Surrealizm życia codziennego

29 1 0
                                    

Zamknąłeś oczy? Zawarłeś usta? Zatkałeś uszy? Jeśli nie to zrób to teraz. I nie przerywaj aż do końca.

Wąska szara ulica w szarym mieście pośród szarych pomników, które były kiedyś ludźmi. Młody mężczyzna o imieniu Adam postanowił dziś udać się na spacer. Ubrał się tak jak zawsze kiedy idzie się przespacerować. A nie robi tego nigdy, ponieważ jako ubrania są nie modne. Jednak tym razem wyszedł ze swojego mieszkania dumnym krokiem. Jego za równo górna jak i dolna część ciała odziane były we skórzany płaszcz. Płaszcz ten idealnie przylegał do jego ciała powodując, że jego sylwetka była wyostrzona. Każda wypukłość na jego ciele. Każdy zakamarek przestawał być jego sekretem. Na głowie miał wielką, czarną czapkę. Była zrobiona z drogocennego futra. Futro to pasowało wręcz idealnie do płaszcza. Tak idealnie, że nazwanie go integralną częścią tegoż ubrania było na miejscu i nikt nie zaprzeczyłby temu. Jeśli chodzi o rękawiczki i buty... Te również były wykonane ze skóry. Na dodatek były zakończone różowymi kryształkami o gładkiej powierzchni. Jedynym minusem tego ubrania było to, że mimo, iż ubranie samo z siebie generowało ciepło to i tak zimniejsze powiewy wiatru powodowały, że Adam drgał, a skóra z płaszcza marszczyła się i tworzyła jakby małe wypustki na powierzchni.

Adam mimo zimna kontynuował swój spacer. Wtedy zadzwoniła do niego jego dziewczyna. Miała na imię... A z resztą to czy to ważne? Po prostu miała jakieś imię. Kogo to obchodzi. Z resztą pewnie sam Adam również nie pamięta. Adam wyciągnął telefon z kieszeni i wsadził dwa palce do jego ucha. Krzywiąc się z przeraźliwym grymasem na twarzy rozszerzył kanał słuchowy. Dziura była nadal za mała by wsadzić w nią telefon. Adam więc wyjął kolejną rękę i zaczął rozszerzać otwór. Gdy otwór robił się coraz większy, skóra na jego twarzy odkształciła się i teraz przypominała raczej sflaczały, pomarszczony balon, z którego uszło powietrze. Wreszcie udało mu się wsadzić telefon do ucha. Adam odłożył ręce na bok. Za równo skóra na jego twarzy jak i otwór w uchu wróciły do normy. Wtedy Adam wpadł w panikę, ponieważ musiał się spotkać z jego dziewczyną o imieniu... Jej imię nie jest istotne. To człowiek jak my wszyscy. Problem polegał na tym, że Adam kompletnie nie był na to przygotowany. Jego twarz była w zbyt wielkim nieładzie. Tak wielkim, że przy jakichkolwiek działaniach on nie mógł tego ogarnąć. Każdy wypustek i zakamarek. Nie podobało mu się to. Nie spodobałoby się to nikomu. Po prostu twarz była zbyt krzywa i zbyt skomplikowana. Teraz wszyscy stawiają na gładkie i proste twarze. Bez żadnych zagłębień. Na szczęście w pobliżu był wyświetlany bilbord. Adam podskoczył z radości i poleciał w stronę światła bilbordu niczym mucha. Zatrzymał się na chwilę, a następnie skoczył w stronę bilbordu. Przeszył go na wylot, nawet tego nie uszkadzając i wylądował kilka metrów dalej. W rękach trzymał nową głowę. Specjalnie dla niego. Idealną. Bez żadnych zbędnych wypukłości i wklęsłości. Problem jednak stanowiła jego własna głowa. Ten wstrętny twór na jego barkach. Nagle mięśnie Adama zaczęły pulsować. Z całą nienawiścią Adam chwycił się za uszy i zaczął je ciągnąć. Żyły na jego szyi wydłużały się i rozciągały w końcu pękły, a krew zaczęła się wylewać pod skórą powodując sińce. Adam ciągnął dalej. Tym razem cała szyja uległa wydłużeniu. W końcu można było usłyszeć odgłosy pękającej skóry, które nie wiele się różniły od dźwięku rozrywanej kartki papieru. Rany zaczęły się powiększać, aż w końcu połączyły się w jedną wielką bruzdę. Gdy skóra już pękła, czas nastał na mięśnie, które z początku mocno zwarte, potem z łatwością odrywały się od siebie. Adam jednak napotkał silny opór na końcu. Jego kręgosłup. Ten długi zbiór pojedyńczych i twardych kręgów trzymał się bardzo mocno. Adam jednak miał na to sposób. Obok niego leżało kilka starych gazet. Adam użył ostrych krawędzi kartek jak piły. Powoli przecinał kręgi, aż kręgosłup ustąpił i w końcu Adam mógł cieszyć się wolnością od tego głupiego łba. W całej siły rzucił swoją dotychczasową głową o beton i z uśmiechem patrzył jak rozpadała się na drobne kawałki i gnije, aż w końcu znika. Wtedy Adam posmarował ubytek po głowię klejem i przytwierdził nową głowę na niszy starej. Głowa szybko zadomowiła się w swoim nowym miejscu do bytowania. Rany szybko zagoiły się. Pozostała jednak wielka blizna dookoła szyi Adama. On jednak machnął na to ręką i poszedł do domu swojej nowej dziewczyny. W przeciwieństwie do swojej poprzedniej dziewczyny (Której imienia najpewniej nie pamiętał), ta miała na imię Ewa. Poza tym nie wyróżniało ją nic. Adam maszerował równym krokiem, aż w końcu dotarł pod jej dom. Ewa otworzyła mu drzwi. Była ubrana dokładnie tak samo jak on. Z tą różnicą, że jej futrzana czapka była w kolorze siana, a płaszcz posiadał dwa wielkie pofałdowania z przodu. Adam widząc to uśmiechnął się szeroko jego nowymi ustami. Gdy jednak dotknął szyi Ewy zauważył taka samą bliznę wokół szyi jaką od niedawna posiadał na skutek wymieniania sobie głowy. Adamowi to nie przeszkadzało. Po prostu wszedł do środka zostawiając szeroko otwarte drzwi za sobą. Oboje wskoczyli na łóżko i przy odsłoniętych, wielkich oknach, uprawiali seks nie kryjąc tego. Pod wpływem wstrząsów cały dom się uginał i delikatnie skrzywiał. Przyciągnęło to uwagę czwórki bawiących się na zewnątrz dzieci. Dzieci z zaciekawieniem obserwowały dwójkę kochanków. Ich oczy rozszerzyły się do gargantuicznych rozmiarów. Na początku w ich białku pojawiło się lekkie zaniepokojenie. Potem białko znikło i zostało zastąpione przez czerń. Dzieci zaczęły się śmiać. Zostawiły wtedy swoje zabawki i rozeszły się do swoich domów. Wieczorem Adam i Ewa przestali to robić. Adam miał już iść, ale Ewa zatrzymała go w progu. Ona zmysłowo dotknęła jego barków. On odwrócił się i ujrzał miskę pełną egzotycznego jedzenia. Adam postanowił zostać jeszcze na chwilę, zanim wróci do swojej rodziny. Oboje usiedli przy stole i zaczęli zajadać. Cały czas podczas kolacji, za równo Ewa jak i Adam nie mogli spuścić z siebie wzroku. A właściwie to nie chcieli tego robić. Ich usta ciągle były skupione na przeżuwaniu, ale obydwoje czuli coś w środku. Taką jakby chęć powiedzenia czegoś. Jednak szybko uświadomili sobie, że powiedzenie tego jest kompletnie bez sensu. Gdy skończyli jeść stało się coś kompletnie niespodziewanego. Brzuch Ewy urósł do niespodziewanych rozmiarów. Był gigantyczny. Pierwsza myśl to było po prostu przejedzenie. Jednak gdy Adam dotknął napiętej błony brzucha, poczuł delikatny ruch. Adam aż podskoczył i przywarł do sufitu. Po chwili brzuch Ewy zrobił się przeźroczysty. W środku znajdowało się coś okropnego. Cała ławica ryb. Wstrętnych i obślizgłych ryb. Adam nie mógł przyjąć tego do wiadomości. On podbiegł do Ewy i zaczął ją kopać w brzuch. Ewa dołączyła się do niego i zaczęła uderzać w nadęty zbiornik, pięściami. To jednak nic nie dawało.  Oboje zaczęli płakać. Wtedy przez otwarte na oścież drzwi, do mieszkania wszedł wysoki mężczyzna, ubrany w czarny kaftan. On uspokoił kochanków i oznajmił, że jeśli będą odpowiednio opiekować się rybami, karmić je to sprawi im to wiele radości. Patrzenie na to jak pięknie się rozwijają, rosną, a gdy dorosną, będą przynosić im wiele korzyści i szczęścia. Adam szybko zaprotestował, podając liczne argumenty, które ledwo co mu na język weszły. On nie chciał wierzyć w żadne bajki tego człowieka. Nazwał do głupcem. Mężczyzna w czarnym kaftanie próbował przekonać Adama, ale bezskutecznie. W końcu, tracąc wszelkie siły i chęci, pokornie odszedł, przymykając za sobą drzwi. Pozostawił jedynie małą lukę, przez którą padało światło. Gdy tylko ten obrzydliwy dla Adama człowiek wyszedł, Ewa zadzwoniła po lekarza. Ten szybko przyjechał na miejsce. Mały niski człowiek z lekka łysiną na czubku głowy zaczął badać brzuch kobiety za pomocą stetoskopu. Gdy nacisnął delikatnie palcem na pępek, odkrył mały korek, który dało się odkręcić. Polecił Adamowi pójść po nożyce. Adam wykonał polecenie. Wtedy lekarz z chirurgiczną precyzją odkręcił korek. Woda zaczęła tryskać wielkimi strumieniami, powodując niesamowity ból na twarzy Ewy. Jej górna szczęka otworzyła się szeroko i owinęła się na jej czole. Adam chciał podbiec i ulżyć bólu Ewie, swoją obecnością, jednak lekarz surowo tego zabronił. Powiedział, że zaraz ryby zaczną opuszczać jej ciało i nie może podchodzić za blisko. Adam posłuchał tego polecenia. W końcu to specjalista, pomyślał. Woda zaczęła zalewać całe mieszkanie. Wszystkie meble nasiąknęły nią do ostatniej suchej nitki. Ten stan trwał dopóki woda nie zaczęła wypływać przez małą szczelinę w drzwiach. Wtedy pierwsza ryba wystrzeliła z brzucha Ewy. Adam zrozumiał bez słów co mówi robić. Gdy ryba nadleciała, Adam uniósł nożyce i przeciął ją w pół. Obie połówki ryby spadły na ziemie, pozostawiając po sobie cichy pisk i krew na twarzy i dłoniach Adama. Pozostałe ryby zaczęły nadlatywać. Adam bez wahania, obcinał rybą głowy i płetwy. Tak długo aż brzuch Ewy był już pusty i wrócił do normalnych rozmiarów. Doktor pożegnał się z nimi i zniknął. Adam pełen radości podszedł do Ewy, ale jej twarz wydawała się smutna. Adam westchnął i przeczytał kartkę, która leżała obok Ewy. Kartkę pozostawił lekarz. Były tam informacje na temat zdrowia Ewy. Pisało tam, że Ewa teraz musi odpocząć. Będzie przez pewien czas w stanie zawieszenia, ale to podobno ma przejść. Mijały miesiące i lata. Ewa pał czas na przemiennie się uśmiechała i płakała. W końcu Adam zdenerwował się i uderzył ją w głowę. Głowa Ewy odpadła a na jej miejsce pojawiła się inna. Ta której Adam jeszcze nigdy nie widział. Adam tak bardzo się przeraził, że jego usta zaczęły się rozszerzać, aż skóra zaczęła pękać niczym gumka do włosów. Wtedy spod skóry wyłoniła się jego prawdziwa twarz. Ta sama co wcześniej. Pełna szpetnych wypukłości i krzywizn. Adam krzyknął i uciekł przez małą szczelinę z domu. Zatrzasnął za sobą drzwi i już nigdy więcej nie wracał do Ewy. Smutna Ewa podeszła do biurka i zaczęła płakać. Wyjęła z szuflady ciało małej, zasuszonej, złotej rybki, której Adam nie był w stanie przeciąć. Ewa zaczęła płakać, a jej łzy zaczęły spadać na rybkę. Ewa oczekiwała, że rybka ożyje, ale po krótkiej chwili przestało jej się chcieć czekać i wrzuciła rybkę do kosza. Gdy to zrobiła, rybka napęczniała wodą i zaczęła prosić Ewę o pomoc, lecz ta była głucha na to i wrzuciła mała rybkę do pieca.

Zamknąłeś oczy? Zawarłeś usta? Zatkałeś uszy? Jeśli udało Ci się to zrobić to dobrze. O to właśnie chodziło. Jeśli nie to trudno. Postaraj się następnym razem i jeszcze raz odbądź wędrówkę po samym sobie. Teraz jednak otwórz oczy, otwórz usta i otwórz uszy. Jednak nie te co wcześniej. Inne. Jeśli wykonałeś pierwsze zadanie to z tym też sobie poradzisz. Wtedy poznasz surrealizm życia codziennego i przestanie on być Ci tak obcy i odległy.

Surrealizm życia codziennegoWhere stories live. Discover now