Znasz ten moment kiedy masz 1000 znajomych na facebooku, 1500 na insta i jeszcze więcej na snapie ? A jak masz urodziny przychodzi tylko 10 osób, do imprezowania zawsze wszyscy chętni ale gdy potrzebujesz do pogadania, do głupiego „ hej co tam ? Jak się czujesz ''nagle nie masz do kogo nawet buzi otworzyć, zamykasz się w pokoju i słuchasz muzyki lub oglądasz głupie seriale, wszystko byle nie siedzieć i nie rozmyślać o tym że jesteś samotny, tak naprawdę nie masz nikogo i masz ochotę uciec z tego pieprzonego miasta bo tu ci nic nie wychodzi i nic Cię tu nie trzyma.
Nie masz nikogo bliskiego bo wszyscy do których się zbliżysz odchodzą a gdy odejdzie ta najważniejsza osoba już nawet nikogo nowego nie chcesz poznać bo boisz się że oni też odejdą. Stajesz się zimną suką, nie dopuszczasz nikogo do siebie a na końcu zostajesz sama jak palec bo tu ludzie cię zniszczyli a ty już nawet nie masz na kogo liczyć.