Cudowni przyjaciele

44 3 0
                                    

W zerówce mieliśmy ciężko z bratem on był w młodszych, a ja w starszakach. Byliśmy małymi, uśmiechniętymi dziećmi...jeden minus rozłąka z bratem... Ale to dla nas nie problem...brat zawsze uciekał z sali i przybiegał do mnie....zawsze to robił nawet wtedy gdy pani mu nie pozwoliła- "tak znikać"... Właśnie wtedy poznaliśmy pierwszego naszego kolegę, sąsiada który mieszkał dosłownie przez płot...nasza trójka od tamtej pory trzymała się razem...nie było dnia żebyśmy się razem nie bawili....jak mieliśmy po 10/11 lat nawet mieliśmy swoją bazę...jak lekcje odrobiliśmy zawsze chodziliśmy się tam bawić...ja, brat i nasz sąsiad Patryk...to były najlepsze lata...rodzice musieli po mnie i po brata przychodzić,bo ciemno i chłodno się robiło, a my nie umieliśmy się oderwać od zabawy w "bazę". Nawet w wieku 14/15 lat ta baza była naszym azylem, naszym miejscem gdzie mogliśmy uciec od myśli że jesteśmy inni...miejscem gdzie myśli i siła do dalszej codzienności sama przychodziła... kawałek ziemi gdzie mogliśmy odciąć się od wzroku osób, które nie akceptowały tego, że żyjesz... że jesteś...
Szkoła to miejsce gdzie osoby takie jak ja,bo z domu dziecka, bo inna jest dla osób o silnych nerwach...dla osób gdzie zdanie innych nie ma najmniejszego znaczenia... Ale gdzie takie dziecko rozumie, że musisz to przetrwać...takie dziecko nic nie rozumie...nie rozumie tego dlaczego się z Ciebie śmieją...dlaczego wytykają palcami...byłam dzieckiem bardzo wrażliwym... płakałam z tego że się śmieją...nawet na lekcjach wybuchałam płaczem...wtedy było najgorzej...nazywanie cię beksą...pokazywanie palcem...z czasem nauczyłam się, że te dzieci które mają biologiczną rodzinę nie zrozumieją co tak naprawdę przeżywasz Ty...co to znaczy nie wiedzieć kim jesteś...kim byli twoi rodzice...jaka była tamta rodzina...dlaczego tak się stało...
Życie często rzuca kłody pod nogi, ale jak upadniesz musisz wstać,otrzepać kolana i iść dalej.
Z biegiem czasu już przestałam się przejmować opinią innych dzieci...jak się śmiali, śmiałam się z nich jeszcze bardziej. Zaczęłam stawać w obronie słabszych... pyskować...
W gimnazjum stawałam w obronie słabszego kolegi, który też nie miał łatwej sytuacji... I tak zaczęła się znajomość z kolejnym kolegą - Kamilem. Od tamtej pory ja, Patryk i Kamil zaczęliśmy trzymać się razem...wspierać się wzajemnie... Mój bra też znalazł przyjaciela- Dawida z nim też zaczęłam się kolegować...
Widzicie jestem dziewczyną, która zawsze lubiła bawić się, ale nie z dziewczynami, ja wolałam mieć kolegów...i tak miałam Patryka, Kamila, Dawida, ale zawsze brat - Konrad jest na pierwszym miejscu, w końcu On wie jak ja się czułam, trzymamy się od małego i tak pozostanie na długo...wiadomo są kłótnie jak to w rodzeństwie ale nigdy osobno...
Tak właśnie się trzymam od początku z chłopakami...podstawówka, gimnazjum. Kontakt się urwał trochę jak poszłam do szkoły dalej...ja zawodówka w innej szkole, Patryk liceum też gdzieś indziej, Kamil też gdzieś indziej. Spotykaliśmy się ale czasami tylko bo wtedy nauki było więcej...tak właśnie rozpoczęła się przygoda z innymi osobami.

Pierwszą osobą z którą tak mocno zaczęłam się trzymać była....zaskoczę was.... Sylwia. Siedziałyśmy razem w ławce, zwierzałyśmy się sobie. Od samego początku wiedziała, że jestem z domu dziecka. To już był ten czas co nie przeszkadzało mi mówienie o moim dzieciństwie, najgorsze lata były w zerówce,podstawówce i gimnazjum. W zawodówce już mi to nie przeszkadzało. Niestety przyjaźń się skończyła 4 lata później.

Kolejną osobą była Karolina. Moja przyjaciółka do tej pory. Ta dziewczyna wie o mnie wręcz wszystko. Traktuje ją jak siostrę, której nigdy nie miałam [ wtedy tak myślałam].

Później była Agnieszka, moja kochana wariatka. Z tą dziewczyną zawsze się coś działo. Z Agą zaczęłam się trzymać wtedy jak jej klasa się na mnie uwzięła... dlaczego? Dlatego że jedna dziewczyna była zazdrosna o chłopaka, z którym ja pisałam, a ona się w nim podkochiwała... zazdrość. Od tamtej pory Agnieszka wspierała i wspiera do tej pory, a mija już prawie 6 lat i trzymamy się. Wiadomo że już tak często się nie widzimy bo jednak już praca i nie ma po prostu czasu na spotykanie się, ale ją również traktuje jak siostrę. Agusia ma synka, więc już ciocią jestem,ale tak głupiutkiej cioci która przedrzeźniała małego tzn. jak raczkował ja za nim też raczkowałam, ale radoche z tego miał mały,że szok. I ten cudowny uśmiech po mamie.

Zawsze chciałam mieć na imię Ula, nie wiem czemu...i tak później pojawiła się koleżanka Ula- znałyśmy się już w zawodówce, ale nigdy się nie trzymałyśmy tak mocno jak teraz. Chociaż Ulcia ma już rodzinę to chodzę do niej tak często jak tylko dam radę. Ma przepiękną córeczkę, męża. Są szczęśliwi a to jest najważniejsze.

Oczywiście jak to ja mam też dobrego kolegę Damiana. Trzymamy się razem od zawodówki do tej pory. Nie widujemy się bo nie mamy jak. On pracuje, ja pracuje i zwyczajnie nie mamy jak się spotykać ale piszemy.

Zapomniałam dodać mam jeszcze dobrą koleżankę Anię którą poznałam przez internet nie widziałyśmy się jeszcze ani razu ale piszemy cały czas. Niebawem zostanie mamą. Wiemy o sobie praktycznie wszystko nie widząc się ani razu. I wspieramy się w trudnych chwilach. Tak nasza dobra znajomość trwa 6 lat i jeszcze nie zgasła.

I tak oto skończyła się moja przygoda w zawodówce.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Walka z Tajemnicą Istnienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz