauważyłem...- próbował brzmieć jak najbardziej sarkastycznie tylko potrafi, ale ten szatan się tylko uśmiechnął.
-Wiem, nie winie cie za małe iq-dodał, a Taehyungowi tylko opadła lekko warga.
Do tego cały czas widział ten uśmieszek młodszego i poczuł, że jego duma w tym momencie coraz bardziej idzie w dół. Nie miał zamiaru być ani minutę tu dłużej, bo miał w domu o wiele ciekawsze rzeczy do roboty. Mógł ten czas spożytkować np. gapieniem się na swojego chomika, który miał zdecydowanie ciekawsze życie od niego. Miał jeszcze do wyboru nadrabianie swoich ulubionych seriali. Aż nie mógł zdecydować pomiędzy tymi dwoma cudownymi i ciekawymi czynnościami co chce robić najpierw. Zdecydował, że na początek ponarusza prywatność swojego chomika, a potem pomarnuje czas przed laptopem. Skinął głową sam do siebie i zebrał się do wstania.
-Wychodzę!-oznajmił wszystkim zebranym i nawet nie oczekiwał od nich żadnej odpowiedzi. Po prostu liczył, że pozwolą mu wyjść. Jednak było inaczej niż się tego spodziewał i dla niego nie było to żadną nowością.
-Co? Już?-zaskoczony i wyraźnie zawiedziony Hoseok zabrał głos. On był takim aniołem, że Taehyung chyba nigdy nie zrozumie jakim prawem przyjaźni się z kimś takim jak Yoongi. Ta chora relacja nie powinna mieć w ogóle prawa bytu-Czemu znowu obrażasz gości?
Rudowłosy rzucił groźne spojrzenie Minowi, który jakby nigdy nic konsumował ciastka, jakie przyniósł Hobi.
-Mówienie prawdy to nie obrażanie-wymamrotał patrząc się znowu w zupełnie innym kierunku niż znajdowali się jego rozmówcy.
-Pamiętaj u kogo mieszkasz.
Jeden trzy szatanie. Rzucił w myślach zadowolony Taehyung, który mógł poczuć choć przez chwilę tą satysfakcje zwycięzcy.
Jungkook w zasadzie niewiele się odzywał i tylko uśmiechnięty słuchał reszty. Naprawdę nie pamiętał kiedy ostatnio tak dobrze spędzał czas i tyle się szczerzył. Czuł że naprawdę potrzebował czegoś takiego od bardzo dawna. Do tego mógł oglądać jak Yoongi dogryza Taehyungowi. W sumie nie wiedział czemu, ale to bardzo go bawiło. Musiał przyznać, że towarzystwo w które się wtopił było dość niecodzienne. Mógł nawet otwarcie powiedzieć, że każdego z nich się nawet trochę obawiał, bo byli jakby to ująć nieprzewidywalni. Jedynie nie miał nic do zarzucenia Hoseokowi, bo wydawał się taką ciepłą i miłą osobą, która codziennie rano wstaje by nazrywać świeżych kwiatków.
Widząc że Taehyung chce ich już opuścić wcale go nie zdziwiło. Szczerze będzie mu trochę brakować tego totalnego ignoranta. Przeklną siebie w myślach, że rozmyśla o tak bezsensownych rzeczach. Kidy Taehyung opuścił mieszkanie, a Jimin zdążył skończyć już go wyzywać na wszelkie sposoby nastała chwila ciszy. Jednak nie trwała ona długo bo dobroduszny Hoseok zabrał głos.
-No dalej, opowiedz coś o sobie-ściskając ciepły kupek herbaty zaczął się uważnie spoglądać na Jungkooka-Jestem bardzo ciekawy twojej osoby.
On trochę nie wiedział co ma powiedzieć, a Jimin się prawie opluł swoim napojem.
-Jungkook jest synem rolnika-rzucił szybciej niż w ogóle pomyślał Jimin będąc bardzo zdeterminowanym by chronić tajemnice swojego nowego przyjaciela-Przyjechał do Seulu bez żadnego planu na życie.
-Ojej, musi ci być naprawdę ciężko-przeją się wyraźnie Hobi, a Jungook tylko niezrozumiale popatrzył na Jimina, a potem znowu na niego.
Dobra, takiej historii na jego temat się totalnie nie spodziewał. Musiał jednak przyznać, że kreatywność Parka jest niezwykła. Jednak miał ochotę przyłożyć sobie rękę do twarzy i pójść śladami Taehyunga i wyjść z tego pomieszczenia. Jednak musiał się powstrzymać i tylko uśmiechnąć na znak, że to jest prawda. To zawsze działa i do tego nie powiedział, że tak jest, ani nie zaprzeczył więc idealnie. W żadnym aspekcie nie skłamał...aż tak bardzo.
Jimin jeszcze trochę posiedział, ale robiło się już późno więc Hoseok powiedział by już się zbierał. Bardzo nie chciał i nie wyglądał na osobę zachęconą by opuścić to mieszkanie jeszcze dziś. Jego rudowłosy starszy kolega jednak użył argumentu nie do przebicia co nawet Jungkooka zdrygło.
-Jimin zbieraj się już, bo znowu będziesz uciekać przed dresami-powiedział bardzo poważnym i dojrzałym głosem.
Niższy jednak tylko się na to skrzywił, a w tle było słychać śmiech Yooniego.
-Nie przesadzaj nie uciekałem!-poprawił go wywracając oczami- Tylko szedłem bardzo szybko, ok?
Jungkook nie wiedział jak niebezpieczne mogą być miejscowe dresy, ale trochę go to zaniepokoiło, że znajduje się w takiej okolicy. Postanowił, że rano obmyśli plan jak znaleźć lokum w bardziej bezpiecznych warunkach.
Kiedy Jimin w końcu wyszedł wyściskawszy wcześniej swojego nowego przyjaciela Jungkooka, zapadła chwilowa cisza. Zaczął się przez to trochę, ale tylko trochę stresować i zaczął zjadać cukierki, które dostał od Parka i pewnie mają rok. Do tego pewnie je zwinął z jakiejś recepcji czy coś gdzie dają dzieciom, ale teraz się tym za bardzo nie przejmował. Jak się zatruje to przynajmniej skończy swoją egzystencję w piękny sposób.
-To ja ci przygotuje pościel- uśmiechnął się do niego Hoseok i zostawił go samego w dużym pokoju.
A nie, czekaj, nie został sam. To by było zbyt piękne w tym momencie. Po paru sekundach jednak poczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Kiedy odwrócił się bardzo powoli zetknął się ze spojrzeniem prawdziwego mordercy.
-Nie ufam tobie-odezwał się po chwili ciszy Yoongi i kiedy już doszczętnie przeszył Jungkooka swoim wzrokiem wstał i wyszedł.
Jungkook tylko przełknął ślinę i miał wrażenie, że Yoongiego to nawet bawi kiedy wzbudza respekt przed innymi.
*****
Pewnie nie spodziewaliście się kolejnego rozdziału dzisiaj xD
CZYTASZ
We met by accident!
FanfictionSpotkali się przez przypadek i przez przypadek zostali przyjaciółmi.