KisaIta One-Shot

433 44 74
                                    

— Perspektywa Itachiego —

Słońce powoli chowało się za linią drzew tworząc coraz dłuższe cienie pełzające w pełnej okazałości po ziemi. Lekki wiaterek delikatnie poruszał liśćmi i jednocześnie owiewał moją twarz. Czułem nieznaczne zimno na policzkach. Jak widać początek jesieni zaczynał dawać się we znaki. Lato tak szybko mi minęło. Jako jedna z mocniejszych osób w Akatsuki, Pain częściej wysyłał mnie na misję, czasami nawet samemu co powodowało, że miałem mniej czasu dla siebie. Mimo to lubiłem wykonywać te zadania. Zwłaszcza wtedy gdy towarzyszył mi pewien niebieski rekin... Kisame.

Podobało mi się gdy chodził razem ze mną na misję pomagając mi w wykonaniu najrozmaitszych zleceń. Pomijając to, że z łatwością poradziłbym sobie sam. Wbrew pozorom, temu że rzadko się do niego odzywałem i być może nie sprawiałem takiego wrażenia uwielbiałem jego towarzystwo.

Jego bliskość.

Jego piękne oczy, niebieskie, miękkie włosy oraz miłe w dotyku skrzela.
Kiedyś pozwolił mi ich dotknąć. Pamiętam ten dzień, ten moment, tą misję w ciągu której zatrzymaliśmy się na postój. Była to bezksiężycowa noc....

A gwiazdy świeciły jasno na ciemnym niebie. Razem z moim przyjacielem postanowiliśmy rozłożyć chwilowy obóz abyśmy mogli bezpiecznie i w cieple przespać noc. Oraz byśmy mieli siły na jutro. Jeszcze nie skończyliśmy misji...

Ognisko świeciło miłym dla oka światłem. Co prawda nie widziałem go idealnie wyraźnie lecz mogłem nacieszyć się i tym. Obok mnie siedział Kisame również zagapiony w żarzące się drewno. Jego oczy odbijały piękną barwę ognia zabarwiając się na pomarańczowo. W powietrzu zalegała przyjemna cisza, nie niezręczna, tylko przyjemna zmysłom cisza przerywana trzaskaniem spalanych gałęzi. Nagle mój rekini przyjaciel poruszył się delikatnie. Trawa lekko zaszeleściła tym samym zwracając moją uwagę.

- Obejmę pierwszą wartę. - stwierdził stanowczym głosem niebowskoowłosy wyciągając skądś niewielki śpiwór i posuwając go w moją stronę.

- Możesz iść spać Itachi.
Spojrzałem na niego uważnie. Rekin również przyglądał mi się wtapiając swoje oczy w moją mniejszą sylwetkę. Po chwili opuścił wzrok.

- Jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko... - Miałem wrażenie, że mimo wszystko czeka na moją decyzję. Byłem dominujący na misjach. Zawsze ją wybierałem pomiędzy opcją a, a opcją b. Zostałem osobą, która kierowała w ciągu takich zadań. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie wydawało mi się, żebym miał zdolności przywódcze. Często pracowałem sam. Jak na przykład tego dnia kiedy... Zabiłem moich rodziców. Mój klan. Niemalże wszystkie osoby, na których mi zależało z wyjątkiem brata. Skazałem się wtedy na nienawiść. Znienawidziłem wojnę, więc to zrobiłem, przez co z kolei znienawidziłem siebie. Nikt o zdrowych zmysłach nie zabiłby swoich bliskich, że względu za czający się rogiem konflikt... Ale j - ...

- Itachi wszystko w porządku? - zaniepokojony głos Kisame przerwał mi moje rozmyślanie. Cholera. Znowu błądziłem myślami daleko...

- Tak. - odpowiedziałem szybko. Nagle poczułem ciepło na swoich ramionach. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że on trzymał swoje ręce na moim ciele. Jego dotyk był taki delikatny. Jakby bał się, że mnie skrzywdzi. Mimo że to niemalże niemożliwe biorąc pod uwagę moje umiejętności...

- Dziwnie się jakoś zachowałeś. Jak zwykle gdy myślisz o rzeczach, o których nie chcesz mi powiedzieć. Trudno cię wtedy obudzić. - Chciał odsunąć dłonie, ale zatrzymałem je moimi.

- Nie wiedziałem. - Powiedziałem cicho ponownie nakierowując je na swoje ramiona. Kisame zrobił lekko zdziwioną minę, ale pozwolił mi zabrać jego ręce. Potrzebowałem tego. Od tamtej pamiętnej nocy żyłem w samotności. A on na pewno nią nie promieniował.

Tak Bardzo Go Kocham (KisaIta One-Shot) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz