XI

410 43 14
                                    

Pokój hotelowy, który wynajął Louis, był zapewne bardzo drogi, a już na pewno droższy niż cokolwiek co Harry kiedykolwiek miał. Nowoczesny wystrój i piękny widok z okna na Londyn wprowadzały bruneta w osłupienie. Dokładnie przyglądał się każdemu elementowi wnętrza, był zachwycony tym, co jego zielone oczy mogą widzieć. Jako osoba interesująca się modą uwielbiał nie tylko piękne stroje, ale także dobrze dobrane wystroje mieszkań nadające im ich własny oryginalny charakter. Pokój hotelowy, w którym się znajdowali, utrzymany był w nowoczesnym stylu. Wielkie okna, przejrzystość, przestrzeń, brak zbędnych dodatków i z pomysłem. Ten klimat stanowczo odpowiadał Harry'emu.

- Chcesz może wina? — zaproponował Louis, wyrywając wyższego z transu — mogę zrobić też herbatę — dodał, widząc minę gościa.

- Wino będzie okej — posłał mu delikatny uśmiech.

Harry naprawdę miał ochotę na jedną lub dwie lampki tego alkoholu. Jednak przez chwile oniemiały wnętrzem zapomniał, że nie jest sam i niespodziewany głos szatyna delikatnie go przeraził.

- W takim razem wracam za chwile — odparł i po chwili zniknął z pola widzenia wyższego.

Harry od razu wrócił do przyglądania się najmniejszym detalom wystroju. W jego oczy rzuciła się śliczna lampa. Przypominała ona srebrny reflektor zabrany prosto z planu filmowego w trochę pomniejszonej i udomowionej wersji. Harry przejechał ręka po metalowej strukturze, podziwiając przedmiot. Praktycznie od razu stwierdził, że musi kupić taką do mieszkania Niall'a.

- Wolałbym, abyś poświęcał więcej uwagi na mnie zamiast tej lampę — Usłyszał szept tuż przy swoim uchu. - Masz — odsunął się o pół kroku i podał gościowi kieliszek wypełniony alkoholem.

Ponownie to zrobił, wyłączył się, zapominając o bożym świecie. Odwrócił więc wzrok od przedmiotu, a cała swoją uwagę skupił na szatynie.

- To, co oglądamy? — zapytał Louis, biorąc chwile później pierwszy łyk.

Wino było smaczne, delikatnie kwaśne, ale kompletnie mu to nie przeszkadzało.

- Co powiesz na tamte dni, tamte noce?

Louis postanowił na to nie odpowiedzieć. Nie chciał powiedzieć czegoś wrednego i zepsuć ich ostatnich chwil razem. Podszedł jedynie do stolika w salonie, na którym znajdował się laptop. Odpalił urządzenie i chwile później wpisywał już odpowiednią frazę w wyszukiwarce.

Nigdy nie oglądał tego filmu. Kompletnie nie trafiał on w jego gusta, ale wolał to przemilczeć. O tyle o ile zdążył poznać Harry'ego, wiedział, że na pewno uwielbia tego typu historie, a jemu zależało jedynie, aby chłopak czuł się jak najlepiej w ich ostatni wspólny wieczór. Mógł przemęczyć się te dwie godziny, aby ujrzeć szczęście wymalowane na twarzy loczka.

Harry zajął już miejsce na kanapie i zdążył dopić swój kieliszek, zanim Louis podłączył wszystko do telewizora.

- Wiesz co? Mam lepszy pomysł niż ten film. Weź to wino i chodźmy na balkon. Dzisiaj jest takie piękne niebo! - sam nie rozumiał, skąd wzięło się u niego takie zachowanie, bo przecież wypił niewiele. Zwykle nie lubił wychodzić z propozycjami, ale teraz naprawdę pragnął iść podziwiać gwiazdy czuć bliskość Louisa i te słowa po prostu same z niego wyszły.

Szatyn podniósł się z kolan i spojrzał na loczka. Nie zauważył w jego oczach ani krzty rozbawienia więc westchnął jedynie cicho, po czym stopą złożył laptop leżący na ziemi.

- Zmieniasz zdanie szybciej niż kobieta w ciąży, a uwierz, wiem coś o tym — zaśmiał się i nie patrząc na Harry'ego, udał się po wino, poduszki i koc.

In the sky || Larry ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz