17 letnia Melanie wyjeżdża z LA rodzinnego miasta do Londynu na wymianę trafia do domu Styles.Mieszka tam Anna Styles ,Gemma Styles i Harry Styles. Czy znajdzie się w innym świecie? Czy rodzina stylesów ją pokocha?
Lot mam o 5:40 więc wstałam o 1:40 dobra może nie wstałam bo nie spałam wytrzymałam na dwóch kawach. Do walizki pakuje ostatnie rzeczy i kosmetyczkę, dużą kosmetyczke. Od rodziny dostałam dużo pieniędzy ale i tak będę musiała tam pracować aby jakoś "przeżyć". -Melanie?-zaspany John wszedł do mojego pokoju. -John.- przytuliłam chłopca mocno. -wrócę objecuje.-dodałm całując brata w policzek. - fuuu- przetarł pocałowane miejsce.-Kocham Cię Mel-dodał. Gdy mój brat wrócił do pokoju ja skończyłam się malować i ubierać po chwili wyglądałam tak:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jestem kontrowersyjną osobą. Nie jestem typową nastolatką,a niektórzy nawet twierdzą że wyglądam ja 3 latka. Dlatego tak się boje że mnie nie zaakceptują. -Mel bierz walizkę i wsiadaj do samochodu- powiedziała moja mama i odpaliła jej czerwonego Mustanga. -Gotowa?-zapytała gdy jechałyśmy drogą prowadzącą na lotnisko. -Mamo.-powiedziałam patrząc na kobietę ze łzami w oczach. -No co? Nie płacz.-dodała i otarła łzy na moim policzku. - Dobrze jedź ,bo już zielone.-powiedziałam poprawiając sie na fotelu. ______________________________________________
Po dwudziestu minutach byłam już po sprawdzeniu paszportu itp. Musiałam porzegnać się z mamą. Po chwili smutku i płaczu musiałam iść. W samolocie nie było dużo osób siedziałam niej więcej na środku przy oknie. Widziałam mamę jak stała na punkcie odlotów i machała ,ale mnie nie widziała. Napisałam jej sms że siedze odrazu za skrzydłem i wtedy mnie zobaczyła. Płakałyśmy obydwie. Czułm smutek ale też podekscytowanie i strach. Nagle poczułam że się ruszamy nerwy i radość sięgały szczytów mojego wytrzymania. Lot trwał około 10 godziny, przez ten czas przeleciały prze mnie wszystkie emocje świata. Zaczynając od radość przez obrzydzenie i kończąc na ekscytacji. Wylądowałam. Londyn nie jest taki słoneczny jak LA. Widziałam tłok i ludzi którzy coś krzyczeli że mamy się spieszyć i w ogóle było tam tłoczno. Udałam się do przylotów C tam odebrałam walizkę i zaczęłam iść w stronę drzwi prowadzących na główną halę lotniska zaraz przed tymi trzwiami zadzwoniłam do mamy. W LA było teraz koło 16 a tu jest koło 00:00 jet lag gwarantowany. Dobrze wyszłam na główną hale i poszukałam tabliczki z moim imieniem i nazwiskiem nigdzie nie potrafiłam jej zlokalizować. Po chwili poszukiwań ujżałam rodzinę z średnim banerem na którym pisało: Melania Martnez było to kie urocze że pomylili trochę imie i nazwisko. - Dzień dobry.- uśmiechnęłam się miło do tej trzy osobowej rodziny. - Cześć to ty jesteś Melania?-zapytała dziewczyna w wieku około 16. - Tak ale moje imie pisze się przez e. -dodałam z uśmiechem. - Ha mówiłem Gemm- dodał chłopak stojący obok starszej kobiety. -Dzieci spokój.-oznajmiła ta kobieta- jestem Anne Styles ,a to 15 letnia Gemma i jej starszy bart 17 letni Harry.-dodała pokazując na te dwójkę. -Cześć-pomachali mi razem. -Ja jestam Melanie mam 17 lat i mieszkam w LA.-powiedziałam poprawiając spódnicę. Po 10-minutach czekania na ubera jechaliśmy w strobe centrum Londynu. Zauważyłam że pogoda jest bardzo zmienna bo raz świeci słońce a raz pada podobało mi się to bo w moim mieście całyczas świeci słońce i tak cały czas wiadomo że pada le nie tak często ja tu. - Jezteśmy.- oznajmila poznana mi Gemma.