~1~

81 7 6
                                    

Była to gorąca letnia sobota w Seulu. W lodziarniach i kawiarniach wręcz roiło się od ludzi chcących się ochłodzić, również w jednej z kocich kawiarni nie brakło klientów. Problem tkwił jednak w tym, że pracowała w niej tylko jedna osoba która jednocześnie była właścicielem tego miejsca, 22 letni Lee Minho. Ten dzień był dla niego dość zakręcony i męczący. Wszystko musiał zrobić sam, zamówienia wydawał z opóźnieniem, brakło miejsc przy stolikach, kolejka ciągnęła się do drzwi wejściowych a jakby było tego mało, zepsuła się klimatyzacja. Chłopak musiał wyprosić klientów, zapakować ich zamówienia na wynos i zamknąć lokal na godzinę. Zaczął dzwonić do swoich znajomych i prosić o pomoc gdyż to wszystko już go przerastało. Jego kawiarnia nigdy nie była tak często odwiedzana, nie zatrudniał nowych pracowników ponieważ zazwyczaj miał około 4 klientów na godzinę, w dodatku chciał sam zajmować się swoimi kotami, i nie miał z tym problemów ani trudności aż do dziś.
Po 10 minutach pojawili się Seungmin, Chan i Hyunjin gotowi mu pomóc. Wszystko naprawili, posprzątali nawet zaoferowali pomoc w pracy i byli gotowi aby znów otworzyć lokal gdy nagle Chan zauważył że brakuje jednego kota.
– Chwilka, gdzie jest Yunie?
– Co? Byłem pewien że odpoczywa tam gdzie zawsze, przy drzwiach – lecz nie było jej tam. Chłopcy szukali jej dosłownie wszędzie, w toalecie, pod stołami, na zapleczu, wszędzie, ale niestety nie udało się znaleźć kotki.
– A co jeśli gdy wypraszałeś klientów i wyszła przez uchylone drzwi razem z nimi? Już nie raz próbowała to zrobić gdy tylko się otwierały – powiedział Seungmin patrząc przez okno. Minho był bardzo mocno przywiązany do swoich kotów i wiedział że musi za wszelką cenę znaleźć Yunie.
Zaczął szybko pisać ogłoszenia które następnie w pośpiechu wywiesił w okolicy i zamknął kawiarnię do czasu, aż nie znajdzie kotki. Sam chodził w różne miejsca i ją nawoływał, lecz nie szukał jej tam gdzie trzeba...


Niedaleko znajdował się mały park w którym zazwyczaj nie było ludzi. Ale zawsze można było znaleźć tam pewną osobę siedzącą na kocu na trawie pomiędzy wysokimi drzewami. Był to 20 letni Han Jisung. Chłopak codziennie przychodził tam aby grać na gitarze, komponować i pisać piosenki. Przebywając wśród zwierząt i roślin czuł się pewniej, spokojniej, miał więcej pomysłów, czerpał z tego inspirację. Nawet upał nie przeszkodził mu w przyjściu dziś do parku. Rozłożył szary kocyk w tym miejscu co zawsze, wyciągnął butelkę wody, zeszyt oraz swój instrument. Usiadł wygodnie i łapiąc za struny zaczął grać. Szybko wokół niego zaczęła się zbierać jego stała publiczność- cztery wiewiórki, sześć małych ptaszków i dwa jeże.
– Hej chłopaki – zaśmiał się – skończyłem pisać tamtą piosenkę chcecie usłyszeć?

Dadeul na ppaego haengbokan geoya geuge cham gunggeumhae
Anim naman ajik sumgil jul moreuneun eorinae
Modu gamyeon soge naemyeoneul da kkongkkong sumgyeoseo
Oeroumiraneun daneoe jogeumssik mudyeojyeo

⁽ˢᵗʳᵃʸ ᴷⁱᵈˢ⁻ ᴬⁿᵒᵗʰᵉʳ ᵈᵃʸ⁾

– I jak? – zapytał uśmiechnięty. Po chwili poczuł ciężar na swoim udzie, a gdy zerknął w dół zobaczył białego puszystego i leciutko brudnego kota opierającego swoją głowę o jego nogę. Odłożywszy gitarę położył swoją rękę na zwierzęciu zaczął go głaskać. – Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w domu? Koty nie chodzą sobie ot tak po dużym mieście – na obroży znalazł maluteńki napis "Yunie, nr. telefonu *********, [adres]". Wyciągnął telefon i wpisał wskazany adres w mapie.
– Kocia kawiarnia za rogiem? A więc stamtąd uciekłeś? Właściciel musi się o ciebie zamartwiać... Chodź tu do mnie.
Jisung schował wszystko do swojej torby, zarzucił ją na plecy, wziął na ręce znalezionego kota i pewnym krokiem ruszył pod wskazany adres. Spacer tam nie zajął mu dużo czasu ale mała istotka w jego ramionach zdążyła spokojnie usnąć. Złapał jedną ręką za klamkę i zaczął ciągnąć. Myślał, że nie miał wystarczająco siły aby otworzyć drzwi, ale chwilke później zauważył kartkę z napisem „Chwilowo nieczynne, przepraszam". Przyłożył głowę do szklanych drzwi i zakrywając słońce dłonią zaczął się rozglądać po lokalu do póki zauważył stojącego za ladą rudego chłopaka który rozmawiał z kimś przez telefon. Odsunął twarz od szyby i zaczął w nią lekko pukać. Rudowłosy usłyszawszy to spojrzał w stronę skąd pochodził dźwięk i gdy ujrzał tam swoją kotkę szybko odłożył telefon i podbiegł do drzwi, otworzył je i wziął zwierzątko na ręce.
– Yunie słoneczko nie możesz mi tak uciekać, masz szczęście że cię znalazł dobry człowiek, inaczej mogła ci się stać krzywda... – mamrotał pod nosem, obrócił się do swojego "bohatera" i zaczął – Jeju dziękuję ci bardzo za znalezienie jej, uciekła raptem 3 godziny temu ale już mi się płakać chciało... jak mogę ci się odwdzięczyć? – spytał
– Oh, nie nie, nie masz co mi się odwdzięczać... Siedziałem w parku i oparła się głową o moją nogę... uznałem, że to dziwne żeby taki zadbany kociak chodził sobie po podwórku bez opiekuna więc spojrzałem na adres na jej obroży i tutaj przyszedłem, nic wielkiego – uśmiechnął się.
– Rozumiem, ale i tak dziękuję ci bardzo, może zostałbyś na chwilkę? kawy, herbaty? ciasta?
– ...Masz może sernik?

Minho ukroił nowemu znajomemu kawałek ciasta, nalał shake'a truskawkowego i zaniósł do stolika przy którym siedział. Brunet z uśmiechem zajadał się jego ulubionym jedzonkiem. Gdy sięgnął ręką po napój zauważył że właściciel kawiarenki wpatrywał się w niego jak obrazek, oczy mu się błyszczały i można było zobaczyć w nich małe gwiazdki. Gdy rudowłosy zobaczył że został zauważony szybko się speszył.
– Przepraszam, że się gapię, to niegrzeczne z mojej strony, wybacz.
– Nic nie szkodzi naprawdę, jestem taki piękny, że nawet ci sie nie dziwię. – Obaj się zaśmiali.

Miło spędzili ten krótki czas, Jisung komplementował wygląd restauracji oraz smak właśnie spożytych produktów, Minho zawstydzony tylko dziękował i starał się zmieniać temat.
– Hah, dobrze, będę się zbierał, chyba pora żebyś z powrotem mógł otworzyć kawiarnię. Miło mi było cię poznać, mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy – powiedział młodszy wstając od stołu.
– Również mi miło, zapraszam ponownie! I oczyeiscie, raz jeszcze dziękuję za odnalezienie mojej kotki, chyba będę ci wdzięczny aż po grób.


notka od autorki

Jisung w tym fanfjku doslowie jest jak:

Jisung w tym fanfjku doslowie jest jak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Stay with me 🌿 MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz