Rozdział IV

25 2 3
                                    

Był listopad, praktycznie już jego koniec. Zostało dosłownie kilka dni aby mógł się rozpocząć kolejny, ostatni miesiąc w tym roku. Rysowałam właśnie coś na kształt aparatu w zeszycie gdy z głośników dało usłyszeć się głos dyrektorki. Oczywiście z racji tego, że trwała lekcja panowała cisza. Kobieta przypominała o tym, że należy kupić już bilety na bal andrzejkowy który ma być w stylu weneckim, jak i znaleźć sobie partnera. Śmieszna sprawa. Nowa, która ledwo zna osoby z klasy ma iść na bal a co jest jeszcze śmieszniejsze? Że to ona musi zaprosić chłopaka na tą potańcówkę. Niech piekło pochłonie dyrektorkę i nauczycieli którzy rzucili ten pomysł. Poza tym cały czas słyszałam na korytarzu na przerwach, która dziewczyna zaprosi jakiego chłopaka. Co mnie zdziwiło? To, że czerwonowłosy bad boy miał takie samo branie wśród dziewczyn co gospodarz naszego liceum. Całkiem dwa różne charaktery a jednak najpopularniejsi w szkole. Naprawdę ironia losu. Ale Iris mi nie odpuści tej szkolnej zabawy, szczególnie, że ma to być pierwsza na której mam okazję uczestniczyć. Ale naprawdę nie mam ochoty, bawiąc się będę odnosiła wrażenie, że pogodziłam się z śmiercią rodziców a to wierutne kłamstwo.

Siadłam sobie pod moją szafką i otworzyłam byle jaki zeszyt na byle jakiej stronie. Dałam nagłówek na górze kartki "Lista potencjalnych idiotów, którzy zechcą pójść z taką niezdarą jaką jestem". Od razu wpisałam tam niebieskowłosego Alexy'ego. Później Armina ale po chwili go wykreśliłam. Znając życie nadal jest z tą zołzą. Ja się zastanawiam jak taki super chłopak z ekstra poczuciem humoru może być z taką osobą jak Amber. Ja się pytam jak? Cholera znowu skupiam się na czymś innym. Zapisałam tam też Lysandra i Nataniela. Myślałam też aby wpisać tam Kastiela i ostatecznie się zdecydowałam. Dodałam też jeszcze jeden zapisek. A mianowicie "jesteś tak beznadziejna że pójdziesz sama ze sobą, bo Iris ci nie dopuści". Wyciągam więc telefon z kieszeni i szybko wystukuję wiadomość pierwszej osobie z listy.

Me:
Wybierasz się na tą imprezę?

Gey:
Tak, a co?

Me: 
Masz parę?

Gey:
Tak, a co?

Me: 
Nic, miłej przerwy ;)

Gey:
Ale wiesz, że zakupy cię nie miną? Dziś popołudniu, przed szkołą, o piętnastej.


Uśmiecham się do telefonu jak głupia.

Me:
To brzmi jakbyś wykazywał mnie na pojedynek na gołe klaty XD

Gey:
Wszystko może się zdarzyć ;P


Kręce głową i chowam urządzenie do tylnej kieszeni moich dżinsów, jednocześnie wykreślając przyjaciela z listy. Otworzyłam zeszyt na kolejnej stronie i powoli zaczęłam kreślić zarys polaroida. Uwielbiam aparaty tego typu ze względu, że zdjęcia wychodziły od razu. Mogło się podziwiać moment który był chwilę wcześniej. Ale najbardziej w nich kochałam to iż zdjęcia miały te białe marginesy. Gdy byłam już bliska ukończenia szkicu zadzwonił dzwonek na lekcję, więc podnoszę się i kieruję się do sali chemiczno-biologicznej. W drodze do klasy zaczepiła mnie Rosalia, która oznajmiła mi że wybiera się razem z nami na zakupy. Najwidoczniej Alexy był tak szybki i zdążył już poinformować o tym dziewczynę. Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy razem gadając szeptem, gdy nauczyciel był zwrócony w stronę tablicy. Lekcja biologii szybko mi zleciała w towarzystwie białowłosej. Ale co jakiś czas spoglądałam na Nataniela, który wyglądał na znudzonego. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę sala powoli opustoszała. Zostaliśmy w trójkę. Ja, Rosa i Nat. Pożegnałam się z dziewczyną, bo kilka minut przed dzwonkiem powiedziała mi, że ucieka z matmy. Ja niestety nie mogłam, ponieważ w dość krótkim czasie złapałam dość dużo pał. Białowłosa wyszła z sali zostawiając mnie z Natanielem sam na sam. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 08, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Amour SucréOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz