~Minęło kilka dni od tamtej pięknej chwili
Była noc i wszyscy spali, no bynajmiej prawie wszyscy... To Sal leżał wtulony w swojego chłopaka i cicho szlochał, cicho aby nie obudzić żekomo śpiącego już chłopaka ~
Sal usiadł i spojrzał na ukochanego- tak słodko śpi- połorzył się i tuląc Larrego zasnął
~Rano Lisa zajrzała do pokoju syna, nie chciała ich budzić bo wyglądali uroczo
Zamykając drzwi od domu Lisa zbudziła swojego syna, który wstał i pocałował Sala w czoło. Sal złapał go za włosy i przyciągnął ku sobie aby przytulić bruneta. Obaj wstali lecz Sal nie chciał opuścić koca~
Czemu owijasz się kocem, Sal?
No bo.. Bo zgubiłem... Zgubiłem bokserki ok?
~Larry zaczął się śmiać, lecz to tylko rozzłościło niebieskowłosego, który chcąc walnąć swojego chłopaka puścił koc, który spadł na ziemię
Larry i Sal zarumienili się i obrucili do siebie plecami, Sal szybko podniusł koc zakrywając dolną część ciała~
Tooo... Ummm.. Jesteś głodny?- Larry zmienił szybko temat
Tak...- Wymamrotał Sal
~Larry opuścił pokuj tak szybko aby nie przypominać sobie tego co zobaczył.
Sal szybko znalazł swoją bieliznę i się ubrał, a następnie poszedł do kuchni
Larry siedział na krześle kołysząc się i widząc w myślach tą sytuację.
Sal powiedział, że musi iść i jak najszybciej opuścił apartament Lisy i Larrego~~Kilka godzin potem Larry odezwał się przez łoki toki (idk jak się to pisze lol) ~
Sal... uhhhh.... No bo ja.... Nie mogę przestać myśleć o dzisiejszym poranku... Czy byłaby możlowość.. powtóżyć to kiedyś...?
Sal się zaśmiał- Ja wiedziałem, że będziesz chciał to powtóżyć
~Wybuchli śmiechem~
Ale tym razem to tobie spada koc klucho!
~Zaczeli śmiać się tak głośno, że aż Gizmo obudził się i wszedł właścicielowi na kolana~
No... Emmm... Sal, chciałbyś gdzieś wyjść? No na przykład do kina czy na kolację...
Pewnie! Nawet dzisiaj możemy iść do kina! Słyszałem od taty, że grają fajny film o 18
No to będe czekał na ciebie o 17 przy windzie na 1 piętrze
Okay! Do zobaczenia!
Do zobaczenia kochany!
~Sal zdziwił się trochę ale spodobało mu się jak Larry nazwał go ,,kochanie''~~Po wyjściu z kina oznajmili opikunom, że spać będą w domku na drzewie.
Gdy weszli do środka, Larry cicho włączył piosenkę, którą pierwszy raz słuchał z Salem. Wyciągnął z kąś papierosa i zaczął go palić~
To ci zaszkodzi Lar
Eee tam...
Więc Sal w rewanżu wyciągnął z kieszeni trochę wódki, którą ukradł ojcu
Chcesz troche? -Zapytał
Nie, mi starczą papierosy
~Sal usiadł i do plastikowego kubka (tylko takie mieli) zaczął nalewać po trochu i wypijać alkochol
Larry zgasił papierosa i patrzył na swojego ukochanego, który się upija
Po kilku minutach Sal był już kompletnie pijany i gadał różne głupoty
Larremu się to podobało, ponieważ Sal zaczął się rozbierać
Larry zrobił to samo~~Rano Sal obudził się obolały i nagi
Szukał chwilę ręką swojego partnera lecz ten poszedł po coś do jedzenia
Niebieskowłosy wstał i ubrał się
Wtedy wszedł Larry z kilkoma kanapkami i wodą.~
Co tam? -Zapytał brunet
Uhhh... Wszystko mnie boli... Nic z wczoraj nie pamiętam...
A szkoda... Było ciekawie *lenny face*
C...Co masz na myśli?
Hehe... Jak to powtóżymy to się dowiesz
~Sal domyślił się o co chodzi i zebrały mu się łzy w oczach
Larry zostawił nadgryzioną knapkę i przytulił, pocałował oraz przetarł łzy z oczów ukochanego
Sal chciał sięgnąć po maskę lecz został zatrzymany~
Nie musisz jej przy mnie nosić... Jesteś piękny bez niej koleś...
Kocham cię -powiedział Sal
Ja ciebie też jagódko -odpowiedział LarryJak mówiłam tak się stałooooo
Yo potem może kolejne cuś dodam
Nie obiecuje

CZYTASZ
Sal x Larry
FanfictionNa okładce jest obrazek z internetu Jest to mój pierwszy ff Można powiedzieć jest to takie au, ponieważ Larry się nie zabije a Sal nie trafi do więzienia Taka historia z happy end'em Za błędy ortograficzne z góry przepraszam ale jestem chora i zmęc...