2

24 0 2
                                        

Lot mam o 5:40 więc wstałam o 1:40 dobra może nie wstałam bo nie spałam wytrzymałam na dwóch kawach. Do walizki pakuje ostatnie rzeczy i kosmetyczkę, dużą kosmetyczke. Od rodziny dostałam dużo pieniędzy ale i tak będę musiała tam pracować aby jakoś "przeżyć".
-Melanie?-zaspany John wszedł do mojego pokoju.
-John.- przytuliłam chłopca mocno. -wrócę objecuje.-dodałm całując brata w policzek.
- fuuu- przetarł pocałowane miejsce.-Kocham Cię Mel-dodał.
Gdy mój brat wrócił do pokoju ja skończyłam się malować i ubierać po chwili wyglądałam tak:

Gdy mój brat wrócił do pokoju ja skończyłam się malować i ubierać po chwili wyglądałam tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Jestem kontrowersyjną osobą. Nie jestem typową nastolatką,a niektórzy nawet twierdzą że wyglądam ja 3 latka. Dlatego tak się boje że mnie nie zaakceptują.
-Mel bierz walizkę i wsiadaj do samochodu- powiedziała moja mama i odpaliła jej czerwonego Mustanga.
-Gotowa?-zapytała gdy jechałyśmy drogą prowadzącą na lotnisko.
-Mamo.-powiedziałam patrząc na kobietę ze łzami w oczach.
-No co? Nie płacz.-dodała i otarła łzy na moim policzku.
- Dobrze jedź ,bo już zielone.-powiedziałam poprawiając sie na fotelu.
______________________________________________

Po dwudziestu minutach byłam już po sprawdzeniu paszportu itp. Musiałam porzegnać się z mamą. Po chwili smutku i płaczu musiałam iść. W samolocie nie było dużo osób siedziałam niej więcej na środku przy oknie. Widziałam mamę jak stała na punkcie odlotów i machała ,ale mnie nie widziała. Napisałam jej sms że siedze odrazu za skrzydłem i wtedy mnie zobaczyła. Płakałyśmy obydwie. Czułm smutek ale też podekscytowanie i strach. Nagle poczułam że się ruszamy nerwy i radość sięgały szczytów mojego wytrzymania. Lot trwał około 10 godziny, przez ten czas przeleciały prze mnie wszystkie emocje świata. Zaczynając od radość przez obrzydzenie i kończąc na ekscytacji. Wylądowałam. Londyn nie jest taki słoneczny jak LA. Widziałam tłok i ludzi którzy coś krzyczeli że mamy się spieszyć i w ogóle było tam tłoczno. Udałam się do przylotów C tam odebrałam walizkę i zaczęłam iść w stronę drzwi prowadzących na główną halę lotniska zaraz przed tymi trzwiami zadzwoniłam do mamy. W LA było teraz koło 16 a tu jest koło 00:00 jet lag gwarantowany. Dobrze wyszłam na główną hale i poszukałam tabliczki z moim imieniem i nazwiskiem nigdzie nie potrafiłam jej zlokalizować. Po chwili poszukiwań ujżałam rodzinę z średnim banerem na którym pisało: Melania Martnez było to kie urocze że pomylili trochę imie i nazwisko.
- Dzień dobry.- uśmiechnęłam się miło do tej trzy osobowej rodziny.
- Cześć to ty jesteś Melania?-zapytała dziewczyna w wieku około 16.
- Tak ale moje imie pisze się przez e. -dodałam z uśmiechem.
- Ha mówiłem Gemm- dodał chłopak stojący obok starszej kobiety.
-Dzieci spokój.-oznajmiła ta kobieta- jestem Anne Styles ,a to 15 letnia Gemma i jej starszy bart 17 letni Harry.-dodała pokazując na te dwójkę.
-Cześć-pomachali mi razem.
-Ja jestam Melanie mam 17 lat i mieszkam w LA.-powiedziałam poprawiając spódnicę.
Po 10-minutach czekania na ubera jechaliśmy w strobe centrum Londynu. Zauważyłam że pogoda jest bardzo zmienna bo raz świeci słońce a raz pada podobało mi się to bo w moim mieście całyczas świeci słońce i tak cały czas wiadomo że pada le nie tak często ja tu.
- Jezteśmy.- oznajmila poznana mi Gemma.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 21, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~Maybe one day you call me~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz