Siarczysty mróz szczypał w policzki, a śnieg skrzypiał pod stopami. Na ziemię spadało coraz więcej białych płatków, a my szliśmy zatłoczonymi ulicami Nowego Jorku. Miasto wyglądało prawie tak, jak przed świętami. Była jedna zasadnicza różnica. Wtedy zabiegani ludzie pędzili od sklepu do sklepu, a teraz...teraz ze spokojem spacerowali po Central Parku, ciesząc się swoją obecnością i tym, że nareszcie mogą opuścić domy. Małe dzieci biegały po parku i lepiły bałwany, a zakochane pary spacerowały ośnieżonymi ścieżkami, trzymając się za ręce. Dopiero teraz do mnie dotarło, że nie mam już chłopaka, że nie mam już z kim trzymać się za ręce w parku, że ja i Derek razem, że to niemożliwe. Zdałam sobie sprawę, że ja się go po prostu boję.
— Czy ty mnie w ogóle słuchasz? — Shawn szturchnął moje ramię. — Cassie, coś się stało?
— Przepraszam. Nie, nic się nie stało, zamyśliłam się. Możesz powtórzyć? — Posłałam mu niewielki uśmiech.
— Pytałem, czy cały dzień będziemy tak chodzić bez celu po parku?
— Ymm, możemy przejść się po Manhattanie, coś zjeść i później pojeździć na łyżwach na Rockefeller Center. Co ty na to? — W odpowiedzi chłopak pokiwał twierdząco głową i razem ruszyliśmy w stronę metra.
***
— Shawn, ludzie się na nas dziwnie patrzą... — powiedziałam, gdy spacerowaliśmy po Brooklyn Bridge.
— Co? Czemu? — zapytał zdziwiony, poprawiając swoje okulary.
— Hmm, no nie wiem. Może dlatego, że idziesz w grudniu, w mieście pełnym śniegu, owinięty po same uszy szalikiem i z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. — mówiąc to, udawałam, że myślę nad powodem dziwnych spojrzeń przechodniów. Chłopak wzruszył lekko ramionami i oparł się o barierkę.
— Ładnie tu — stwierdził, wpatrując się w jakiś odległy punkt.
— Mhm... — Podeszłam bliżej i delikatnie się wychyliłam, spoglądając w dół na jadące samochody.
Widok z Brooklyn Bridge był niesamowity. Widziałam stamtąd cały Manhattan oraz East River. Tętniący życiem Nowy Jork zapierał dech w piersiach, wysokie budynki robiły naprawdę ogromne wrażenie. Padał śnieg, a wszystko razem tworzyło piękny obrazek.
Na moście okropnie wiało, co chwila mocne podmuchy rozwiewały mi włosy, a ja coraz bardziej zirytowana, próbowałam je okiełznać. Przeszukałam kieszenie płaszcza, mając nadzieję, że znajdę jakąś gumkę do włosów lub coś, czym będę mogła związać niesforne kosmyki. Ostatecznie schowałam włosy pod szalik i szczelnie się nim owinęłam.
— Chodź! — Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam w stronę spacerującej starszej kobiety.
— Cassie, co ty robisz?! — zapytał zirytowany i jednocześnie jakby przestraszony.
— Przepraszam, czy mogłaby pani zrobić nam zdjęcie?
— Ależ oczywiście.
W momencie, gdy tłumaczyłam kobiecie gdzie musi kliknąć, aby zrobić zdjęcie, Shawn rozglądał się na boki i nerwowo przestępował z nogi na nogę.
— Nikt cię nie pozna, nie bój się — Stanęłam obok chłopaka, pozując do zdjęcia i posłałam mu delikatny uśmiech.
— Chłopcze, nie stój tak bezczynnie, przysuń się i ją przytul, czy coś... — Zaśmiała się staruszka.
Przysunęłam się niepewnie do bruneta, czekając na jego ruch. On jednak schylił się i wyszeptał:
— Mam lepszy pomysł...
— Oświeć mnie...
— Wejdź mi na plecy.
Stanął przede mną i odwrócił się tyłem.
— Co? Jesteś pewien? — zapytałam, nie będąc pewna czy dobrze usłyszałam.
— Zadajesz za dużo pytań... — Pokręcił głową — właź krasnoludku.
— Ej! Jak sobie życzysz... — Wzruszyłam ramionami.
Niewiele myśląc zrobiłam to, co powiedział i szeroko się uśmiechnęłam. Chwilę później rozbłysnął się flesz, a ja zeszłam z powrotem na ziemię.
— Taka urocza z was parka... Ile jesteście już razem? Oczywiście, jeśli mogę wiedzieć. — usłyszałam, biorąc telefon od kobiety.
— My nie jesteśmy razem... — wykrztusiliśmy jednocześnie, na co starsza pani lekko się zaśmiała i odeszła, mówiąc, że jeżeli jeszcze nie jesteśmy parą, to na pewno niedługo nią będziemy. Niedoczekanie...
***
— Chińszczyzna? — zapytałam, słysząc burczenie w brzuchu. Kiwnęłam głową w stronę chińskiej dzielnicy.
— Kobieto, gdzieś ty była całe moje życie?! Czytasz mi w myślach... — Chłopak szeroko się uśmiechnął i razem przeszliśmy przez ogromną, kolorową bramę ze złotymi smokami i innymi chińskimi ozdobami, która oddzielała nas od nowojorskiego Chinatown.
To było jak podróż do całkiem innego, magicznego świata. Na kolorowych straganach i szyldach reklamowych zalegał kilkudniowy śnieg, ale nawet mróz nie zniechęcił sprzedawców do głośnego wykrzykiwania cen swoich towarów.
— A może złoty zegarek dla Pana? — Jeden z azjatyckich handlarzy chciał wcisnąć Shawnowi zegarek.
— Ymm nie, dziękuję — odpowiedział zmieszany chłopak, zanim gwałtownie pociągnęłam go za rękę.
Przeciskaliśmy się przez tłum przechodniów, którzy robili masę zdjęć oraz kupowali pamiątki, czy inne tanie pierdoły. W międzyczasie poszliśmy ich śladem i zrobiliśmy sobie zdjęcie, na tle kolorowej ulicy, aż w końcu dotarliśmy do „Shanghai 21", mojej ulubionej restauracji w całym nowojorskim Chinatown. Shawn otworzył drzwi, a do moich nozdrzy dostał się intensywny zapach orientalnych przypraw.
— Cześć Li Bao! Mój stolik jest wolny? — przywitałam się z właścicielem.
— A któż to zagościł w moich skromnych progach? — Pomachał w naszą stronę mężczyzna.
— Cassandra Sparks we własnej osobie... — Dygnęłam, śmiejąc się pod nosem.
— Tak, twój stolik jest wolny. Zaraz podejdę.
________________________________
Jak mnie tu dawno nie było...
Chcę Was przeprosić za to, że tak długo musieliście czekać, ale nie będę tłumaczyć dlaczego, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Jest was coraz więcej, za co baaardzo dziękuję.❤️❤️
Mam do was kilka pytań...
Jak wyobrażacie sobie Cassie i innych bohaterów, którzy się dotychczas pojawili? No, nie licząc wyglądu Shawna... W waszej wyobraźni mają jakieś konkretne cechy wyglądu, charakteru? A może wyglądają jak prawdziwe osoby? Piszcie dokładnie!
Zasypujcie mnie masą nominacji, ale nie wiem czy chcecie żebym je robiła...jeśli tak, to mam robić je tutaj, pod rozdziałami, a może wolicie osobne rozdziały albo książkę?
Co sądzicie o tej książce i jak ją znaleźliście? Tylko szczerze!
CZYTASZ
W mroźną noc || s.m
FanficŚwięta to najpiękniejszy czas w roku, prawda? No chyba, że zerwie z tobą chłopak, a twój lot do domu zostanie odwołany... Sprawy na pewno nie ułatwi „zbłąkany wędrowiec". Czy święta z kimś (nie)znajomym przyniosą coś więcej? Zobaczcie jak jeden magi...