Rano obudził mnie budzik. Niewyspana i niezadowolona wstałam aby go wyłączyć. Rzuciłam poduszką w Lenę żeby ją obudzić bo mimo głośnego dźwięku spała jak zabita. Zdezorientowana podniosła się do siadu i spojrzała na mnie. Wyglądała przezabawnie! Uświadomiłam współlokatorce że zrobię śniadanie a ona ma się ogarnąć. Przytaknęła mi i poszła to toalety a ja zaczęłam wyciągać składniki. Myślę że płatki będą okej. Wsypałam czekoladowe kulki do miski i zaczęłam podgrzewać mleko w mikrofalówce. Gdy zapiszczała wyjęłam ciepłą ciecz i wlałam do obu misek. Poczekałam aż Lena wyjdzie z łazienki i zaczęłyśmy się jak zawsze ścigać.
- Pierwsza ! - Krzyknęła Tracer.
- Jakim cudem ?!- zdziwiona wrzasnęłam z pełną buzią.
Bardzo szybko zjadłam ostatnie kulki i poleciałam do łazienki. Najpierw wzięłam szybki prysznic i zaczęłam myć zęby. Gdy już skończyłam wyjęłam kosmetyki i pomalowałam się. Na sam koniec różową wodoodporną kredką do twarzy namalowałam trójkąty na policzkach.
- I... skończone. - Powiedziałam do siebie i przejrzałam się w lustrze.
Ubrałam mundurek i przeczesałam włosy. Wyszłam z łazienki i zaczęłam się pakować. Gdy spojrzałam na zegarek była... 8.10!
-Lena! Lena! Lena ! Zaraz się spoźnimy jest już 8.10! Chodź! Chodź! Szybko!- Wydarłam się jak nienormalna.
- Uspokój się. - Powiedziała i parsknęła śmiechem. -Na spokojnie zdążymy chodź. - Otworzyła drzwi od naszego pokoju i wyszła.
- Zaczekaj na mnie!- Krzyknęłam, złapałam plecak i zamykając drzwi kluczem wybiegłam za nią.
Szłyśmy korytarzem szukając sali numer 417. 401..402...403...420? Zdziwiłam się.
Lena czy my na pewno dobrze idzie... Lena?!
Dziewczyny nie było. Kurwa mać! Za 2 minuty mamy lekcje a ona sobie za mnie żartuje!
- Lena! Chodź tu! To nie jest śmieszne! Zaraz się spóźnimy! - Zagubiona biegałam i bezskutecznie wołałam dziewczynę.
Spojrzałam się na chwile w prawo. Chwila... Tam jest Lena! Przyśpieszyłam i zaczęłam biec w jej stronę. Popatrzyłam się na drzwi sali obok i... tak! Na drzwiach było napisane 416 co oznacza że obok jest 417! Więc na luzie zdąży...
-Ała! Uważaj jak biegasz. - Usłyszałam jakby znajomy głos.
-Przepraszam! Nie zauważyłam cię. - Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego stronę. Zaraz... Przecież to jeden z tych chłopaków co wczoraj hałasowali. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek.
-Hana! Chodź tu szybko bo się spóźnimy!- Zawołała Lena.
-Tak, tak. Już idę! - Szybko wstałam i wraz z dziewczyną weszłyśmy do sali.
Stanęłyśmy na środku i automatycznie wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Moje policzki pokrył delikatny róż. Nauczycielka uśmiechnęła się do nas pogodnie po czym powiedziała
- A więc od dzisiaj klaso będziecie mieli dwie nowe koleżanki. Przedstawcie się.
-Hejka ! Jestem Lena ale mówcie na mnie Tracer! - Dumnie się przedstawiła moja przyjaciółka. Szlag! Teraz moja kolej.
-Dzie-Dzień dobr-ry jestem H-Hana - Przymykając jedno oko niepewnie podniosłam głowę by ujrzeć mnóstwo nie znanych mi dotychczas twarz. Uśmiechnęłam się do siebie po czym na prośbę nauczycielki razem z Leną usiadłyśmy w jednej z ławek. Klasa nie była duża ale wyglądała na dość przytulną. Oglądałam po kolei i dyskretnie każdą osobę z klasy aż nagle natknęłam się na plecy dwóch chłopaków. Zaraz.... To ci sami co wczoraj! Moją twarz mimowolnie przykrył lekki rumieniec. Chwila chwila chwila ! Dlaczego ja się rumienie? Co ze mną nie tak?
- Hana proszę cię przestań bujać w obłokach i skup się na lekcji - Nauczycielka zwróciła mi uwagę. Przytaknęłam tylko na jej prośbę i starałam się trochę mniej zamyślać.
Kilka dzwonków później przyszła pora na lunch. Spakowałam swoje rzeczy do niewielkiego plecaka i wyszłam z klasy. Całą drogę na stołówkę rozglądałam się po korytarzu. Kiedy wreszcie dotarłam do celu usiadłam przy stoliku czteroosobowym i wyjęłam swój posiłek. Kiedy miałam brać pierwszego gryza coś zabrzęczało mi w kieszeni bluzy. Ugryzłam kanapkę i wyjęłam telefon. Jak się okazało napisała moja mama z zapytaniem ,,Jak tam w nowej szkole?". Kąciki moich ust mimowolnie poszły w górę kiedy odpisywałam na wiadomość. Odłożyłam telefon i zobaczyłam przed sobą bardzo znaną mi twarzyczkę. No tak. Była to Lena. Patrzyła na mnie wzrokiem typu ,,Zrób coś dla mnie" albo ,,Powiedz mi coś". Spojrzałam na nią pytająco a ona rzekła
- Hana. Powiedz, co myślisz o nowej klasie? - Zapytała zafascynowana.
- Jeszcze z nikim nie rozmawiałam... oprócz ciebie i tych chłopaków ale myślę że jest okej - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Okej! Dzięki! - Odpowiedziała i gdzieś zaczęła iść.
-Hej! Lena! Ale o co chodzi? - Zawołałam prawie na całą stołówkę ale ona mnie zignorowała. Głupia. Zrezygnowana usiadłam z powrotem na krzesło i oparłam rękę o podbródek. Kątem oka spojrzałam na telefon. Żadnej nowej wiadomości. Postanowiłam dokończyć moje drugie śniadanie jednak znów mi coś przerwało. Przed moim stolikiem wybuchła jakaś awantura pomiędzy jak dobrze pamiętam Jessim i Genjim. Zaciekawiona przyglądałam się incydentowi.
- Gdzie jest mój plecak?!
- Na pewno nie tutaj.
- Oddaj mi go!
- Tylko spokojnie, bo zaraz dojdzie do rękoczynów.
- Już doszło! - Mówiąc to zielonowłosy uderzył go z pięści w twarz. Ciekawie.
- Męska, pierwsza kabina od lewej.
- Tch. - I odszedł.
Jakoś szczególnie nikt się nie przejmował tym że ten cały Jessi siedzi na ziemi i krwawi. No cóż. raz się żyje. Wstałam z krzesła, spakowałam swoje rzeczy po czym podeszłam do niego.
- Wszystko okej? - Zapytałam i przykucnęłam.
-Taaa. Tylko trochę boli. - Powiedział i wstał
- Chodź, zaprowadzę cię do pielęgniarki. - Zaczęłam iść ale po parku krokach stanęłam i odwróciłam się do niego.
- Gdzie jest pielęgniarka? - Zapytałam i niezręcznie się uśmiechnęłam.
- Spoko. Poradzę sobie. - Rzucił do mnie i poszedł w nieznanym mi kierunku.
Wzruszyłam ramionami po czym poszłam pod klasę w której miały się odbywać moje następne zajęcia. Gdy dotarłam zsunęłam się plecami po ścianie. Wyjęłam z torby słuchawki, przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i zaczęłam słychać muzyki.
.
.
.
.
.
-
CZYTASZ
Nowe Doznanie || D.va x Genji
FanfictionZanim zaczniesz czytać to Chcę tylko poinformować że ta opowieść nie ma nic do fabuły overwatch. Miłego czytania!