-A tamta?- spytała się mnie Vicky, wskazując palcem na jedną z gwiazd na niebie.
Może to głupie myśleć, że leżenie z nią w nocy na kocu rozłożonym na tej samej łące, na której dziesięć lat temu się poznaliśmy, jest najlepszą rzeczą, którą i tak mógłbym robić tego wieczoru. Krótko mówiąc: poza nią, nikogo nie obchodzi to, czy jeszcze w ogóle oddycham i mam krążenie.
-Ta?- spytałem najeżdżając moją ręką na jej.- To jest Wega.- odpowiedziałem krótko.
Nie chcę z nią rozmawiać. Nie potrzebuję tego. Wystarczy mi jej obecność. Wystarczy mi to, że mogę trzymać ją za rękę, że mogę leżeć obok niej w takim miejscu. Może i jest to banalne ale ja mam to w nosie, bo niby po co ma mnie obchodzić czyjeś zdanie, oprócz jej zdania? Przecież na świecie są sami hejterzy. Zrobisz jedno, dostaniesz po mordzie. Zrobisz drugie, spluną ci w twarz. Bez względu na wszystko: staram się żyć chwilą. Tą chwilą, spędzaną właśnie z Vicky.
-Jak się czujesz?- zadała mi nagle pytanie, zbaczając z tematu.
-Szczerze?- spytałem się ironicznie, a ona tylko kiwnęła głową.- Do dupy.
Vicky usiadła. Nie lubiłem jak mi dawała kazania na temat tego, że myśli samobójcze same mi nie przejdą i czas na terapię, ale nie była by sobą, gdyby nie próbowała.
-Holden...- zaczęła, ale ja też usiadłem i jej przerwałem.
-Vicky, nie potrzebuję żadnego debila specjalisty, który zamknie mnie w psychiatryku i każe brać jakieś leki, po których masz mniejszą świadomość niż niemowlak. – uciąłem temat, po czym wstałem i usiadłem za nią, obejmując ją od tyłu.
-Może jednak powinieneś chociaż spróbować...- dalej próbowała mnie przekonać.
-Nie ma lepszego lekarstwa od spędzania z tobą każdej wolnej chwili.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
-Nie chcę zostać sama...
-Nigdy nie zostaniesz.- odparłem- zawsze będę przy tobie... Bez względu na wszystko...
YOU ARE READING
Look up to the stars
Short StoryNie ma ucieczki od rzeczywistości Otwórz oczy Spójrz w niebo i zobacz...