Część 1

7 4 0
                                    


***

Przetarłem zaspane oczy, nie podnosząc głowy ze swojego łóżka. Po chwili westchnąłem głęboko, przewracając się leniwie na drugi bok. Nie potrafiłem ponownie zasnąć, nieustannie słysząc to irytujące, monotonne stukanie do drzwi.

Starałem się zignorować denerwujący dźwięk, chowając głowę pod różową poduszkę, którą dostałem od Agnes ( nie oceniajcie róż jest teraz w modzie), jednak z każdą kolejną sekundą odgłos pukania stawał się co raz mocniejszy.

- Regulusie? Wiem, że tam jesteś. Otwieraj bałwanie! - Usłyszałem w pewnym momencie, stłumiony przez drzwi, słodki głos mojej przyjaciółki Agnes. Chyba jedynej normalnej Ślizgonki w tej szkole.

- Dobra sam tego chciałeś. Uwaga wchodzę! - Usłyszałem jeszcze zanim klamka w drzwiach od mojego pokoju się poruszyła - Lepiej abyś miał na sobie ubranie, bo nie ręczę za siebie... - dodała jeszcze pod nosem, wchodząc do środka z zasłoniętymi oczami. Brunetka na ślepo podeszła do najbliższej komody, po czym usiadła na niej, dalej nie podglądając.

- Masz czas aby się ubrać - Oznajmiła spokojnie, machając, niczym znudzony pięciolatek, wiszącymi nogami.

Nie mając wyboru, mozolnie wstałem z wygodnego i ciepłego łóżka. Przeczesując roztargane włosy, otworzyłem, stojącą nieopodal, szafę z moimi ubraniami. Wyjąłem z niej biały podkoszulek i ciemne spodnie po czym, wciąż zaspany, ruszyłem do łazienki. Zza drzwiami od pokoju słyszałem jak brunetka zeskakuje powoli z komody, rozrzucając po podłodze przedmioty nieopodal. Usłyszałem jeszcze ciche '' Przepraszam '' i pośpieszne krzątanie się dziewczyny po moim pokoju, prawdopodobnie spowodowane sprzątaniem.

Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, zakładając białą bluzkę po czym wróciłem z powrotem do przyjaciółki. Agnes była najmądrzejszą i najmniej fałszywą osobą jaką znam. W niecały rok opanowała prawie do perfekcji dwa języki obce, zaawansowane eliksiry i pieczenie ciasteczek, a mimo to nie mogła niczego nie zepsuć chociaż przez dwa dni ( jej rekord w tej szkole, wyniósł dwa dni, osiem godzin i parę minut, a wszystko z powodu zwykłej szczoteczki do zębów, która wylądowała z suszarce przyczyniając się do jej wybuchu. Nie wiem, nie pytajcie jak ).

- Zaraz to posprzątam! - Krzyknęła poddenerwowana dziewczyna, w pośpiechu wyjmując swoją różdżkę i kierując ją w stronę połamanych ramek ze zdjęciami.

Wywróciłem niedbale oczami, wiedząc, że i tak jutro brunetka przez przypadek zepsuje coś innego.

- Idziemy? - Spytałem zniecierpliwiony, gdy dziewczyna skończyła, po czym zamykając drzwi, ruszyliśmy powoli w stronę Błoni.

***

- Więc... jaki jest plan na dziś? - Spytała mnie w pewnym momencie brunetka, zapinając swoją czerwoną kurtkę po samą szyję. Jej ciemne włosy wiały w różne strony, a morskie oczy świeciły zaintrygowaniem.

Przymrużyłem delikatnie powieki, zastanawiając się przez chwilę. Miałem niecałe pół roku na stworzenie potrzebnego eliksiru dla Czarnego Pana, a czas ciągle płyną.

- Znajdziemy Theo, wejdziemy do działu ksiąg zakazanych, znajdziemy odpowiedni eliksir, uwarzymy go dzięki czemu nikt z nas nie zginie - Odparłem beznamiętnie, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu naszego przyjaciela.

- Podoba mi się ten plan. Szczególnie ta część z nieumieraniem - Burknęła sarkastycznie niebieskooka, próbując w jakimś stopniu opanować swoje włosy, które odbywały właśnie poloneza wraz z wiatrem.

Uniosłem jeden kącik swoich ust do góry, przyglądając się z rozbawieniem miotającej się brunetce. Kątem oka zauważyłem znajomy szalik w czerwono-białe paski na szyi zaprzyjaźnionego Krukona.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 21, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Słodki zapach pomarańczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz