- Jakieś ostatnie słowo, słońce? - Spytałam grubego faceta, klękającego przede mną. Przycisnęłam pistolet mocniej do jego czoła.- Pierdolona suka z ciebie. - Strzeliłam. Spojrzał na mnie ostatni raz i upadł na ziemię.
-Śmieć. - Założyłam rękawiczki i po kolei na stół, za nieżywym, kładłam: dwa klucze do drzwi w piwnicy, cztery pistolety, narkotyki, kwas i lewe dokumenty. Do plecaka natomiast wsadziłam: ponad 12 milionów, mało jak na tego grubasa ale nie mam czasu żeby szukać więcej. Cztery zegarki warte fortunę. Resztę narkotyków.
Wybrałam numer do policji i telefon położyłam na stole tam gdzie resztę. Kiedy kobieta w telefonie przedstawiła się i spytała jaki jest problem, ja jedynie się zaśmiałam do słuchawki. Kobieta zaczęła pytać o co chodzi i kim jestem. Ja znów się cicho zaśmiałam, ale się nie rozłączyłam. Zobaczyłam, że facet który leży na podłodze ma coś w kieszeni, wyjęłam to. Okazała się to mała karteczka, złożona na pół. Był w niej zapisany numer telefonu i adres, który bardzo dobrze znałam.- Ty chuju. - Szepnęłam. Kartkę włożyłam do kieszeni i kieszeń zapięłam na suwak. Szybko ruszyłam do tylnych drzwi, za którymi postawiłam motor. Jechałam jak najszybciej, gdzieś w tyle słyszałam syreny policyjne. W lesie motor porzuciłam przy wielkim drzewie, wyjęłam z plecaka czarny sprej i na drzewie 'narysowałam' serce. Po skończeniu zaczęłam szybko biec, po kilku minutach biegu znalazłam się przy ruchliwej ulicy. Zobaczyłam czarne Porsche Panamera Turbo i od razu podbiegłam do drzwi pasażera i weszłam do środka. Kierowca odjechał z piskiem opon.
- Dużo? - Spytał nadal skupiony na drodze.
- Niestety nie tym razem. - Wydymałam wargi.
- Szybciej. Siedzą nam praktycznie na ogonie. - Odezwał się głos z tyłu.
- Stary jadę 70 km/h. Jest tu dużo aut i nie jestem w stanie szybciej jechać. - Wkurzył się chłopak obok mnie. W pewnym momencie gwałtownie skręciliśmy w prawo i teraz jechaliśmy o wiele szybciej. Skręciliśmy jeszcze ze trzy razy i po 20 minutach drogi dojechaliśmy do małego domku. - No to wysiadka zwyrodnialce. - Wysiadłam z auta i skierowałam się do bramy przy domu. Cierpliwie czekałam na chłopaka, który mi tę bramę otworzy. Kiedy już to zrobił podbiegł do mnie ogromny pies, zaczęłam go głaskać i rzuciłam mu jego zabawkę. - Chodź do domu bo cię tu z nim zamknę. - Powiedział szatyn stojąc w drzwiach frontowych. Weszłam szybko do domu, zdjęłam buty,kurtkę, kominiarkę i moje rogi, a następnie z plecakiem skierowałam się do salonu, w którym siedział już nasz komputerowiec.
- Pokazuj co masz. - Uśmiechnął się i oparł o oparcie fotela.
- No więc po 4 miliony dla każdego z nas. Trzy torby narkotyków do sprzedania. Dwa zegarki do sprzedania. - Zaczęłam wszystko wyjmować na stolik przede mną.
- Mało. - Powiedział Aiden, a ja pokiwałam głową.
- Idę sobie zrobić kawę, chcecie coś? - Spytałam wstając i zapinając plecak.
- Ja też chce kawę. - Powiedział Aiden.
- Mi to byś kotek zrobiła herbatkę z cytrynką. - Max spojrzał na mnie oczami zbitego pieska, przewróciłam jedynie oczami i ruszyłam w stronę kuchni. Może przy okazji wyjaśnię kilka podstawowych spraw. Jestem Brooke, wiem co teraz pomyślicie, typowe imię, niezbyt ładne i na pewno nie opisuje grzecznej dziewczynki rozpieszczonej przez rodziców. I wiecie co? Macie rację. Ja nawet nie mam rodziców. W wieku 12 lat trafiłam do domu dziecka. Później moje życie poszło złymi drogami. Trafiłam do pewnego mężczyzny, po kilkunastu miesiącach trafiłam do pewnej staruszki, a później życie się jakoś ciągnęło. Od kiedy pracuje w tym 'zawodzie'? Jako pomocnik od 15 roku życia. Sama od bodajże roku. W tej chwili mam 18 lat. Teraz tylko pytanie, kim jest Max i Aiden? Aiden to nasz uzdolniony komputerowiec. Zajmuje się kamerami w miejscach, do których chcemy się włamać. Ma 19 lat, znam go od 11 lat. Max natomiast zajmuje się załatwianiem broni, sprzedawaniem narkotyków, no ogółem dogadywanie się z ludźmi, interesy i czasem chodzi ze mną na akcję. Też ma 19 lat, ale znam go jedynie 3 lata, czyli tyle ile chodzę do liceum. Odwalam tu w sumie najłatwiejszą robotę, ale i taką która mi pasuje. Jesteśmy takim zespołem. Ja z tego zespołu jestem niestety najbardziej znana wśród ludzi, mój pseudonim to Czarny Kier. Nie wiedzą na szczęście jak wyglądam, bo za każdym razem mam kominiarkę a na nią założone rogi diabła.
CZYTASZ
Walka Z Losem
Romance18 - letnia dziewczyna, po tragicznej śmierci matki i śmierci ojca zostaje oddana do domu dziecka. Na jej nieszczęście nie na długo. Czemu 'na jej nieszczęście'? Otóż dlatego, że zaadoptował ją 40-letni facet. Nie było jej u niego dobrze. Pewnego dn...