Rozdział 3

563 51 25
                                    

Pov. Golden Freddy

Dokończ moje dzieło i sprawdź to,
ale nie daj się im zabić.
Zrób to dla mnie, dla
Siebie i dla Kylie.
Ona tam jest i potrzebuje
naszej pomocy.
Ja to wiem, czuje głęboko w Sobie.
Pamiętasz?
"Trzej muszkieterowie zawsze wiedzą,
gdzie znajduje się jeden z nich. "
Twój (zapewnie) Nie żywy przyjaciel. Marian...

W pierwszej chwili nie wiedziałem co mam o tym myśleć, ale ostatecznie, po dwóch minutach stania i patrzenia się w kartkę, postanowiłem tam pójść. Może czeka mnie śmierć, ale szczerze mam to gdzieś.

Tylko czy warto ryzykować kolejną utratą życia?

Dla Kylie wszystko

A jeśli to nie będzie ona?

To przynajmniej spełnię wole Mariana

Po tej krótkiej bitwie z myślami wypadło na to, że pójdę i przekonam się czy mieliśmy rację.

Jedyne co mam do stracenia, to życie.

~„Czym jest życie? "~

Wiem jedno - muszę poinformować Springtrap'a. Wiem, że nikomu nie wygada, ufam mu.

- Spring, słyszysz mnie? -spróbowałem połączyć się z nim telepatycznie.

-Tak, słyszę. Coś się stało? -zapytał po dwóch minutach

-Tak jakby -westchnąłem- Przyjdź do mojego pokoju, musimy pogadać, w cztery oczy.

-Okej. Licz do dwudziestu - przewróciłem oczami i usiadłem na łóżku.

Nie mając co robić zacząłem liczyć.

...17, 18, 19, 20.

-Jestem! -usłyszałem krzyk i o mało co nie spadłem z łóżka.

Szybko utrzymałem równowagę i przyłożyłem dłoń do serca.

-Nie strasz tak ludzi! -powiedziałem do królika, a on spławił mnie gestem ręki.

Podszedł do biurka odsunął krzesło obrotowe. Obrócił je i spojrzał na mnie z ciekawością, ale i tak zapewnie wiedział, o co mi chodzi.

Panowała cisza. Springtrap nie odzywał się, zapewnie przeczuwając, że powiedzenie mu o tym wszystkim jest dla mnie wyzwaniem, bardzo ciężkim.
W końcu - kiedy pozbierałem myśli i zastanowiłem się, jak mu to powiedzieć- westchnąłem i wyjąłem karteczkę z tylnej kieszeni spodni.

- Masz -podałem mu kartkę trzęsącą się - nawet nie wiem z jakiego powodu- ręką, którą od razu zabrał i rozwinął - Przeczytaj uważnie - powiedziałem i schowałem trzęsącą się rękę do kieszeni.

Mężczyzna przelatywał spojrzeniem po tekście, a jego oczy nie wyrażały nic, więc nie wiedziałem czy dobrze zrobiłem pokazując mu ją, czy jednak nie.

Po kilku minutach ciszy w końcu spojrzał na mnie. Widziałem, jak marszczył brwi. A jego twarz przedstawiała jeden, wielki znak zapytania.

•|Twoje Istnienie|• \FNAF/ {G.Freddy}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz