- Biedna, niczego nie winna istotka - powiedział patrząc na płaczącą w łóżeczku dziewczynkę.
- Proszę nie rób jej nic, weź mnie! Zrób ze mną co chcesz, ją zostaw! - krzyczała zrozpaczona matka, nadal nie mogąc uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Jej mąż został zamordowany na jej oczach.
- A co jeśli zmieniłem zdanie? Chce ją! - krzyknął wskazując na czarnowłosą dziewczynkę - czuje, że to dziecko dokona wielkich rzeczy. Będzie idealna by towarzyszyć mi w przejęciu władzy. Ale, żeby to osiągnąć muszę coś zrobić - powiedział tajemniczo i z szyderczym uśmiechem wycelował różdżką w dziecko
- Stój, nie rób tego! - krzyczała matka
-Amor Indigentim - wypowiedział spokojnie mężczyzna a bordowy płomień strzelił w pierś dziewczynki - Niestety ty głupia mi już nie jesteś potrzebna - powiedział chłodnym tonem i zaklęciem uśmiercającym zabił jej matkę. Patrząc to na dziewczynkę to na jej matkę powiedział
- Widzisz, ze mną się nie zadziera malutka. - uśmiechnął się do dziewczynki. Nagle usłyszał, że ktoś dość głośno wpadł do domu. Zawahał się czy nie zabrać dziewczynki ze sobą jednak w chwili otwieranych drzwi do pokoju, w którym się znajdował zniknął, zostawiając dziecko. I tak właśnie nikt nie wiedział czego dokonał Voldemort na tej biednej dziewczynce.
================================================================================
- Susan wstawaj, zaraz spóźnisz się na pociąg - krzyczała z dołu moja, wkurzona opiekunka, Ana Bill. Dobra z niej była kobieta, jednak momentami myślałam, że ją rozszarpie.
- No już schodzę - powiedziałam, kończąc malowanie rzęs.
- Po co tyle złości - zażartowałam, wchodząc do kuchni.
- Z tobą młoda inaczej nie można, co roku to samo i co roku jesteśmy na peronie pięć minut przed odjazdem - powiedziała po czym teleportowała nas na peron 9 3\4.
- Masz na pewno wszystko? - spytała troskliwie Ana
- Tak mam wszystko. Idę już, bo muszę jeszcze znaleźć wolny przedział. Cześć - powiedziałam po czym odwróciłam się i weszłam do pociągu.
- Susan ! Choć tu mamy dla Ciebie miejsce - zawołała Anastazja, moja przyjaciółka.
Przywitałam się ze wszystkimi, którzy znajdowali się w przedziale i usiadłam na wolnym miejscu. Bardzo dużo rozmawialiśmy, aż się zdziwiłam, że nikt mnie nie wkurzył. Jednak naszą rozmowa została przerwana przez Malfoya i jego kolegów. Przyjrzałam mu się dokładnie. Dało się zauważyć, że wyprzystojniał i wydoroślał
- Chamilton sprawa jest, wyjdziesz na chwile? - zapytał poważnie chłopak
- Nie, nie mam ochoty psuć sobie humoru.
- Kurwa dziewczyno to ważne jest.
- A ja mam to w dupie więc sobie daruj. Wyjdź z tąd, nie mam ochoty na ciebie nawet patrzeć - powiedziałam odwracając się w stronę okna, by po chwili zobaczyć jego rekacje. Zacinsnął pięści i wyszedł.
Malfoya nie znosiłam już od pierwszego roku. Był egoistycznym dupkiem, który uważa się za niewiadomo kogo, a tak naprawdę się gówno warty.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Amor Indigentim -(zakręcie wymyślone przez autorkę :3) w łacinie znaczy to brak miłości. Osobę na którą zostaje rzucone to zaklęcie trafia urok, który powoduję brak uczucia jakim jest miłość. Osoba nie wie jakie to uczucie i nie może zrozumieć tego że kogoś kocha szczerą miłością. Urok można zniszczyć tylko w jeden sposób.
Przepraszam za wszystkie błędy
YOU ARE READING
Bez Miłości || Draco Malfoy
FantasyBez Miłości życie jest puste Bez Miłości szczęścia nie ma Bez Miłości człowiek cierpi Bez Miłości nie ma życia