Ponad pół godziny później skończyliśmy jeść i jedynie siedzieliśmy przy stole, rozmawiając i popijając wino. Przebywanie z Robertem sprawiało mi ogromną przyjemność. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym... W moim poprzednim związku nie mogłem liczyć na taką randkę.
- Zapomniałem zapytać... jak na uczelni?
Mężczyzna uśmiechał się do mnie i patrzył mi prosto w oczy. Naprawdę interesowało go, jak sobie radzę.
- Dobrze. Nasz wydział organizuje jakąś współpracę międzynarodową. Mają sprowadzić jakichś profesorów zza granicy... ale to dopiero plany.
- Hm... ale interesuje cię to.
- Rzeczywiście. Lubię słuchać ludzi z doświadczeniem. Co innego, gdy mówi do ciebie profesor, który ma wiedzę książkową a co innego, gdy jest to ktoś, kto ma wiedzę z pierwszej ręki.
- W takim razie mam nadzieję, że projekt się powiedzie.
- A co u ciebie Robercie? Jak idzie praca?
- Cóż... niedługo zaczną się wyjazdy służbowe, konferencje... martwię się, że będę miał mniej czasu, aby się z tobą widywać... Dlatego chcę nacieszyć się tobą, póki mogę.
Z jednej strony mówił normalnie, ale z drugiej... spojrzenie miał dość znaczące... A może tylko sobie coś ubzdurałem... Cóż... na pewno nie zaszkodzi, jeśli troszeczkę go... sprowokuję.
Delikatnie musnąłem stopą jego nogę... niby przypadkowo. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja odwzajemniłem spojrzenie. Powoli sączyłem wino, patrząc mu w oczy. No dalej... to moje najlepsze uwodzicielskie spojrzenie...
- Yuta...
- Yhm...
- Tak sobie myślałem...
- Tak?
- Może... chciałbyś...
No dalej Robercie... wykrztuś to z siebie! No dobra... to spróbujemy inaczej.
Opróżniłem kieliszek z resztek wina i odstawiłem go na stół, po czym powoli oblizałem usta. Z satysfakcją zauważyłem, że wzrok mężczyzny powędrował w ich stronę. Z drugiej strony chyba jednak odrobinę przesadziłem, bo mężczyzna wydawał się kompletnie zapomnieć, że właśnie coś mówił. Dobra... najwyżej wyjdę na dziwkę. Albo... Ile właściwie wina wypiłem? Chyba dość sporo...
- Robercie?
- Tak?
- Chyba... chyba odrobinę kręci mi się w głowie...
Dla lepszego efektu położyłem dłoń na czole. Mężczyzna od razu otrzeźwiał, zerwał się z krzesła i zbliżył do mnie.
- Czy jest ci słabo? Może wypiłeś za dużo wina...
- Możliwe... Nie mam zbyt mocnej głowy.
- Może powinieneś się położyć?
Tak!
- pomogę ci dojść do sofy.
Nie! No dobra... jakoś to obejdę. Mężczyzna pomógł mi wstać i poprowadził do części salonowej. Opadłem na dużą miękką sofę.
- Może przynieść ci wody?
- Nie trzeba. Usiądź... muszę tylko chwileczkę... odetchnąć.
Na szczęście, posłuchał mnie i usiadł obok. Przez jakieś dwie minuty udawałem, że alkohol rzeczywiście nieco mi zaszkodził, po czym delikatnie przesunąłem się w bok, opierając się o ramię Roberta.
CZYTASZ
Za którymś razem się uda...
RomanceYuta Saito to w zasadzie zwykły student historii sztuki, który świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że i tak skończy na kasie w Maku. Pracuje dorywczo, wynajmuje małe mieszkanie, już dawno pogodził się ze swoją orientacją i stara się korzystać z najp...