nieznajomy

20 3 0
                                    

-szybciej!- Pośpieszał z dołu ciemnorudy niebieskooki Sando.
-Jezus! Chwila!- krzyknął z balkonu poirytowany Czarnowłosy (też niebieskooki) Drago- Czasem jesteś bardziej irytujący od Mendigo!
-Wiesz,ja jestem mądrzejszy!
-Ta, jasne! I tak pójdziemy na wagary! Nie ma się co śpieszyć!
- Za pięć minut ide sam!
- Już schodzę- odpowiedział szybko, wiedział że dla Sando 5 minut to to samo co 5 sekund. Pożegnał się z matką i wyszedł rzucając się na kumpla.
- Ej!
- Co? Za ciężki jestem?
- Kto ostatni do Mandiga ten jest żółw!- krzyknął Sando. Mimo że był najwolniejszy, kochał się ścigać.
- Ha! Myślisz że wygrasz?!- odkrzyknął mu kumpel.

Drago był szczęśliwy mimo braku ojca. Jego tata zostawił Drago i mame. W dodatku ociec ciągle daje o sobie znać. Ostatnią wysłał Drago historyjkę o smokach.

Drago zawsze był najszybszy wiec z łatwością przegonił Sando i zadzwonił w domofon
- Halo?- odezwał się zaspany głos Mendiga.
-To ja, Drago i oczywiście żółw- zaśmiał się nastolatek.
-Już idę.

kiedy w końcu Sando cały zasapany dobiegł do Drago ten spytał:

-Myślałeś kiedyś nad wyprowadzeniem się z Los Angeles?

Ale zanim Sando odpowiedział z klatki schodowej wyskoczył Mendigo

- wyprowadzić sie?-spytał niebieskooki brunet i przybrał jeden ze swoich łobuzerskich uśmiechów- stąd? no wiesz? z takiego miejsca i chcesz się beze wyprowadzać?- Wszyscy trzej wybuchli śmiechem. Drago kątem oka zauważył mężczyznę który śledził ich już od tygodnia.

-Mend? pamiętasz tego faceta w krzakach trzy dni temu?-zapytał szeptem Drago. Kiedy przyjaciel spojrzał na niego Drago lekko wskazał głową na mężczyznę. Mendigo chodził na sztuki walki, więc Sando i Drago zawsze byli bezpieczni. Sando zauważył niebezpieczeństwo i zrobił to co zawsze żeby nie wyglądało że go zobaczyliśmy

-Kto pierwszy do szkoły!

-Oczywiście że jak zawsze Drago! nigdy nie zrozumiesz?-spytał Mendigo i pobiegł w strone szkoły. Drago spojrzał w stronę domu. Miał złe przeczucia, ale pobiegł za przyjaciółmi. Oczywiście wyprzedził ich i wbiegł do szkoły, lecz już po chwili stanął jak wryty tak, że wpadł na niego Mendigo i Sando. ten ostatni wychylił się pytając:

-Co jest?

-idzie ukochana Drago.-Szepnął Mendigo.

- To nie moja ukochana.-sapnął Drago. wiedział że przyjaciele doskonale wiedzą że kocha się w tej zielonookiej blondynce. Tess szła korytarzem w strone klasy a za nią Drago z kumplami. Nagle Sando pchnął Drago wprost na dziewczyne.

-Ej!- krzyknęła zaskoczona- Drago?

-yyyyy... bo... ten... ja... bo ... Sando... yyy...-zdołał wyjąkać Drago gdy na niego spojrzała.

-ej? wiesz co? może by tak zemsta?- Drago spojrzał na nią zaskoczony. Sando z tyłu uśmiechał się
- no co? I tak zawsze chodzisz na wagary- uśmiechnęła się do niego co on z przyjemnością odwzajemnił.

-w sumie... Czemu nie?- Tess złapała go za ręke a Drago krzyknął- Sando! Mendigo! już po was!

Obaj spojrzeli na siebie i zaczęli wiać. Wszyscy biegli przez miasto i pogoń skończyła się na tym że Sando z Mendigo wpadli do fontanny. Wracając śmiali się z tej sytuacji. Drago który szedł pierwszy natknął się na mężczyznę chciał go wyminąć ale on znów zagrodził mu droge i znów. Wtedy obrócił się i zobaczył że zostali otoczeni przez mężczyzn którzy mieli gdzieś po 30 lat.

-Co jest kurna?-Spytał jako pierwszy Mend. Wystawił pięści do walki ale nie atakował. Kiedyś obiecał że nie zaatakuje człowieka.

To policja? Nie, policja nie otaczałaby grupki nastolatków.

-Witaj Drago.- powiedział mężczyzna który ich śledził.

-Skąd on cię zna?!- krzyknęli chórem towarzysze chłopca.

-Nie mam pojęcia... Czego pan chce?

-Oj to nic kłopotliwego. Twoi przyjaciele mogą wyjść ale ty zostajesz.

- NIE! Drago nie zastanie!- sprzeciwił się szybko Sando. Jednak dla Drago zawsze przyjaciele i mama byli na pierwszym miejscu.

-spoko. idzcie. poradzę sobie. Może chce tylko pogadać na osobności.- powiedział a potem dodał szeptem- idzcie na policje.- Spojrzał na uśmiechniętego mężczyznę. krąg się otworzył i jego przyjaciele wybiegli w stronę posterunku.

-Dobra, czego chcesz? mam lekcje.

- lekcje! ha! potrzebujemy zakładnika. I zanim pomyślisz o matce. NIE. najwyraźniej ten smoczy móżdżek powiedział jej o nas bo jak tylko nas zobaczyła skoczyła z okna. No. Nie żyje.

Na te słowa Drago zaczął dygotać. Jego mama nie żyje? tylko to pytanie miał w głowie. Nawet nie poczuł gdy ktoś go związał. Jego jedyna najbliższa osoba, jego jedyna rodzina nie żyje.

- A. Zapomniałbym. Jestem Tod. Dobranoc.- Zanim Drago zorientował się o co chodzi ktoś wbił mu strzykawkę w ramię i nagle zapragnął tylko spać. Upadł ciężko na czyjeś wygodne ręce.

*^*

Hej. przepraszam że tak długo, ale zajęłam się trochę Mią (polecam przeczytać) czyli moją drugą książką. tak to jest jak się pisze dwie książki na raz. sorki za błędy, a i często będzie się zdażać brak wielkiej litery mam nadzieje że to nie przeszkadza ^-^. kolejna część nie pojawi się szybko zważywszy na szkołe i karę na telefon. pisze na laptopie a nie za często go włączam... tak czy siak ^-^ do zobaczenia wkrótce!



Randona [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz