Ha! Myślicie, że cofam się w rozwoju i zaczynam pisać fanfiki, co? Oj, nie ze mną te numery, moje prosiaczki, bowiem ta oto historia nie ma związku z jakimkolwiek upadkiem moralnym, lecz przede wszystkim ma być eksperymentem warsztatowym. Ot, będę mieszała style, może i narracje, próbując odnaleźć się w pierwszej połowie XXI wieku i w końcu wykorzystam bardzo śmieszne (!!!) dowcipy, których nie mogę użyć u siebie, bo w XVIII wieku Marks się jeszcze nie urodził, a komunizmu nikt nie stworzył, a co dopiero obalił go. W każdym razie... Po co to piszę? Ludzie z mojego otoczenia wiedzą, że tworzę ostatnie rozdziały pierwszego tomu o Pytiaszu i Damonie, po czym robię kilkutygodniową przerwę, aby zaplanować drugi tom. To ma wypchać mi lukę i sprawić, bym nie zastała się w miejscu z moimi umiejętnościami. Ale nie oszukujmy się, chodzi mi głównie o żarciki.
Czego i kiedy możecie się spodziewać? Będzie tutaj występować mój wspaniały, najdroższy mężuś Alexandre, ale również ważniejsze i przede wszystkim godne uwagi postaci. Co prawda, nie podejdę do tej opowieści za poważnie, bo prawda jest taka, że to zabawa, lecz nie zrobię wszystkiego na "odwal się", bo dość mocno się przyłożę. Startujemy po dwudziestym drugim września, może po dwudziestym szóstym, bo do tego czasu muszę ogarnąć pewnego szota o dwóch syrenkach... A potem w pięciu rozdziałach po 4k słów przedstawimy naszą nowelę. Koniec.
Oczywiście
Oczywiście. Praca jet prezentem dla mojej drogiej korekty, na którą czekała dość długo i dlatego będzie ona wyjątkowo dużym (jak na prezent) projektem.
CZYTASZ
Bój się Boga, Nathanie | Halemadge modern au
FanfictionZ dedykacją dla niesamowitej, wspaniałej i najlepszej w świecie Rozalki-Kamilki. Dzień był to niepozorny. Liceum ogólnokształcące imienia Jerzego Washingtona tętniło życiem tak, jak w każdy poniedziałek, a uczniowie przeróżnych narodowości czołgali...