Jak było na początku...

97 5 3
                                    

Zastanawiacie się teraz pewnie jak to było na początku...
Początek mojego życia nie wyglądał za ciekawie. Mając 2 latka, a mój brat roczek trafiliśmy tam gdzie nikt, żaden z was nie chciałby trafić... trafiliśmy do domu dziecka. Jest to miejsce niezbyt ciekawe dla dwójki małych dzieci....miejsce gdzie wszystko się zaczęło znajduje się w Rafałówce woj. Łódzkie. Byliśmy takimi samymi dziećmi jak reszta chłopców i dziewczynek.... To miejsce stało się dla nas drugim domem....Dom w którym osoby tam pracujące byli dla nas ciociami bądź wujkami. Nie było tak, że miałaś swoją mamę, swojego tatę musiałaś się dzielić z innymi maluchami.... Każdy z nas zasługuje na miłość, ale nie na cierpienie.

Od samego początku ludzie dorośli z tego domu widzieli, że mój brat jest dla mnie wszystkim. Nie chcieli nas rozdzielić wręcz zabronione było nas rozdzielać, ale wiecie co nie wszyscy mieli tak dobrze... Zostali rozdzieleni od swojego brata bądź siostry i musieli z tym żyć....z tą świadomością, że gdzieś tam w świecie jest jego rodzeństwo, że nie wiadomo czy się spotkają, czy się odnajdą, czy są w Polsce...tego też nie wiedzą. Cieszyłam się, że z bratem zostaliśmy razem, nierozłączni. Do tej pory trzymamy się razem. Wiemy o sobie wszystko.

Znalazły się osoby które pokochały mnie i brata. Moi rodzice, moja prawdziwa rodzina, która nas wychowała, była z nami na dobre i złe i do tej pory są. Jestem rodzicom wdzięczna za to, że chociaż nie byłam najgrzeczniejszym dzieckiem nigdy się nie odwrócili ode mnie. Zawsze mnie wspierali i wspierają do tej pory chociaż już nie jestem najmłodsza. Dla rodziców zawsze będę ich dzieckiem, oni zaś dla mnie zawsze będą rodzicami. Pamiętam pierwsze dni w moim nowym domu od razu złapałam kontakt ze wszystkimi, z całą rodziną. Myśl, że w końcu masz prawdziwy dom wzmacnia.

Od początku wiedzieliśmy z bratem, że jesteśmy z domu dziecka, nie przeszkadzało nam to do czasu gdy ja zaczęłam chodzić do szkoły i zaczęło się wytykanie palcami. Wśród tych osób znalazły się osoby, które do tej pory są ze mną i mnie wspierają. Takich przyjaciół życzę każdemu. Takich którzy zawsze są a nie tylko wtedy jak czegoś potrzebują. Tak naprawdę moim przyjacielem na zawsze będzie mój brat. Kłócimy się ze soba, ale nie umiemy się za długo na siebie gniewać.
Szkoła dla mnie była koszmarem. Wyobrażacie sobie takie patrzenie przez twoich rówieśników jakbyś była zerem, niczym. Takie patrzenie z wyższością bo oni mają biologiczną rodzinę ciebie zaś adoptowali...takie uważanie się za lepszych...bo oni coś mają a TY co masz? Tak naprawdę nic o sobie nie wiesz...nie wiesz kim były tamte osoby co cię porzuciły....nie wiesz jaki był tak naprawdę powód tego oddania Ciebie...zadajesz sobie proste pytanie DLACZEGO TAK SIĘ STAŁO? KIM TAK NAPRAWDĘ JESTEŚ?
Nie wiesz nic...twoje życie zaczyna się od początku chociaż już masz te parę lat ale nic nie masz....
rozumiesz...Zastanawiasz się po co istniejesz....nawet najgorszemu wrogowi nie chcesz życzyć tego co już przeżyłeś...nie chcesz życzyć tego bólu, cierpienia....tak naprawdę jesteś odmieńcem...tylko TY wiesz co czujesz...nikt przecież nie siedzi w Tobie, nie rozumie co tak naprawdę znaczy słowo CIERPIEĆ...wiesz to tylko TY, twój brat, nikt więcej...
Rodzice poświęcają Ci uwagę jak tylko mogą, ale tak naprawdę ty walczysz ze swoją osobowością, z samym sobą....
Kochasz tych ludzi w końcu dali Tobie lepsze życie, uwolnili cię z miejsca do którego nie chcesz już wrócić...ale zawsze jest myśl.... Że znowu zostaniesz oddany... Mija parę lat a Ty nadal jesteś z rodzicami, którzy kochają cię całym sobą... którzy są przy Tobie gdy upadasz...motywują cię, abyś się podniósł i szedł dalej... żebyś się nie poddawał...ufasz im i to robisz...podnosisz się z uśmiechem bo to są osoby, które całe swoje życie ułożyły pod Ciebie... Były nawet wtedy, gdy już straciłeś nadzieję...to jest miłość...

Walka z Tajemnicą Istnienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz