Na ozdobnym podwyższeniu stał Naczelny Dyrektor Akademii Warnan. Gładził brodę i czekał aż na sali zapanuje cisza. Wszyscy stali na baczność parami. Niemal wszyscy... Do małej grupy uczniów którzy przez dziewięć lat nie znaleźli (bądź nie chcieli znaleźć) partnera zaliczał się Mon. Dostawał wiele ofert współpracy. Bądź co bądź ukończył poprzednie klasy z najwyższymi wynikami. Zawsze jednak ostatecznie się nie zgadzał. "Czekam na kogoś specjalnego" tak brzmiała jego podstawowa wymówka. W tym roku miały jednak rozpocząć się treningi bojowe. Wiedział że niezależnie od umiejętności nie da rady parom... ale nie mógł inaczej. Naczelny Dyrektor kaszlnął, a na sali zapanowała cisza.
- Na wstępie - zaczął - pozwólcie mi pogratulować wam dotarcia do ostatniego szczebla edukacji Righenmortu. Wszyscy włożyliście dużo pracy w swój rozwój ale teraz zaczyna się prawdziwe wyzwanie. Zostaniecie podzieleni na klasy względem ścieżki w jakiej będziecie się chcieli rozwijać. Będzie osiem klas i będą się składać z dziesięciu osób - A raczej dwójek ale istoty o skręconych duszach przez wielu uważane były za jedną co było z kolei kwestią sporną, więc w domyśle dwudziestu uczniów - W każdej klasie znajdować się będą uczniowie o różnych specjalizacjach by po ukończeniu akademii byli przygotowani do walki na wyznaczonych pozycjach w oddziale - Dyrektor zrobił przerwę i wyjął z pod szaty jakieś papiery - Teraz przyznaczę was do poszczególnych klas...
Rinno siedział przy stole i czytał "Teorie skręcania duszy". On także nie miał partnera ale z innego powodu niż Mon. Nikt go nie chciał. Wszyscy zawsze uważali że to za duże ryzyko bo "I tak odpadnie przy następnej kwalifikacji" on jednak zawsze przechodził dalej minimalną ilością punktów. Nie był złym uczniem lecz nie miał za grosz drygu do magii. Nauczyciele zawsze powtarzali że wszyscy nawet wojownicy powinni znać "wykrycie magii", "regenerację" lub przynajmniej pomniejsze leczenie. Rinno jednak miał problemy nawet z tymi podstawami. Gdzieś w głębi serca Mon czuł się zadowolony że mieszkał z jedyną osobą którą mógłby w tej szkole nazwać przyjacielem w jednym pokoju, wstydził się jednak tej myśli gdyż wiedział że on jeden powinien go wspierać.
- Wiesz - zaczął Mon ścieląc łóżko - W tym roku będzie wreszcie wolno nam puszczać teren szkoły, może nie w niej a poza jej murami znajdziesz tę osobę?
- Ech. Mała szansa że dyrekcja się zgodzi - westchnął Rinno
- Może istota pół-inteligentna?
- Wielu desperatów się do tego ucieka, to prawda, ale nie chcę być treserem. Uważam że to pójście na łatwiznę. Czy połączenie ze zwierzęciem i zmuszenie go do posłuszeństwa jest prawdziwą więzią? Ja pragnę by mój partner zrobił to z własnej woli - wrócił na chwilę do lektury po czym zapytał - Dlaczego zbywasz wszystkich interesantów. Słyszałem że nawet księżniczka driad czy ten ork... No wiesz ten co zdał fizyczny egzamin z największym wynikiem...
- Czekam na kogoś specjalnego - bez zastanowienia odpowiedział Mon
- Zawsze tak mówisz ale wiesz że po rytuale połączenia ten ktoś stanie się dla ciebie specjalny
- Rinno po prostu nie mogę
- Kłamiesz... wybacz po prostu trochę boli mnie że możesz mieć wszystko czego pragnę a to odtrącasz.
- Każdy ma swoje powody. Nie martw się ja i tak nie dam się związać na siłę. Więc masz pewność że sam nie zostaniesz.
Fehrn doktor mechaniki i golemistyki, a także opiekun klasy Mona, uznał, że najlepszą okazją do wzajemnego poznania się uczniów a także oceny ich umiejętności będzie seria sparingów między nimi, dlatego też Mon kierował się w stronę placu treningowego przeznaczonego dla jego klasy. Żałował trochę że trafił do innej klasy inż Rinno ale wiedział że teraz musi się skupić na walce. Wygrać choć jeden pojedynek, to był jego cel. Musiał pokazać że mino braku partnera nie będzie obciążeniem dla klasy. Przyszedł jako pierwszy, na pustym placyku stał jedynie jego wychowawca i grzebał kluczem w jakimś żelastwie. Okazał się on krasnoludem, o płomienisto rudej brodzie. Był on ubrany w zwykły robotniczy strój i zdecydowanie wyróżniał się wśród innych nauczycieli.
- Pan Fehrn? - niepewnie zapytał Mon.
- Tia - rzucił tamten nie odwracając się nawet - potrzymasz mi ten zawór?
- Dobrze - powiedział Mon stosując się do zaleceń nauczyciela - a to pewnie pański partner - dodał lekko schylając głowę w kierunku maszyny. Doktor wytarł rękawice o fartuch i spojrzał spod zaczerwienionych szkiełek okularów na chłopaka.
- Widzisz rzeczy ukryte - powiedział po chwili - to się ceni. Cieszy mnie że są młodzi którzy dostrzegają istotność dziedzin magii innych niż bojowa - uśmiechnął się i zatrzasnął klapę w której uprzednio grzebał.
- Poznaj proszę - rzekł wskazując na maszynę - Cień, mój towarzysz, partner i najbliższy przyjaciel. Nie da się wymówić jego imienia w żadnym standardowym języku ale ja nazywam go Ef - Mon jeszcze raz skłonił głowę. Z tego co pamiętał z: "wysp skraju otchłani" pamiętał, że cienie to mieszkańcy bełkoczącej pustki. Morzu mroku znajdującym się pod najniższym poziomem dryfujących wysp. Byli sługami kościstego pana i regularnie sprowadzały śmierć i szaleństwo na wioski dolnych poziomów. Niezwykłe było przymierze z taką istotą.
- Widzę że już się zaczynają schodzić - mruknął nauczyciel odwracając wzrok w stronę schodów łączących ogrody za szkołą z małym wgłębieniem w jakim znajdował się placyk. Pierwszy szedł barczysty ork z malutką postacią na ramieniu. Za nimi kolejno wysoki chłopak w płaszczu o fioletowawej cerze, niska dziewczyna z muszkietem przewieszonym przez ramie, chłopak ubrany w płaszcz łowców z Ingrif, dziewczyna z dużą tarczą na plecach, mała krasnoludzka dziewczyna, trzymająca w rękach dziwną kulę, jasnowłosy chłopak w czarnej skórzanej zbroi, drobna postać w jasnej sukni trzymająca na łańcuchu zgarbionego, wysokiego chłopaka w łachmanach, dziewczyna w kapturze idąca za rękę z drugą w szarej narzucie. Za nimi ostatni kroczył chłopak w eleganckim ubraniu i z okularami na nosie.
- Dobra, widze że jest już cała ekipa - stwierdził doktor Fehrn - jest jak wam przekazali. Każdy walczy raz. Przeciwników losuję. Będziecie mogli zobaczyć nowych kolegów w boju i sami przetestować swoje własne umiejętności - z kieszeni fartucha wyciągnął dwa zmięte papierki
- Tak więc w pierwszej kolejności nacierający Hone i Yanna zmierzą się ze wspierającym Monem!
CZYTASZ
W połowie puste
FantasíaWojskowa szkoła w Righenmort szkoli, pary wojowników którzy skręcają swe duszę stając się jednością, co w niej więc robi uczeń który pilnie strzeże "czystości swojej duszy" i nie chce się związać z nikim ani niczym?