Tymczasem Feliks poszedł do obozu Polskich żołnierzy który był obok zamku w lesie. Było tam dużo żołnierzy np. piechota, kawaleria itp. Polska najbardziej lubił kawalerię, a najbardziej szwoleżerów, tak że nawet sam nosił szwoleżerską czapkę, tylko z literą P zamiast N na blaszce jak „Polska". Dużo się nawet o to kłócili z Francjom. Feliks uśmiechnął się. Stare, dobre czasy rok temu.
Wszyscy żołnierze podeszli się spytać, co się stało.
- Napoleon abdykował a my pójdziemy do Rosji – odpowiedział Polska smutno. – Ależ Polsko to okropne!!!
- no wiem ale niestety nic się nie da zrobić.
- aha.
Potem Polska poszedł spać w obozie. Przyśnił mu się Taurys który stał na łące i mówił: hurr durr nie idę do Francji tylko się wracam z generałem Sokolnickim bo się tam wkopiemy w jeszcze gorsze bagno niż już jest!! Aż blondwłosy obudził się z płaczem. Brązowowłosy nigdy nie rozumiał jego uczucia do Francji.... Ze wszystkich sił starał się zniszczyć ich związek i jak robili zebrania generalicji XW to nie przychodził tylko przysyłał karteczki że jest chory na katar. No ale to była przeszłość. Wtedy wszedł pułkownik Jerzmanowski.
- Hej Polsko wiesz co???? Znaleźliśmy Tadeusza Kościuszkę
- Co nie wierzę wam
- Pojechaliśmy po siano dla koni i opieprzył nas że kradniemy jego chłopom
- ???? o kurczę, serio Kościuszko!
Byłem w szoku, bo skąd mógł się wziąć Kościuszko we wsi obok, gdzieś we Francji w 1814 roku. Przecież to brzmi jak najbardziej bezsensowny imperatyw narracyjny na świecie! No ale postanowiłem mimo wszystko tam pojechać, w razie gdyby autorka jednak zriserczowała była, co pisze. Zabrałem moją ukochaną klacz o imieniu Płotka i poszliśmy.
I wiecie co? To naprawdę był Kościuszko. Może go nie znacie, ale kiedyś walczyliśmy razem w różnych wojnach i on był w Ameryce, i zrobił powstanie kościuszkowskie żeby ochronić mnie przed rozbiorami, ale się nie udało bo przyszedł Rosja i pobił nas wszystkich kranem.
- Tadeuszu musisz mi pomóc! – krzyknołem. – co się stało polsko – powiedział kościuszko.
- Francois mnie już chyba nie kocha – powiedziałem smutno. – nie wiem co mam zrobić.
- hmm a pomyślałeś żeby jakoś go zaskoczyć.
- ale jak.
- no nie wiem mógłbyś dla odmiany wygrać jakąś bitwę albo coś
- bardzo śmieszne...
- no to nie wiem... powiedz mu że go kochasz na przykład.
C-co? Co prawda byliśmy parą od 1802 roku i od czasu do czasu chodziliśmy do teatru albo na wojnę albo na orgię razem, ale nigdy nie powiedziałem Mu czegoś takiego!!! Wyszedłem od Kościuszki pocieszony, chociaż miał chyba początkującego Alzheimera i cały czas nazywał mnie Ameryką. Od razu pojechałem do Fontainebleau i wpadłem do pokoju Francji.
- Francois muszę ci coś powiedzieć. Kocham c-
Nagle przerwałem, nie mógłszy uwierzyć własnym oczom. To był Rosja, Prusy i Austria!!!!!
//haha taki mały cliffhanger ^^ co będzie dalej zobaczycie W KOLEJNYM ROZDZIALE!!!111
YOU ARE READING
Fonteblu // HETALIA~
Fanfictiontakie tam gówno nie czytajcie!!!11 francja/poslka *hehehe* pruspol też jest! ogólnie wszystkie fajne rzeczy w jednym fanfiku! vytautas i lodówka haier też!