Alexander Hamilton
Spacerując ze swoim bratem, spotkaliście jednego z jego nieprzyjaciół. Alexander Hamilton, sekretarz skarbcu, prawa ręka Washingtona oraz jeden z najbardziej upartych ludzi w całym Nowym Yorku.
-No proszę kogo ja tu widzę czyz to nie Thomas Jefferson, a cóż to za pani stoi obok ciebie? Twoja nowa kochanka?- zapytał bezczelnie gapiąc się na twój biust.
-Dla twojej wiadomości Hamilton to moja siostra i nie życzę sobie byś ją obrażał. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie potrzebuje panienek na jedną noc- odpowiedział mu z nienawiścią w oczach Thomas.
-Cóż. -wzruszył tylko ramionami- Ale gdzie moje maniery? Alexander Hamilton.
Chciał pocałować twoją dłoń, ale szybko ją mu zabrałaś.
-(Twoje imię ) Jefferson i bez zbędnych grzeczności, nie potrzebuje tego.
- Wyszczekana i lekkomyślna jak brat- powiedział z odrazą- polubimy się jeszcze- lekko się uśmiechnął co lekko cię zdziwiło.John Laurens
Obsługując jednego z klientów, poczułaś uderzenie w twoje pośladki. Przestraszona obruciłaś się natychmiastowo, by zobaczyć kto cię tak potraktował. Był to jeden z tutejszych pijaków, który często przychodził do baru, w którym pracowałaś. Chciałaś już coś mu powiedzieć, gdy nagle dostał z pięści w twarz.
-Pan się chyba zapomniał. Tak się nietraktuje kobiet. Wybacz pani, że musiałaś zostać tak znieważona. John Laurens, a pani to...?-zadał pytanie mężczyzna o kręconych włosach.
- (Twoje imię )(twoje nazwisko)Lafayette
Odbywał się właśnie bal zimowy, na którym wraz ze swoją przyjaciółką Angelicą Schuyer świetnie się bawiłyście. Nagle wśród rebeliantów zauważyłaś znajomą twarz. Od razu zostawiłaś Angelice i pobiegłaś w stronę mężczyzny. Żołnierz czując, że ktoś przytula się do niego, odwrócił się i zobaczył znajomą postać.
-(Twoje imię )
-Laf jak ja za tobą tęskniłam- powiedziałaś mocniej się do niego przytulając - a ty tęskniłeś?
-Oczywiście, jak mogłem zapomnieć mojej ukochanej (zdrobnienie twojego imienia).
Rozmawiałaś ze swoim przyjacielem do końca balu, zapominając o innych. A potem Lafayette odprowadził Cię, aż do twojego mieszkania.Hercules Mulligan
Właśnie wchodziłaś do warsztatu, w którym masz od dziś pomagać. Wchodząc do pomieszczenia wpadłaś na czyjąś klatkę piersiową.
-Uważaj trochę jak chodzisz.
-Ty to pewnie (twoje imię ). Szef mówił, że przyjdziesz jestem Hercules Mulligan- ignorując twoje wcześniejsze słowa, przedstawił się mężczyzna o ciemnej karnacji. Wyciągnął ku tobie dłoń, a ty ja uścisnełaś.
-Przepraszam za moje pierwsze wrażenie. (Twoje imię )(twoje nazwisko), miło poznać.Aaron Burr
Wchodząc do sali wykladowczej usiadłaś na wolnym miejscu obok jednego z mężczyzn. Miałaś nadzieję, że nie będzie się z Ciebie śmiał i wytykał, że jesteś kobietą, a one powinny zajmować się domem i dziećmi. To takie denerwujące.
-Jesteś nowa?- zapytał się twój sąsiad obok. Dopiero teraz wybudziłaś się z rozmyśleń.
-Co? Nie... znaczy... ehh. Jestem na uczelni od kilku tygodni.
-Aaron Burr- przestawił się chłopak.
-(twoje imię )(twoje nazwisko), nie denerwuje cię, że jestem kobietą? Większość mężczyzn na uczelni jest przeciwko temu, bym się tu uczyła? -popatrzył się na mnie zdziwionym zwrokiem- och... przepraszam, czasami bywam zbyt bezpośrednia.
-Nie, nie przeszkadza mi to, bo na uczelni w końcu bedzie, ktoś kto nie myśli tylko o rewolucji- powiedział lekko się uśmiechając.Thomas Jefferson
Idąc na zakupy dla rodziny Hamilton, by obciążyć Elize, zatrzymałaś się obok stoiska z kwiatami. Wąchając róże, dostrzegłaś idacego w twoją stronę mężczyznę. Udawałaś jednak, że tego nie widzisz i podziwiałaś dalej rośliny.
- Piękne kwiaty-rzekł mężczyzna w twoim kierunku- Tak samo piękne jak kobieta, która je podziwia. Thomas Jefferson, a pani jak się zwie?
-A po co panu ta informacja?
-Bym wiedział komu mam podarować te róże.
Z nikąt wyskoczył pomiedzy was twój przyjaciel.
-O! Jefferson widzę, że poznałeś już moją ukochaną przyjaciółkę (twoje imię )- powiedział Alexader uśmiechając się wrednie do mężczyzny obok.
-Hamilton! - powiedział przez zaciśnięte zęby Thomas, widząc rękę Alexa na twojej taliiGeorge Washington
Jadąc na kolejne nudne spotkanie wraz ze swoim ojcem, zastanawiałam się w jakiej sprawie jedziemy. Gdy dotarliśmy na miejsce, wysiedliście z karocy. Przed tobą stał mężczyzna kilka lat od ciebie starszy.
-(imię twojego taty)(twoje nazwisko), jak dobrze Cię widzieć- przywitał twojego ojca- a to zapewne twoja córka, George Washington- skłonił się i ucałował twoją dłoń.
-(twoje imię), miło poznać -uśmiechnęłaś sie przyjaźnie, zastanawiając sie nadal jaki jest cel tej wizyty.Philip Hamilton
Skradałaś się w stronę stolika, przy którym siedział chłopak o kręconych włosach, spiętych w kucyk. Najwyraźniej kogoś wypatrywał. Domyślałaś się kogo. Od dawna wiedziałaś, że obserwuję cię. Stanełaś za nim i...
-Szukasz kogoś?-wyszeptałaś do ucha chłopaka, który najwyraźniej nie spodziewał się tego i przestaszony spadł z krzesła.
-Co-o?Ja-ak?Ale?-wyglądał tak bezbronnie i uroczo, że zaczełaś chichotać.
-No to odpowiesz na moje pytanie czy nie?
-Nikogo nie szukam- odpowiedział lekko zawstydzony chłopak, otrzepując spodnie i rumieniąc się -poza tym nie nauczono cię, że nie wolno straszyć ludzi?
-No przepraszam- powiedziałaś dalej chichocząc- Jestem (twoje imię ), a ty?
-Philip Hamilton- przedstawił się, a ty zauważyłaś, że ma nadal lekkie rumieńce na policzkach.

CZYTASZ
Preferencje //Hamilton
FanfictionPreferencje z postaciami z musicalu "Hamilton" ps. ja nie umiem pisać