❅1.1| doвranoc nιeznajoмy... ❅

63 7 3
                                    

Namjoon pojechał na komisariat, złożyć zeznania z wypadku w którym był ranny ten piękny mężczyzna i kobieta.

Był co prawda zestresowany, ale oczywiście zamierzał mówić prawdę i współpracować z policją.

Nie mógłby kłamać, to nie w jego stylu.

Jest dobrym człowiekiem, zamierza być zgodny sam ze sobą.

Nie miał powodów by kłamać, chciał mieć już to za sobą co prawda, ponieważ chciał odwiedzić w szpitalu tego nieznajomego bruneta o pięknej twarzy.

Ciągle o nim myślał, nigdy chyba nie widział piękniejszego mężczyzny.

Zaczął zeznawać, mówił wszystko tak jak widział.

Tak jak było.

Nie pomijał żadnych faktów, jego zdania były budowane bardzo precyzyjnie.

Zdarzenia były bardzo szczegółowe.

- Coś jeszcze się może Panu przypomniało, czy to wszystko z Pana strony? - zapytał policjant

- Nie, to raczej wszystko - odparł pewnie

- Dobrze, dziękujemy za zeznawanie. Może Pan już iść - skinął policjant i uśmiechnął się ciepło

- Mogę mieć jeszcze jedno pytanie? - Namjoon spojrzał na policjanta prawie że z błagalną miną

- Jakie? - policjant spojrzał na niego pytająco

- Gdzie może leżeć ten mężczyzna? W sensie, w jakim szpitalu? Chciałbym go odwiedzić i sprawdzić czy wszystko z nim w porządku ... - westchnął

- Ummm, wiem. Proszę chwileczkę poczekać - wyszedł

Namjoon miał nadzieję, że dowie się w jakim szpitalu leży nieznajomy.

Bardzo chciał ujrzeć jego twarz ponownie, miał wielką nadzieję, że wszystko w nim w porządku.

Po chwili policjant wrócił do pokoju, podał mu na kartce adres szpitala w którym leżał brunet.

- Dziękuję bardzo, miłego dnia. Wesołych Świąt - uśmiechnął się szeroko i prawie wybiegł z pokoju,na co policjant zaśmiał się

Zamówił taksówkę i po piętnastu minutach był na miejscu.

Pobiegł do recepcji, chwilę się zastanowił co powiedzieć, nawet nie wiedział jak brunet ma na imię i nazwisko.

Recepcjonistka patrzyła na niego dziwnym wzrokiem,przechyliła głowę.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała z lekkim rozbawieniem

- Ah, tak tak! Dzień dobry. Wie może Pani w której sali leży taki em no brunet, niedawno go tu przywieziono. Był ciężko ranny, przez wypadek samochodowy. Aish, nawet nie wiem jak ma na imię... - mówił troszkę do recepcjonistki trochę do siebie

Kobieta zaśmiała się, dawno nie widziała tak roztrzepanego chłopaka. Była nowa w tym zawodzie, a Namjoon pierwszy raz w takiej sytuacji.

- Piętro 7, sala 30 - uśmiechnęła się ciepło

- Ojejku! Dziękuję, miłego dnia - uśmiechnął się i pobiegł do wind.

Każda z wind była doszczętnie załadowana, blondyn nie miał ochoty czekać tak długo. Wybrał schody, biegł schodami na siódme piętro. Nie ukrywajmy, było to dla niego okropnie męczące. Dawno się tak nie zmachał, to był niezły maraton. Gdy dotarł już na piętro zaczął szukać sali.

- Ummm, to było 31? 32? Ah, nie! 30! - uśmiechnął się sam do siebie i wszedł do sali

To co zobaczył zabolało go, brunet leżał na łóżku nie przytomny podłączony do różnych maszyn.

W sali znajdował się doktor, pisał coś w papierach.

- Przepraszam, co z nim ...? - Namjoon podszedł do doktora

- Kim Pan jest ? - zapytał patrząc na niego spod okularów

Nie wiedział co powiedzieć, nie znał tego mężczyzny.

Ale nie był mu obojętny, podrapał się po karku zakłopotany.

- Ummm, chłopakiem? - spojrzał na niego pytająco - Ugh, tak chłopakiem! Jestem jego chłopakiem - uśmiechnął się słodko, lekko zażenowany swoim zachowaniem

Mężczyzna spojrzał na niego dziwnie, ale nie skomentował tej odpowiedzi.

- Pan Kim Seokjin jest w śpiączce, musieliśmy go w nią w prowadzić, to jedyny sposób by mógł się zregenerować i nabrać sił. W przeciwnym razie groziłoby to nawet śmiercią... - westchnął

Namjoonowi jakby pękło serce, było mu bardzo przykro z tego powodu.

Westchnął ciężko, miał nadzieję, że wyjdzie z tego.

- Dziękuję za informację ... - westchnął

Doktor skinął i wyszedł. Namjoon podszedł do bruneta, leżał bezwładny na łóżku. Usiadł na krześle, lekko się uśmiechnął.

- W końcu wiem jak się nazywasz, masz bardzo ładne imię Seokjinnie... Wiem, że teraz śpisz, nawet mnie nie znasz. Ale to ja Cię uratowałem, wiesz? Mam nadzieję, że wyjdziesz z tego. Musisz wyjść, wierzę, że jesteś silny i dasz radę. Nie znam Cię, a Ty mnie. Ale nie jesteś mi obojętny, musiałem tutaj się pojawić. Nie mogłem tak zostawić tą sprawę, przynajmniej wiem na co z twoim zdrowiem. Kuruj się piękny, wracaj do zdrowia. Może nigdy więcej się nie zobaczymy, ale uważaj na siebie, trzymaj się... - wstał, jego ręce trzęsły się z niewiadomej przyczyny

Czuł, że coś jeszcze musi zrobić.

Ale nie wiedział co, zrobił przecież i tak już bardzo dużo.

Ale wciąż nie wystarczająco.

Pochylił się nad nim, zastanawiał się czy aby na pewno to zrobić.

Ale przecież śpi, nic mu nie zrobi.

Ewentualnie zabije go za to i znajdzie kiedy się obudzi.

Cmoknął środek jego czoła, przeczesał jego piękne czarne włosy.

Namjoon uśmiechnął się ciepło patrząc na bladą twarz Seokjina.

- Dobranoc nieznajomy... - ostatni raz na niego spojrzał i wyszedł.

Lecz nie wiedział, że to dopiero początek.

Nowy, lepszy początek ...

CIĄG DALSZY NASTĄPI ...

❅ wнιle yoυ were ѕleepιng | naмjιn ❅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz