Był ciepły, bardzo letni dzień.
13- letnia Helena siedziała na podwórku kołysając się na kolorowym hamaku umocowanym na dwuch wysokich dębach.W uszach osłoniętych pięknymi, choć krótkimi kasztanowymi lokami miała czarne słuchawki.
Słuchała piosenki pt. "Zero".
To była zdecydowanie jej ulubiona piosenka. Potrafiła jej słuchać dniami i nocami. W między czasie robiła sobięteż zdjęcia.
W dziennym i porannym świetle jej detale twarzy widać lepiej, niż w innym czasie. Prawe oko miała zielone, a lewe szare.
Na dodatek jedną źrenicę większą od drugiej. Czasem są to objawy rzadkiej choroby, lub guza mózgu, ale nie zidentyfikowano tego u Heleny.
Na twarzy koło lewego ucha i nad lewą stroną ust miała blizny spowodowane atakiem psa w wieku trzech lat. Może nie brzmi to za fajnie, ale dziewczyna nie wygląda z tym źle.Miała na te czynności wystarczająco dużo ciemnej pory doby przez krzyki, które słychać było aż w kamiennej piwnicy.
Jej ojciec grał już nałogowo w lombardzie. Zawsze stawiał kosmiczne kwoty, lub obstawiał liczby jakich naprawde nie było trzeba. Mówiąc to miała na myśli, że uczestnik miała kart 20, a on miał wylosować tą jedną. Zawsze podawał numer wyższy niż wolno, czyli tutaj przykładowo 21.
Gdy tak się już działo, przychodził zdenerwowany na cały świat. Krzyczał na mamę choćby za najmniejsze przewinienie. Za to, że wyprasowała nie tę koszulę, którą chciał, albo, że przesoliła obiad, czy nie sprzątnęła okruszka z koca na kanapie.
Heleny natomiast postanowili nie wciągać w te kłutnie, lecz ona sama chciała być na miejscu matki, aby było jej lżej, żeby czuła, że jeszcze ma kogo kochać. Mijały tak sekundy, godziny, dni, tygodnie, miesiące, kwartały, aż w końcu lata. A dokładniej dwa odkąd zaczą wpadać w nałóg i bić rodzinę.
Pewnej chmurnej, ciepłej i dość jasnej nocy Helena obudziła się z płaczem przez koszmarny sen. Popatrzyła na zegarek, który wskazywał godzinę równą 01:02. Łzy spływały po jej policzkach jak deszcz po szybie w jesienne dni.
Wszędzie wydawało się jej, że widzi tego stwora z jej snu. Był on czerwony z lekko podpalaną sierścią, miał oklapnięte uszy, duży... wręcz przerażający uśmiech i chipnotyzujące oczy koloru żółci. Wydawał jej się, że gdzieś już widziała to stworzenie, albo w sumie psa, ale nie mogła sobię za nic przypomnieć gdzie.
Z rozmyślenia wyrwał ją trzask za drzwiami.
Helena najszybciej jak mogła pobiegła do pokoju swoich rodziców i schowała się pod łóżko. Nic nie mówiła, aby nie budzić matki. Ona mogła tylko w nocy zaznać chwili spokoju. Powoli jej serce zwoliniło swój maraton, a na oczy zaczęła zsówać się kurtyna w postaci powiek. Już za chwilę miała zasnąć, lecz poczuła ciężar na swoich plecach. Zobaczyła lądujące na podłodze duże, męskie stopy wkłdające kapcje. Ojciec Heleny wyszedł z pokoju i skierował się korytarzem w prawo. Po kilku, może kilkunastu minutach wrócił, lecz nie na swoje mejsce. Stanął teraz obok swojej żony i patrzył na nią. Następnie schylił się do leżącej kobiety i zamachnął się mocno uderzając ją. Helenie łzy zaczęły spływać do buzi mocząc też zimne panele pod łóżkiem. Chwilę później przestały.Zobaczyła spływającą kroplę po kropli czerwoną ciecz na dywanie. A następnie spadającą głowę należącą do jej matki. Miała otwarte oczy i dość straszny wyraz twarzy. Na policzkach miała jeszcze mokre ślady od łez i patrzyła martwym już wzrokiem na córkę. W Helenie wtedy coś pękło. Poczuła się zagrożona i zmartwiona o swoje życie. Bo w końcu było ono w niebezpieczeństwie.
Z jej ust wydobyło się ciche szlochnięcie. Niestety było ono dość słyszalne w głuchej ciszy panującej aktualnie w domu. Ojciec zatrzymał się na chwilę i powoli zniżał się do klęczek. Gdy mężczyzna tylko zobaczył co było źródłem odgłosu, przewrócił łóżko z wielkim hukiem i podciągnął Helenę mocno za włosy w górę. Gdy jej głowa była już na wysokości klatki piersiowej ojca, dziewczyna dostała mocnego plaskacza w twarz.
Próbowała się wyrwać, lecz bezskutrcznie. Dziewczyna dostrzegła zakrwawiony nóż leżący na ziemi tuż obok jej nogi. Wzięła go w dwa największe palce u stopy. Nie obchodziło ją to, że dostała bardzo silnego skurczu stopy. Po prostu jakimś cudem go podniosła i wzięła do ręki. Zdążyła jeszcze tylko raz dostać pięścią w twarz, a potem już dział się istny horror.Helena zamachnęła się i wbiła nóż prosto w bark ojca. Z jego ust wydobył się głośny jęk. Złapał się za ranę puszczając włosy dziewczyny. Ona upadła na podłogę i wbiła nóż w stopę oprawcy, a następnie w drugą. Ojciec upadł na ziemię nie mogąc już samodzielnie stać. Z jego ran bezustannie wypływała szkarłatna ciecz. Helena podniosła się z czerwonej już podłogi i podeszła do ojca. Zanim wzięła zamach z ust taty wypłynęły takie słowa: "Pójdziesz do piekła, a twoja matka nie chce cię już znać". Dla dziewczyny to było już za dużo. Pozwoliła płynąć łzom i zakończyła żywot ojca poprzez wbicie mu noża w klatkę piersiową. Na koniec powiedziała jeszcze: "I'm just a terrible memory".
Helena nie wiedziała co teraz ma ze sobą zrobić. Jej życie sypało się w ciągu tych dwuch lat, a teraz zostały już tylko gruzy. Tylko.
Chciała uniknąć konsekwęcji, uniknąć sierocińca, czy domu dziecka i poprawczaka. Wybiegła ona z domu kierując się w stronę lasu, którego otaczała bardzo gęsta mgła i słychać było dzwonienie, głośne dzwonienie.