Fredrik głośno jęknął gdy promienie słońca wpadające do pokoju, obudziły go. Głowa piekielnie mocno go bolała tak samo jak reszta jego ciała. Leżał w połowie na podłodze z jego górną częścią ciała na ziemi. Podniósł swoją prawą rękę, przetarł nią swoje oczy i znowu stęknął gdy przez jego głowę przeszła fala bólu. Przeczesał swoje włosy dłonią i lekko się przekręcił, żeby mógł jakoś wstać. Gdy w końcu udało mu się ustać w miarę prosto, spojrzał za siebie na łóżko. Leżała w nim Miss Samuell w samym gorsecie. Jej dolna część ciała była przykryta kołdrą. Z kobiety wisiała na krześle przy biurku Freda. Na twarzy mężczyzny znalazł się uśmiech. Schylił się, żeby pocałować policzek jego ukochanej. Ona lekko ruszyła swoją głową, lecz się nie obudziła. Biremsmith przez dłuższą chwilę patrzył na kobietę. Kiedy nareszcie udało mu się odkleić swój wzrok od damy, postanowił wyjść z pokoju. Kierował się do swojej łazienki, żeby chociaż trochę zmyć z siebie zapach alkoholu. Po krótkiej kąpieli pójdzie do kuchni i zaparzy jakieś ziółka. Później wróci do pokoju i obudzi swoją ukochaną, żeby ta mogła do niego dołączyć. Znajdując się już prawie przy drzwiach, mężczyzna kątem oka zobaczył Filipa.
- Chłopcze!
Dzieciak zatrzymał się i spojrzał na osobę nawołującą go. Widząc, że jest to Fredrik, podbiegł do niego z uśmiechem na twarzy.
- Gdzie o takiej wczesnej porze się wybierasz?
- Chciałem trochę pozwiedzać dom - skłamał młodzieniec - Nie miałem na to zbytnio okazji z powodu wczorajszej imprezy.- Uważaj, żeby się nie zgubić. Niektóre osoby mówią, że moja willa jest jak labirynt - pogłaskał go po głowie i patrzył jak chłopak znika za rogiem.
Fredrik otworzył drzwi do łazienki i zaczął powoli się rozbierać. Lekko zmarszczył brwi gdy trzymał swoją czarną koszulę i patrzył na plamę od bimbru, która znajdowała się na samym środku ubrania. Będzie musiał to jak najszybciej umyć, żeby później jego cała garderoba nie śmierdziała alkoholem. Rzucając koszule do kosza z brudną odzieżą, przekręcił kurek i czekał aż woda wypełni wannę.
Filip szybko biegł przez długie korytarze, czasami zatrzymując się, żeby przypomnieć sobie drogę. Gdy już znajdował się przed dużymi, czarnymi drzwiami z żelazną klamką, spojrzał do swojej kieszeni. Caleb wystawił swoją główkę i rozejrzała się po korytarzu.
- Teraz błagam cię o to, żebyś nie wydawał z siebie żadnych odgłosów jak tam jesteśmy - wyszeptał chłopak.
- Wypraszam sobie! Przez całą drogę nie wydałem z siebie nic! Nawet cichego pisknięcia! - oburzył się gryzoń - Wiesz co? Teraz przez to, że to powiedziałeś, to będę ciągle się wiercił i ciągle piszczał.
Jego główka znowu zniknęła w kieszeni. Filip miał wyciągnąć siłą małe zwierzątko gdy nagle drzwi przed nim się otworzyły. Stał w nich zaspany Fabien, który ledwo co stał na nogach. Młodzieniec, ignorując stan, w którym był starzec, przywitał się i spojrzał w głąb pokoju przez ramię mężczyzny. On zaś lekko zmrużył oczy i dopiero po minucie uśmiechnął się.
- Filipie! Już myślałem, że nie przyjdziesz.
- Nie jest nawet południe Fabien. Nie rozpoznałeś mnie?
Starzec lekko potrząsnął swoją głową, mówiąc, że jego wzrok nie jest już taki dobry. Po chwili jednak dodał, że ma mocnego kaca i ból głowy zaczyna mącić z jego oczami. Odsunął się, żeby chłopak mógł wejść do środka. Uwagę Filipa od razu przykuła ogromna, niedokończona mapa wisząca na ścianie. Jego oczy patrzyły na każdy szczegół w pomieszczeniu. Zauważył, że na każdej ścianie wisiał obraz z pięknymi krajobrazami. Zaś jedna cała ściana pokryta była oknami, które sięgały od sufitu i zatrzymywały się akurat na wysokości długiego stołu, który zajmował całą przestrzeń przy tej ścianie. Na nim znajdowały się flaszki o różnorodnych kolorach, niebieskie papiery i duża ilość słoików, w których były najróżniejsze rzeczy. Pod ścianą znajdująca się po drugiej części pokoju, leżała ogromna skórzana kanapa. Na niej leżało dużo poduszek przykrytych kołdrą. Fabien przeszedł obok chłopca i usiadł się przy stole.
CZYTASZ
Znienawidzona Kraina
FantasyŻycie młodego Filipa zmienia się każdego dnia. Może na lepsze , a może na gorsze.