Fred Weasley (2) ❝bohater❞

193 26 15
                                    

Fred Weasley (2) ❝bohater❞

Życie w Hogwarcie okazało się mniej straszne niż sądziłaś.  To jasne, że nie wszyscy byli niesamowicie sympatyczni, ale radziłaś sobie z tym całkiem nieźle. Cały Hufflepuff składał się z ludzi, którzy zawsze służyli pomocą. Jako pierwszoklasistka wciąż obawiałaś się kontaktów ze starszymi rocznikami, chociaż teraz, będąc w drugiej klasie dostrzegłaś spory postęp w tej dziedzinie. 

Pokój zajmowałaś z trzema dziewczynami: Ailą, Octavią i Sybil, z czego Octavia nie cieszyła się zbyt dużą popularnością. Kochała jeść i nie byłoby w tym nic złego gdyby potrafiła rozmawiać o czymkolwiek innym, była też większej postury, a jej brwi przypominały dwa ptasie skrzydła gotowe do lotu. Okrągłą twarz okalały długie czarne włosy, rzadko można było zobaczyć ją bez czegokolwiek do jedzenia w dłoni. Mimo wszystko była całkiem sympatyczna.

Z kolei Sybil od początku nauki w Hogwarcie nie mogła doczekać się okazji do nauki wróżbiarstwa. Temat ten niesamowicie ją interesował, swoim zapałem potrafiła zarazić resztę. Inni podśmiewali się z niej, twierdząc że niesamowita pasja do wróżbiarstwa musi mieć związek z jej imieniem, który przypadkowo dzieliła z nauczycielką tego przedmiotu. Była dość niska, a przez jasne, prawie że białe włosy, przypominała ci  leśnego elfa.

Z rozmyślań wyrwało cię głośne stuknięcie dochodzące od strony okna. Rzuciłaś się w tamtą stronę i szybko je otworzyłaś, wpuszczając do środka oszołomioną sowę, trzymającą w szponach mały liścik. 

Przyjdź jak najszybciej na błonie! Musisz kogoś poznać!

Bez problemu rozpoznałaś pismo Freda. Trzymałaś się z nim i z George'em bardzo blisko, do dziś pamiętałaś jak pocieszali cię po twojej pierwszej lekcji eliksirów... Uwielbiałaś spędzać z nimi czas, a korespondencja poprzez sowy stanowiła codzienność. Przez chwilę przeszło ci przez myśl to jak bardzo internet ułatwił by komunikację... W czasie wakacji dość dużo czasu spędziłaś przed komputerem, więc na nowo przyzwyczajałaś się do życia bez mugolskich gadżetów. Pisanie piórem wciąż sprawiało ci trudność...

Bliźniacy sporo czasu spędzali trenując latanie (udało im się dostać do drużyny!), przez co spędzałaś z nimi coraz mniej czasu. Na szczęście załapałaś dość dobry język z Angeliną Johnson, dzięki czemu czekanie na bliźniaków w okolicy wieży Gryffindoru nie było nudne.

Zastanawiałaś się kogo to chcieli ci przedstawić... 

— Dokąd idziesz? — zapytała Aila z książką w dłoni, widząc że zakładasz płaszcz.

— Do chłopaków.

— Tej to dobrze... — mruknęła, przekładając kolejną stronę w  książce, która okazała się być podręcznikiem od zielarstwa. — Nie mam pojęcia jakim cudem tak szybko rozwiązujesz zadania domowe, ja siedzę nad tym już drugą godzinę.

Rzeczywiście nauka przynajmniej na tym etapie nie sprawiała ci problemów.

— Jeśli chcesz mogę ci pomóc... — zaczęłaś.

Aila machnęła lekceważąco ręką.

— Idź już, nie każ im czekać, później do was dołączę.

W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłaś i wyszłaś z dormitorium.

Dzięki szybkiemu tempu dotarłaś na błonie w kilka minut, już z daleka w oczy rzucały się trzy rude czupryny.  Przyszło ci do głowy, że może bliźniacy chcą poznać cię  z kolejną osobą z ich rodziny, więc podeszłaś do nich wesołym krokiem, nie zwracając uwagi na ciemnowłosego chłopca w okularach stojącego na uboczu.

— Cześć wam — przywitałaś zgromadzonych uśmiechem.

— Oto nasza kochana <zdrobnienie imienia>! — wykrzyknął Fred, po czym objął cię ramieniem. 

Byłaś osobą, którą łatwo było zawstydzić, o czym Fred doskonale wiedział i uwielbiał wykorzystywać. Kiedy zapytałaś go dlaczego to robi, odpowiedział po prostu, że lubi oglądać twoją zarumienioną twarz... Co tylko sprawiło, że czerwieniłaś się jeszcze bardziej. Wiedziałaś, że to tylko głupie żarty, więc starałaś się tym za bardzo nie przejmować. George w takich sytuacjach stał z boku i patrzył się na was z zagadkowym wyrazem twarzy i podejrzanym uśmiechem.

— Nie wiedziałem, że masz dziewczynę... — szydził niższy rudowłosy chłopak ze sporym nosem.

— Bo nie ma — powiedziałaś, ściągając z siebie ramię chłopaka, przez co uśmiech mu odrobinę zrzedł. — Pewnie należysz do Weasley'ów, co? — zaśmiałaś się.

— Mogłabyś być detektywem — mruknął, za co dostał z łokcia od Georga.

— Ta, to Ron, ale nie zwracaj na niego większej uwagi — powiedział Fred, czym wydobył z Rona głośne "hej!". — Nasza gwiazda znajduje się o tutaj — wskazał palcem na ciemnowłosego chłopca, który uśmiechał się nieśmiało. — To Harry Potter.

Nawet ty znałaś to nazwisko, choć w pełni obecna w świecie magii byłaś dopiero od roku. Chłopiec, który przeżył był niczym miejska legenda. Już przedwczoraj na rozpoczęciu roku szkolnego dowiedziałaś się, że do Hogwartu będzie uczęszczał Potter, nie zdziwiłaś się nawet tym że trafił do Gryffindoru, ale nie sądziłaś że tak szybko go poznasz, ba, że w ogóle go poznasz.

— Poznaliśmy go wczoraj na peronie — powiedział z dumą George.

— Miło mi — przywitał się Harry. Mimo pozornej nieśmiałości wydawał się bardzo miły.

Zdążyliście jeszcze chwilę pogawędzić, gdy dobiegła do was Aila. Nieźle się zaskoczyła gdy wyjaśniliście jej sytuację, nawet jako mugolaczka doskonale zdawała sobie sprawę kim jest Harry. Uznałabyś tę sytuację za przemiłe popołudnie gdyby nie szyderczy głos za wami.

— No proszę, proszę kogo my tu mamy — mruknął młody chłopak o platynowych włosach. — Wielki panicz Potter powiększa grupę swoich żałosnych fanów.

— Zamknij się, Malfoy — warknął Ron.

Drgnęłaś słysząc to nazwisko. Mama opowiadała ci od kogo lepiej trzymać się z daleka i dość dosadnie skupiła się na tym nazwisku.

— Kiedy tak patrzę na tą małą fretkę to zaczynam popierać aborcję — szepnął George.

— Sami zdrajcy krwi — kontynuował swój monolog Malfoy. — ... I szlama — warknął, wskazując na Ailę.

Blondynce zaczęła delikatnie drżeć dolna warga. Niestety to nie pierwszy raz, gdy usłyszała to określenie. Poczułaś jak zaczyna ogarniać cię gniew, już miałaś wystąpić przed szereg i coś powiedzieć, gdy wyprzedził cię Fred. Stanął przed tobą i Ailą, jakby chciał was zasłonić własnym ciałem. Nigdy nie widziałaś go tak poważnego.

— Jeśli uważasz się za lepszego tylko dlatego, że masz pieniądze to bardzo ci współczuję. Przyjaźni i miłości nie kupisz.

— Oj Fred, już tak nie filozofuj, ten debil i tak nic nie zrozumie — mruknął George, obejmując brata ramieniem.

Może dla innych ta scena nie miała szczególnego znaczenia, ale dla ciebie zmieniła wiele. Uwielbiałaś Freda, ale w większości uważałaś go za śmieszka, który jak nikt inny potrafił poprawić ci humor. Teraz miałaś okazję zobaczyć go w innym świetle, jak bohatera, który zawsze stanie w obronie rodziny, przyjaciół i sponiewieranych osób potrzebujących pomocy. Uśmiechnęłaś się z wdzięcznością, na co puścił ci oczko. Aila też poczuła się lepiej, słuchając jak Ron i Draco obrzucają się coraz to głupszymi obelgami.

Razem wróciliście do zamku by zjeść obiad. Usiadłaś obok Octavii, która już zdołała pochłonąć sporą część jedzenia. Spojrzałaś w stronę stołu Gryffindoru i pomachałaś bliźniakom.

— Tylko nie zacznij się ślinić — zaśmiała się Octavia, spoglądając na ciebie i Freda.

Zarumieniłaś się i nie odpowiedziałaś.

Harry Potter | 7 krokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz