Rozdział 5 🏃🏊

451 49 44
                                    

Lev Haiba

Powoli otworzyłem oczy i poczekałem aż mój wzrok się zaostrzy. Na dworze było już widno. Koło mnie leżał a bardziej spał jeszcze brązowooki. Wyciągnąłem telefon ze spodni i włączyłem sprawdzając godzinę. Będę musiał się iść umyć...

- Szósta trzydzieści cztery. - nie mamy przypadkiem treningu na siódmą? Może powinienem ich obudzić?

Dosłownie po kilku sekundach zadzwonił budzik albo bardziej telefon z alarmem. Podparłem się na rękach i zauważyłem jak Kuroo wyłącza alarm i wstaje z łóżka.

- Wstawać wszyscy! O już nie śpisz Lev.

- Daj jeszcze pospać... - dało się usłyszeć głos Kenmy przewracającego się akurat na drugi bok.

- Yaku - szturchnąłem lekko chłopakiem kiedy kapitan wyciągał Kenmę z łóżka.

- Nie śpię już - powiedział siadając po czym wstał.

- Kenma mam twoją konsolę.

- A weź ją... oddaj! - wstał szybko z łóżka i chciał ją już zabierać czarnowłosemu gdy spostrzegł swoją konsolę na swoich rzeczach.

- Lev łap - odwróciłem głowę w stronę Yaku a ten rzucił mi maść. - Posmaruj sobie kostkę.

Zrobiłem jak starszy chłopak kazał. Kostka była dalej spuchnięta i bolała jeju ale bym chciał poćwiczyć chyba po to przyjechaliśmy na obóz?
Powinienem pójść się umyć, powoli wstałem z łóżka i wziąłem z torby ubrania i udałem się do łazienki. Głupia kostka wszystko psujesz. Wszedłem pod prysznic i zacząłem się myć przy okazji umyłem również głowę. Świeży już przebrałem się w czyste ubrania i wyszedłem z łazienki trochę kulejąc i zostawiając za sobą na podłodze. Na moją głowę został rzucony nie duży ręcznik.

- Szybko się uwinęliście zostało nam jeszcze osiem minut - rzekł Kuroo kładząc się na łóżku.

- Zostałem zmuszony - powiedział Kenma grając w coś na konsoli.

- Jesteś jedynym, który tu marudzi Kenma - powiedział kapitan.

Usiedliśmy na łóżku nie odzywając się. Wytarłem włosy, które dalej były wilgotne a ręcznik powiesiłem na szyi. Osiem minut minęło nam w zupełnej ciszy. Chłopacy wyszli szybciej przede mną a ja zamknąłem drzwi i doszedłem do nich siadając obok trenera na ławce.

- Dzień dobry trenerze.

- Dzień dobry Lev jak kostka?

- Chciałbym grać.

- Nie zagrasz już na obozie jesteśmy tu tylko jeszcze przez dziewięć dni.

- Wiem...

- Lev spytałem się innych nauczycieli o Yaku i każdy z nich powiedział, że się rozchorował.

- Rozchorował?

- Tak i większość uczniów również tak mówi...on żyje.

- To...to dziwne to nie tak, że się nie cieszę, strasznie się cieszę, że tu jest ale nie wiem jak...

- Nie przejmuj się Lev na pewno nie tylko ty jesteś tym zdziwiony.

Trochę minut później dołączyli do nas Bokuto i reszta. Tak bardzo chciałbym zagrać. Siedzenie na ławce jest dziwne od samego patrzenia na resztę już mam ochotę grać. Obaj trenerzy rozpoczęli rozmowę na jakiś temat a ja tylko przez godzinę przyglądałem się reszcie. Po ich treningu wszyscy udaliśmy się na wyczekiwane przez większość członków drużyny śniadanie. Na stołówce dostaliśmy do jedzenia naleśniki. Trener zarządził pięćdziesięcio minutowy odpoczynek a później mieliśmy pójść pobiegać natomiast ja miałem zostać tutaj. Razem z Yaku wróciliśmy do domku, Kuroo został zaciągnięty gdzieś przez Bokuto a Kenma uciekł prawdopodobnie do cichego miejsca z dala od innych.

 Drugie Życie || LevYakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz