hikikomori threads

15 1 3
                                    

Cisza.
Jedynym towarzystwem była cisza, jednocześnie tak przyjazna i odbierająca zmysły.
Była jego jedyną bratnią duszą, towarzystwem.
Była przekleństwem i oznaką samotności.
Jakim cudem coś dającego poczucie szczęścia może jednocześnie krzywdzić?
Wszystko było złudne.

Krzyk.
Usiadł na łóżku i zaczął krzyczeć.
Wbijał zadbane paznokcie w odsłoniętą skórę szczupłych ud.
Chciał rozdrapać ją paznokciami, zostawić ślady krwi, zastąpić ból psychiczny tym fizycznym.
Jednak nie mógł.
Czy był tchórzem?

Krok.
Wstał i zrobił krok, chociaż kolana ugięły się pod nim.
Nie był w stanie zliczyć ile godzin trwał w bezruchu.
Może jedną. Może tysiąc.
Wszedł pod prysznic odkręcając strumień wody.
Usiadł, gdyż kolana nie mogły utrzymać już ciężaru (niekoniecznie) ciała.

Nici.
Woda zalewała mu oczy, jednak je widział.
Zwisające z sufitu, poszarpane, zerwane.
Jedna nazywana była przyjaźnią. Inną miłością. Kolejna zaś zdrowiem.
Najcieńsza była nadzieją. Pamiętał, jak ją złapał.
Wyrzucił ręce w górę, zaciskając szczupłe palce na cienkiej nitce. Jednak i ona pękła pod ciężarem jego (wcale nie) ciała.

Nadzieja.
Cisza była dobra.
Złudna, ale dobra.
Cisza i samotność - tak nazywały się dwie ostatnie nici.
Oplatały powoli i skutecznie jego szyję, dając mu nadzieję.
Nadzieję na to, że jutro nie nadejdzie.

Ciężar.
Ciężarem nie było jego ciało. Nie były to ręce, uda czy żebra przebijające się przez skórę.
Ciężarem była głowa.
Demony i myśli. Potknięcia, upadki, zranienia, porzucenia, odepchnięcia, nienawiść, niechęć, bezsilność, słowa, czyny, ludzie.
Jednak przyszła cisza i uczyniła go lekkim.
Na tyle, żeby dwie ostatnie nici mogły go unieść i pozwolić ostatniej nadziei odnaleźć spełnienie.

*
nie mam pojęcia czym to jest
po prostu słuchałam i pisałam
a nie umiem (nie chce) zachować tego dla siebie

THREADS || BYGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz