Czasami zastanawiam się co tak naprawdę nami kieruje kiedy stwierdzamy fakt „że się zakochaliśmy" ? Tak naprawdę nigdy nie możemy być co do tego w 100% pewni.
Kiedy widzimy pierwszy raz tą osobę i myślimy że to ta i to z nią chcemy spędzić resztę życia a potem okazuje się że on/ona już kogoś ma ,albo gorzej kiedy jesteśmy z kimś blisko już od dłuższego czasu a po roku okazuje się że tak naprawdę nigdy tej osoby nie znaliśmy i ona nas rani. Nie wiemy kogo on tak naprawdę udawał przez dłuższy czas, czy kiedyś był sobą ? Czy zawsze przy nas udawał kogoś innego żeby nas przy sobie zostawić a kiedy mu się znudzimy pokazuje prawdziwego siebie i mamy wrażenie że się od siebie oddaliliśmy i wtedy nie wiesz co masz o sobie myśleć ? Że to twoja wina że się oddaliliście ? Że to wszystko przez ciebie bo jesteś zbyt troskliwa i za bardzo się o niego martwiłaś ?
Najgorszy moment jest chyba wtedy kiedy on z uśmiechem na twarzy mówi ci "zdradziłem cię" po ostrej kłótni i tygodniu nie odzywania się do siebie. I ty nie wiesz czy on żartuje, kłamie żeby zrobić ci na złość czy mówi prawdę a kiedy okazuje się ze to prawda i zwala na ciebie że to twoja wina i że sama go popchnęłaś w ramiona innej - ty mu wierzysz i zaczynasz się obwiniać że to Twoja wina i on każe ci o siebie walczyć a ty kretynko to robisz bo nadal go kochasz a on się zabawia tobą i twoim kosztem.