P R O L O G

295 35 7
                                    

~***~

Dzień był szary i nijaki - tak samo jak pokój przesłuchań w pobliskim komisariacie Nockfell. Alice i pewien młody detektyw siedzieli naprzeciwko siebie przy metalowej ławie, na której znajdowały się dwie szklanki, woda, kawa, plik kartek oraz laptop.

Mężczyzna pomimo młodego wieku, wyglądał na typowego pracoholika - wory pod jego zaczerwienionymi oczami sugerowały o nieprzespanych nocach spędzonych na  spisywaniu raportów w towarzystwie kawy, natomiast trzydniowy zarost i nieład jego blond włosów, upewniał w przekładaniu pracy nad życie prywatne, czy nawet higienę osobistą.

Dziewczyna wyróżniała się czarną, lekarską maską, zasłaniająca pół twarzy, od brody po czubek nosa. Jej ciemne, niemal kruczoczarne włosy, opadały poniżej ramion, a błękitne oczy zdawały się niemal szare, jakby limit ich uczuć dawno się wypłynął... Z postury była niska i drobna, przez co prawie topiła się w starej, czerwonej, chłopięcej bluzie, którą na sobie nosiła.

Mężczyzna westchnął i zamknął laptopa, w którym przed chwilą skończył coś pisać. Rzucił dziewczynie krótkie, zamyślone spojrzenie i przysunął w jej kierunku plik kartek wraz z długopisem.

- Nazywam się Alexander Woods, jestem śledczym i kryminologiem ściągniętym tutaj prosto z Nowego Jorku. - przedstawił się mężczyzna wstając i podając dziewczynie dłoń, którą uścisnęła. - Tutaj proszę wypisać swoje dane, imię, nazwisko, wiek, zawód, miejsce zamieszkania... - poprosił wskazując na formularz. Alice przyzwyczajona już, niemal mechanicznie, szybkim i zamaszystym ruchem napisała w prawym górnym rogu swoje dane osobowe i administracyjne.

- Alice Brown, ładne imię. - powiedział z uznaniem i nalał do jednej ze szklanek wody. - Miałaś dobry kontakt z Sall'em Fisher'em? Z pozostałych przesłuchań wynika, że spośród pozostałej trójki waszych przyjaciół: Larr'ego Johnsona, Todd'a Morrison'a i Ashley Campbell miałaś z nim najlepszy kontakt. Jednak jaka jest wasza aktualna relacja i dlaczego? - zauważył utkwiwszy swoje spojrzenie w jej drobnych dłoniach trzymających długopis, schowanych pod długim rękawem bluzy. Dziewczyna napisała na kartce: " Nadal jesteśmy przyjaciółmi ".

- A jednak nigdy nie odwiedziła Pani Sal'ego Fisher'a w więzieniu... choć od jego aresztowania minęło już ponad sześć lat... w takim razie dlaczego? - zapytał skonsternowany. Przez chwilę, gdy Alice wpatrywała się pusto w kartkę, w jej szarych oczach, można było ledwo dostrzec dawno wygasłe iskry... smutek, ból, tęsknotę, kłamstwa, zdradę, ale także radość która widocznie przewijała się pomiędzy tragediami jej życia. Kiedy po dłuższej chwili nie udzieliła mu odpowiedzi złapał za drugi długopis leżący obok i zaczął obracać nim w skupieniu.

- Może chcesz się Pani napić wody? - zaproponował podając jej szklankę z wodą i tym samym wyrywając z zamyślenia. - chyba, że wolisz soku lub kawy? - dodał. Dziewczyna pokręciła głową i zabrała od mężczyzny szklankę. Tak jak przypuszczał, z tej odległości mógł znacznie lepiej zobaczyć jej dłonie, jednakże ku jego zdumieniu ujrzał tylko białą, nieskazitelną skórę.

- Przepraszam, za taką bezpośredniość jednakże zapytam wprost - czy uaża Pani, że  pański przyjaciel mógłby być odpowiedzialny za wydarzenia z tamtego wieczoru? Czy zauważyła Pani jakieś niepokojące zacowania sprzed jego aresztowania? - dopytywał z lekkim współczuciem, czując niemal przytłaczający ból jej smutku. Niedopalone iskry w jej oczach nagle zgasły, a pod maską pojawił się gorzki uśmiech. Przymknęła na chwilę oczy po czym zapisała na kartce tylko "Nigdy w niego nie zwątpiłam i nie zwątpię.". Mężczyzna westchnął, wiedząć, że przesłuchanie nie będzie tak proste jak mu się zdawało na początku.

~***~

_________________________________________________________ Hej wszystkim!

WRÓCIŁAM.

Mam nadzieję, że na dłużej xd
Oczywiście porzucenie serii od początku nie wchodziło w grę... ale poprawianie 1000 razy tego samego tekstu potrafiło pochłonąć mi cały dzień i było dosyć uciążliwe... dlatego postanowiłam że tak jak napiszę za pierwszym razem, tak prawdopodobnie zostanie opublikowane. Może trochę straci to na jakości, ale jeśli kiedyś przestanę być leniem to to poprawię.
Jak możecie się domyślić mój powrót był szczególnie spowodowany epizodem piątym... Moim zdaniem zakończenie gry można podsumować w dwóch słowach - gówno z potencjałem. Uważam, że Steve zjebał coś, co wyszło by mu naprawdę zajebiście, gdyby na chama nie próbował się zmieścić w przedziale czasowym z tak dużą ilością pomysłów... przez to, ta cudowna możliwość wczucia się w rozgrywkę, została skopana...
a wy co myślicie o epizodzie piątym? Możecie podzielić się w komentarzach ;> 

Cicha Opowieść //Sally Face//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz