13

1.6K 171 93
                                    




Stevie Ray Vaughan - Pride and joy



Jestem wściekła, że Jason wcześniej nie powiedział mi o tym, że jego rodzice też będą na imprezie. Nie spodziewałam się, że spotkam ich akurat w takich okolicznościach. Cholera, nie sądziłam, że kiedykolwiek ich spotkam.

Mama starała się mnie pocieszyć, że nie mam się czego obawiać, bo przecież jestem fantastyczną dziewczyną. Ale w mojej głowie zaraz uroiło się całe stado galopujących myśli. A co jeśli jego rodzice widzą go z kimś takim jak Gigi? A co jeśli pomyślą, że chcę wykorzystać ich syna dla pieniędzy? Oczywiście nie wiążę z nim swojej przyszłości, bo niby jak? Ja i on? Nie dość, że żyjemy w dwóch różnych światach, to jeszcze nie pasujemy do siebie wizualnie. Ugh!


Mama patrzy na moje odbicie w lustrze zachwycona i wzruszona. Efekt końcowy jej starań mnie zaskoczył, bo nie spodziewałam się, że mogę wyglądać tak dobrze.

Czarna sukienka z czerwonymi wstawkami, którą mam na sobie, podkreśla moje pełne kształty, ale w bardzo dobry sposób. To naprawdę ja? To naprawdę moje nogi, moje biodra, moja talia i biust? Biust i biodra na pewno. Te pierwsze za duże jak na mój wiek, te drugie za szerokie. Chociaż w tej sukience... Do tego mama wybrała dla mnie czarne sandałki na słupku, żebym nie narobiła sobie wstydu.

Boję się reakcji Jasona. Nie chcę, żeby pomyślał, że za bardzo się staram. A może tylko mnie i mamie wydaje się, że wyglądam dobrze a tak naprawdę komicznie?

Jason wyszedł gdzieś wcześniej, mamrocząc coś o spotkaniu z pismakami. Dał mi tym samym czas, żebym mogła się przygotować. Teraz czekam na jego powrót i zaczynam się coraz bardziej denerwować.

- Viv, uspokój się. Rozmażesz makijaż - mówi mama.

No tak. Zapomniałam o makijażu. Mama chciała ze mnie zrobić rockową dziunię i bardziej podkreślić moje nudne oczy, ale się nie zgodziłam, więc mam na sobie tylko eye liner i tusz do rzęs. Wystarczy.

Pukanie do drzwi sprawia, że aż podskakuję w miejscu. Przerażona patrzę na mamę, Ashleya i Iana. Kto to może być? Jason ma przecież kartę do pokoju, więc raczej by nie pukał. Ashley kładzie obok Iana zabawkę, którą chciał mu właśnie podać i wstaje, żeby otworzyć.

- Nie chciałem wchodzić, bo nie wiedziałem czy Vivi jest gotowa czy... - mówi Jason wchodząc do pokoju i przerywa wpół zdania, kiedy jego wzrok ląduje na mnie. - O ja pierdolę - wyrywa mu się. - To znaczy wow - poprawia się, widząc uniesione brwi mojej mamy.

Oczywiście czerwienię się jak wściekła i mam nadzieję, że dzięki podkładowi, którym mnie wypaćkała moja rodzicielka, za bardzo tego nie widać. Jason omiata wzrokiem moją sylwetkę i wygląda jakby brakowało mu powietrza.

- Cholera... Ekhm... Yyy... Daj mi dwie minuty - chrząka i potykając się o własne nogi, idzie do łazienki.

Wcześniej powiesił tam pokrowiec ze swoimi ubraniami. Jestem ciekawa co założy, jak będzie wyglądał, czy inaczej ułoży sobie włosy...

Z zamyślenia wyrywa mnie chichot mojej mamy. Odwracam się w jej stronę i opieram dłonie na biodrach. Pytająco unoszę brwi, na co Ashley tylko kręci głową i schyla się po Iana.

Mój synek wyciąga do mnie ręce,więc nie mogę mu się oprzeć i na chwilę przytulam go do siebie. Nie wiem dlaczego, ale ten mały mężczyzna, najważniejszy w moim życiu, daje mi takie poczucie bezpieczeństwa. Jakby te jego małe rączki miały mnie obronić przed każdym złem tego świata. Na przykład teraz, kiedy wtulam nos w jego policzek, wydaje mi się, że nic mnie nie powali na kolana.

RapsodiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz