Ruda Kitka otworzyła oczy.
Czy Kasztanowe Serce nie zauważyła składającego się lisa! - pomyślała.
Nie mogła jednak obwiniać przyjaciółki skoro sama zasnęła. Z cienia wyszła chuda rdzawo-ruda głowa. Ruda Kitka nastroszyła sierść i przygotowała się do ataku. Sosnowa Gwiazda dalej spała.
- Sosnowa Gwiazdo! - obróciła się w kierunku przywódczyni. W tej samej chwili lis na nią skończył. Był bardzo rozzłoszczony. Pewnie w tej części lasu nie ma zwierzyny. Potoczyła się na bok. Lis przejechał jej tylnią nogą po brzuchu. Poczuła straszny ból. Lis już dobierał się do jej karku. Wbił się ogromnymi zębami, ale coś go nagle zrzuciło z jej ciała. Krew płyneła jej po pysku i poczuła, że traci przytomność.Idzie ścieżką. Dookoła pada śnieg. Gęsta mgła wisi w powietrzu ograniczając pole widzenia. Przed jej oczami przeleciał wróbel siadając na gałęzi i zarzucając biały puch.
Dlaczego tu jest tak cicho? - usłyszała swoje pytanie w myślach.
Zza drzew wyszło słońce, które rozswietliło Las. Znowu zamknęła oczy. Teraz już nic nie widziała.- Ruda Ktko! Ruda Kitko - słyszała niewyraźnie wołanie.
Z trudem otworzyła oczy. Była w legowisku medyka. Słońce wypadało przez zarośla. Nad nią stała Sosnowa Gwiazda, obok Mały Kwiat, a z tyłu Kasztanowe Serce, Srebrny Strumień oraz Bursztynowy Księżyc. Rdzawy liść przeglądał zioła. Chciała coś powiedzieć, ale ucieszyła ją Sosnowa Gwiazda ze współczujacym spojrzeniem. Miała podrapany pysk i niewielkie rany. Jej matka - Mały Kwiat była we łzach. Ruda Kitka chciała ją pocieszyć, ale nie wiedziała jak. Do zebranych kotów podszedł Rdzawy Liść i wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Sosnową Gwiazdą.
- Możemy Cię o coś zapytać?
- Tak... - odparła niepewnie.
-możecie wyjść proszę - Sosnowa Gwiazda zwróciła się do przyjaciół kotki.
Wszyscy wyszli, jak rozkazała przywódczyni. Mały Kwiat gdy wychodziła obróciła się tylko na córkę i bez słowa znikła w zaroślach.
- A więc... - zaczął Rdzawy Liść.
Serce Rudej Kitki zaczęło szybciej bić. Czy już wiedzą? Czy wiedzą, że tamtej nocy zasnęła pozwalając lisowi wkraść się do jaskini?
- Dziękuję Ci za uratowanie nas - przerwała Sosnowa Gwiazda - gdyby nie ty...
Ruda Kitka wiedziała jednak co się zdarzyło... nie wiedziała co zrobić... Ale w tej samej chwili medyk dokończył swoje pytanie.
- czy coś Ci się śniło? Gdy tu leżałaś...
-Biały puch...to znaczy śnieg i... Cisza tylko cisza...
- Jak myślisz Rdzawy Lisciu? - Sosnowa Gwiazda spojrzała na swego pobratymca z błyskiem niepewności w oczach - co to oznacza?
- nie jestem pewien, ale...śnieg! Pora nagich drzew, a co z ciszą...?
-obóz, widziałam obóz i rzekę. Była zamarznięta.
- cichy obóz - zastanawiała się brązowa kocica, kochająca swój obóz i opiekująca się nim jak własnymi kociakami. Nagle jej oczy powiększyły się tak, że Ruda Kitka miała ochotę skoulić się ze strachu.
- to zielony kaszel!choroba! Nie! - krzyknęła rozpaczliwie i wtuliła się w rude ciało kota siedzącego obok. On spojrzał na nią nerwowo, a potem na Rudą Kotkę.
- Czy jesteś w stanie chodzić?- Jednak Rudą Kitkę nie obchodziły słowa medyka. Zauważyła w tym geście coś więcej niż przyjaźń łącząca medyka i przywódczynię. A co z Kasztanowym Sercem i Leśnym Pazurem...? Czy Sosnowa Gwiazda zdradza partnera?
-tak - wstała z trudem i wynurzyła się z zarośli otaczających legowisko medyka. Sosnowa Gwiazda poszła za nią zostawiając Rdzawego Liścia w cieniu delikatnych paproci związanych z góry skały...Na zajutrz Kasztanowe Serce przyniosła jej ngietek na zakażenie. Noga kotki powracała do normalnego stanu. Z czwórki kotów wybierających się do jaskini pełnej kwiatów, tylko ona była aż tak ranna. Przez to rzadko wychodziła z legowiska wojowników.
- Ruda Kitko! - zawołał z daleka czyiś głos
Kotka uniosła się niepewnie stojąc na nogach. Wyszła z legowiska i ujrzała polanę. Koty wykonywały codzienne obowiązki i dzielimy się wspólnie językami. Wszystko było dobrze, jednak Ruda Kitka nie zapomniała swojego snu, być może proroczego...
-Ruda Kitko-przywodczyni wyszła ze swojego legowiska.
-Tak?
-Wejdź tu proszę - wskazała wejście do legowiska.
W środku było przytulnie. Wokół unosiły się zapachy kojących ziół, a na miękkiej trawie dwa starannie zrobione legowiska. Jedno należało do Leśnego Pazura, partnera jak i zastępcę przywódczyni. Wtedy Ruda Kitka przypomniała sobie o sytuacji w legowiska medyka...
- tak?
- Jak z twoim zdrowiem?
-Już lepiej, rano Kasztanowe Serce przyniosła mi ngietek.
- to dobrze... Słuchaj ta sytuacja... W legowisku- mówiła urywkami zdań - Rdzawy liść jest moim przyjacielem, z resztą wiesz jaka jest relacja pomiędzy medykiem, a przywódcą...
-Rozumiem
Sosnowa Gwiazda spojrzała z żalem w oczach gdy widziała jej rany.
- Gdyby coś się stało możesz na mnie liczyć. I na Rdzawego Liścia.
- Dziękuję.
Ruda Kitka skierowała się ku wyjściu.- Srebrny...! - niedokonczyła, bo u boku Srebrnego Strumienia siedziała Kasztanowe Serce.
Dwójka kotów obróciła się w jej stronę, ale ona pobiegła w las, kulejąc.
-Ruda Kitko! - Zawołała za nią Przyjaciółka, a do Srebrnego Strumienia przyszła inna kotka - Bursztynowy księżyc.
CZYTASZ
Nadzieja Rudej Kitki
FantasíaHistoria młodej wojowniczki. Opowiada o miłości, nadziei i przyjaźni. Jednak spokój w lesie przerwie prawda, która rozdzieli nie jedno serce.(okładka się zmieni bo ta jest brzydka)