Wstęp: Chwile każdego

62 7 0
                                    

Heh. Witajcie.

Dziś naszły mnie głębsze rozmyślania na temat tego w jakich sytuacjach zaczynamy myśleć. Sądzę, że każdy z nas ma momenty takie jak te, o których mam zamiar powiedzieć. 

Siedzisz w pracy podczas "bezklientowej" przerwy, na studiach, gdy prowadzony jest wykład, który interesuje Cię, ale nie na tyle, by go słuchać, w szkole, gdy nauczyciel ciągnie kolejny wywód na temat tego, jak istotne było dwudziestolecie międzywojenne dla Polaków czy istotny jest cykl Krebsa dla każdego człowieka i... Po chwili mrugasz kilkukrotnie rozglądając się wokoło i w dezorientacji machasz na boki głową. Właśnie Twój mózg (bądź Ty, jak kto woli)
       {DYGRESJA 1: Ile osób kiedykolwiek pomyślała o tym, że ja, Ty czy ktokolwiek to nie ciało, człowiek, a jedynie mózg? Co więcej nie mózg, a jedynie jego świadoma część. Takie postrzeganie tej pogiętej i pokręconej rzeczywistości sprowadza się do umiejscowienia nas wszystkich gdzieś pomiędzy dopaminą, a kortyzolem. Smutne? Może, ale to nie teraz.}
przywrócił Cię z kilku-/kilkunasto- sekundowego/minutowego letargu, gdy Twój umysł pogrążony był w mniej lub bardziej sensownych przemyśleniach idących w najgłębsze odmęty filozofii. 

Rzeczą jest, co Cię do tego skłoniło? Często to zwykłe znużenie, senność czy nawet abulia. To oczywiste, świadomość i podświadomość współpracują, bu robić cokolwiek produktywnego zamiast spełzać na niczym tracąc czas na gapienie się w obsypany tynk w narożniku pomieszczenia. Zdarza się to za każdym razem, gdy tylko nie ma powodu by tego nie robić lub właśnie jest gigantyczny powód. Ktoś umarł, umarł ktoś inny albo liczysz się z tym, że ktoś umrze (dobrze byłoby, gdyby to było tak proste). To może być wszystko: przypomnienie sobie o ważnym terminie, uświadomienie sobie nadchodzącego pogromu w domu za przewinienia, brudy przeszłości pozostałe w umyśle jako przypieczętowanie tego, jak wiele udało Ci się przejść
       {DYGRESJA 2: Często słyszy się "nie żyj przeszłością, patrz w przyszłość" i jest spore grono osób, które ten frazes traktuje jako honorowego członka klubu założonego przez "będzie dobrze" i zasilanego przez pustosłowia pokroju "nie płacz", "uspokój się" czy ostatecznego bossa "inni mają gorzej". Myśl korzystania z teraźniejszości i parcia do przodu bez oglądania się za siebie wydaje się być kusząca i zwyczajnie, dziecinnie głupia. Potem słyszymy, że Polak mądry po szkodzie czy żeby uczyć się na własnych błędach i przestaje to być takie proste, ale o tym kiedy indziej.}
, niezjedzone śniadanie, niedawna kłótnia czy rzeczywiście czyjaś śmierć. Popadasz w kontemplacje na temat tego, czy uda Ci się wyrobić się w czasie, jakich zwrotów użyjesz w domowej awanturze, co jest z Tobą nie tak i dlaczego właśnie Ty, jaki wpływ na Ciebie ma ten jeden posiłek mniej, jak można było banalnie wygrać i czy na prawdę to musi się dziać. I to wszystko zależy od tego, jakie masz priorytety (konkretyzując, jakie priorytety ma Twoja podświadomość). Ale na razie to ma sens, nie?

A co, jeśli taki moment zawsze pojawia się w uporządkowanej wartości i przekazie tylko i wyłącznie w jednym miejscu, podczas jednej akcji?
Całość zaczęła być wysoce nieprzyjemna i dziwna, gdy zdałem sobie sprawę z tego, ile można przemyśleć w ciągu jednego przejścia przez jezdnię. Na pasach czy bez nich, na zielonym czy czerwonym. Nie mówię tu o pseudomyślach pseudosamobójczych
{DYGRESJA 3: "Samobójcy to naród przerażający" i inne. Emo, nihiliści, samobójcy doszli i niedoszli to także temat na dłuższy wywód, jak sądzę.}
opierających się na niczym więcej niż na chwilowym nihilistycznym rzucie polegającym na "a może by tak to skończyć?"(który, umówmy się, miał każdy), a o głębokim, ciężkim oderwaniu od rzeczywistości.
Jasne, każdy może powiedzieć teraz "troglodyta, melepeta, przecież to śmieszność", ale co zrobić? Tak jest. 
Żeby to jeszcze były normalne myśli pokroju rozważań na temat polityki (przesada?) czy jakości asfaltu, po którym idę. Nie. Ja przechodząc pasami podważam sens życia poddając jego wady, zalety i kwestie sporne głębokiej kontemplacji, rozszyfrowuję słowa osób znaczących dla mnie coś więcej zdając sobie sprawę po drugiej stronie, że wcale nie miały głębszego sensu, a ja szukam jak zwykle dziury w całym czy analizuję zachowania i cechy szczególne przypadkowo napotkanych osób (szczególnie takich, których mam pewność, że już nigdy nie zobaczę).

Gdyby tego było mało, nie jestem nikim powiązanym z głębokimi przemyśleniami. Lubię to, tyle. Nie jestem filozofem, mimo że korzystam z buddyjskiej spuścizny. Nie jestem też myślicielem, a jedynie człowiekiem myślącym. I to nic.
Gdyby nie to, że mając taką świadomość rzucam się wprost w paszczę tych przemyśleń, gdzie cierpię na dwóch płaszczyznach.
Po pierwsze, ogromnie obrywa moja psychika przez siłę myśli, ich rezultaty i wnioski płynące nich. Przychodzi moment, gdy po raz kolejny zdaję sobie sprawę, że to nie ma sensu, że daję się ciągnąć i wodzić na manowce jak dziecko i gdy przychodzi co do czego nie wiem kompletnie nic. Zdarza się wtedy zatrzymać, a zatrzymywanie się na przejściu to zły pomysł.
Po drugie, blisko cierpi na tym moje ciało, gdy wchodzę na drogę bez uprzedniego rozejrzenia się, jak kazał, w szkole podstawowej jeszcze, Pan Policjant.
Nota bene, pisk hamulców i opon w połączeniu z samochodowym klaksonem w akompaniamencie przekleństw przechodniów, znajomych czy kierowcy bardzo efektywnie przerywa stan oderwania i momentalnie sprowadza na ziemię z ponownym mruganiem i trzęsieniem głową. Oba te aspekty kończą się też czasami żartobliwym w lęku "życie ci nie miłe?!" czy "zabić się chcesz?!", co jest wcale zabawne i nigdy nie ukrywam uśmiechu. Nie omieszkałbym się uśmiechać i teraz, gdyby nie ostatnie "przestań wreszcie próbować", które usłyszałem od dobrego znajomego. I co teraz? Nie zaprzeczysz, bo wyjdzie na odruch obronny, a nie potwierdzisz, bo kłamstwo w takim momencie jest naprawdę słabym pomysłem. 
Aby zręcznie zakończyć ten wywód bez niezręcznego braku konkluzji, pozwolę sobie przytoczyć słowa Jacka Kaczmarskiego:  "W nas jest raj, piekło i do obu szlaki.". W tym widzę sens tego, co chwyta mnie podczas przekraczania ulic. Każdy musi znać swoje wewnętrzne drogi, wiedzieć, które prowadzą do raju, które do piekła i które należy w danym momencie obrać. A jak poznać siebie nie myśląc?


Rozpoczęcie: 17:21, przy Limp Bizkit - Behind Blue Eyes
Zakończenie: 19:04, przy Metallica - Tuesday's Gone.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 22, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Myśli PłomienneWhere stories live. Discover now