Ciężko dysząc, opieram się o powalone drzewo.
Kurwa.
W tle słychać serię wystrzałów.
Krzyki agonii mordowanych ludzi.
Trzy
Dwa
Jeden
Biegnę przed siebie, na wietrze powiewa bandaż zawiązany na mojej ręce.
Mijam jakąś dziewczynkę, stojącą na środku ścieżki.
Chcę jej powiedzieć, żeby uciekała, ale nie umiem wykrztusić słowa.
Mijam pierwsze domy, osiedla, sklepy...
Wybiegam na asfalt.
Coraz bliżej...
Widzę już szpital.
Szybciej...
Wbiegam w drzwi i zwracam na siebie uwagę wszystkich w poczekalni.
-Pomóż mi!-krzyczę, chwytając za ramię jedną z pielęgniarek.
Kobieta strąca moją dłoń i idzie dalej.
-Proszę, w lesie jest mój przyjaciel!-biegnę do recepcji-czemu mi nie pomożecie?
-Mamy zakaz-odpowiada dziewczyna, nie przerywając klikania w klawiaturę.
-Czemu?-pytam przerażona-kto to powiedział?
-Władze.
-Władze zabroniły pomagać wojsku?-wychylam się za biurko-Dlaczego?
-Stolica skapitulowała trzy tygodnie temu.
-To czemu dalej walczymy? Czy nasze życie nic już nie znaczy? Czy to wszystko już nic nie znaczy?!-zaczynam krzyczeć-wolność! My walczymy za WOLNOŚĆ, A WY NAWET NIE CHCECIE NAM POMÓC!-upadam na kolana, a po moich policzkach zaczynają płynąć łzy.
***
-Nie płacz-słyszę cichy szept.
-Kim jesteś?-pytam, rozglądając się po pomieszczeniu.
Chwila...
Nie jestem już w szpitalu.
To miejsce bardziej przypomina pokój dziecięcy, niż izbę przyjęć, a siedzę raczej na miękkim dywanie, niż na zimnych kafelkach szpitalnej sali.
-Hej, kochanie, to ja. Twoja mama.
Mama? Przecież ona nie żyje od trzech lat...
Spoglądam w lustro na przeciwko mnie i widzę pięcioletnią dziewczynkę z długimi, brązowymi warkoczami.
Co się stało?
YOU ARE READING
Las
RandomDziewiętnastoletnia Alex jest jedną z wielu zaciągniętych do wojska na potrzeby wojny. W trakcie zwyczajnej walki w lesie, jej przyjaciel zostaje ciężko ranny. Dziewczyna, szukając pomocy, doświadcza dziwnego zjawiska...