Stanąłem na korytarzu i ostatni raz rozejrzałem się po domu rodziców. Duży, bogato wyposażony, w jasnych kolorach i utrzymany w idealnym porządku. Na ścianie w ramkach wisiały zdjęcia całej naszej rodziny. Kiedyś byłem z nimi bardzo szczęśliwy, cieszyłem się każdą minutą spędzoną w ich towarzystwie, a do domu zawsze wchodziłem z wielkim uśmiechem. Tak było jeszcze do niedawna, ale wszystko się zmieniło kiedy przypadkowo odkryłem prawdę o mojej rodzinie i tym wyidealizowanym życiu. Zaczynało mnie to już przerastać, więc postanowiłem się wyprowadzić, żyć swoim życiem, z dala od tej rodziny i jej problemów. Spojrzałem w stronę kuchni. Przy blacie kuchennym na wysokim stołku siedziała mama i jedna z sióstr. Posłałem im delikatny uśmiech, który jednak nie należał do tych szczerych, z głębi serca i wyszedłem. Zamykając drzwi poczułem się wreszcie wolnym człowiekiem. Czułem się jak ptak, który stracił skrzydła, a po kilku latach je odzyskał i znów mógł latać. Pomyślałem, że mogę zacząć żyć od nowa, jeszcze nie jest za późno i postanowiłem to zrealizować. Wsiadłem do samochodu i odjechałem z podjazdu nie oglądając się za siebie.
Droga minęła szybko i po 6 godzinach już byłem na miejscu. Zaparkowałem samochód i rozejrzałem się dookoła. Było to niezbyt duże miasteczko, z niewielkimi domkami wybudowanymi blisko siebie. Była to dla mnie nowość, ponieważ do tej pory mieszkałem w bogatej dzielnicy Sacramento w stanie Kalifornia, gdzie każdy z mieszkańców miał w domu co najmniej trzy sejfy pełne gotówki i karty płatnicze z sześcioma zerami na końcu. Ale tutaj to było coś innego. To była szansa dla mnie na nowy start, bez ograniczeń i pomocy ze strony rodziny. Tu mogłem być sobą i spełnić marzenia. Właśnie takiego miejsca szukałem. Wysiadłem szybko z samochodu i wszedłem do mojego nowego domu. Był dokładnie taki jak go sobie wyobrażałem, idealny dla niewielkiej rodziny, z kominkiem i dużym salonem. Poszedłem na małe zwiedzanie mieszkania, a następnie postanowiłem przynieść walizki i położyć się spać.
Następnego dnia chciałem przejść się po okolicy. W jeden dzień poznałem kilka naprawdę miłych osób. Coraz bardziej zaczynałem lubić to miejsce. Czułem się jakbym mieszkał tu już od dawna, lecz wciąż pozostawała jeszcze jedna kwestia-znalezienia pracy. Pewnego ranka popijając kawę przeglądałem lokalną gazetę i natknąłem się na ciekawe ogłoszenie, a dotyczyło ono posady asystenta szefa jednej z największych na świecie korporacji. Nie zaszkodzi spróbować - pomyślałem i od razu złapałem za telefon. Rozmowa trwała dość długo i była zwyczajnie nuda, ale co poradzić, muszę gdzieś pracować. Kazali mi przyjść jutro na rozmowę kwalifikacyjną, więc postanowiłem iść już do łóżka. Kładąc się spać byłem tak zestresowany, że zapomniałem nastawić budzik.
Obudziłem się 10. Poderwałem się natychmiast, gdy spojrzałem na godzinę i zajrzałem do szafy. Ubrałem mój idealnie dopasowany czarny garnitur i zakładając buty wybiegłem z domu. O 11 byłem na miejscu. Rozmowa miała się zacząć za kwadrans. Zaparkowałem samochód i wysiadłem. Spojrzałem w górę. Wieżowiec, w którym mieściła się ta korporacja był tak wysoki, ze jego górna część znikała ponad chmurami. Budynek był cały przeszklony, a w oknach niższych pięter można było spostrzec zabieganych pracowników. Wszyscy wyglądali prawie tak samo, aż można by pomyśleć, że jedna osoba jest w trzech miejscach na raz. Każdy w eleganckim stroju. Mężczyźni w idealnie skrojonych garniturach najdroższych marek, a kobiety w dopasowanych sukienkach lub spódnicach od najlepszych projektantów z idealnymi fryzurami i makijażami. Wszystko wydawało się takie perfekcyjne, jednak to było tylko złudzenie. Nigdy nie należy oceniać książki po okładce, co ja niestety robiłem zbyt często. Zawsze zrzucałem winę na to okropne osiedle w Sacramento i obrzydliwie bogatych ludzi mieszkających tam, do których swego czasu należałem.
W środku budynku było widać ten ogromny przepych, złote klamki, złote drzwi windy, złote ściany. I te tłumy ludzi przechodzących obok, zachowywali się jak roboty, jakby stracili zapał do życia. Po dwóch minutach przebywania przy wejściu postanowiłem w końcu wjechać na górę, ponieważ bałem się, ze stracę zmysł węchu. Moje nozdrza były przepełnione zapachami najdroższych perfum od Gucci’ego, Calvina Kleina, Diora i wielu innych. Kiedy moja winda zatrzymała się na 30 piętrze byłem zadowolony, ponieważ mogłem już swobodnie oddychać. Podszedłem do recepcji i zapytałem gdzie mam się stawić na rozmowę. Młoda blondynka w szarej ołówkowej spódnicy i białej koszuli poprosiła, abym poszedł za nią, więc tak też zrobiłem. Po chwili zostawiła mnie samego pod drzwiami i odeszła. Spojrzałem przed siebie i ujrzałem złotą tabliczkę z wygrawerowanym imieniem dyrektora . Otworzyłem ze zdziwienia oczy, kiedy drzwi same się otworzyły, a przede mną stanął wysoki mężczyzna ubrany w ciemny garnitur. Podniosłem lekko głowę do góry i ostatnie co pamiętam to niezwykle zielone oczy i chytry uśmiech.
---------------------
Witajcie :) i jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że choć troszkę Was zaciekawił prolog i będziecie czytać dalej. Pisze to ff razem z koleżanką i jest ono naszym pierwszym, więc prosimy o wyrozumiałość :) komentarze mile widziane
CZYTASZ
23 nights || H + L (PL)
FanfictionŻyjący w małym miasteczku, przykryty cieniem sławy swojego szefa. Wreszcie stanął na nogi po tak okrutnej klęsce jaką było poznanie prawdy o swoim na pozór szczęśliwym życiu. Mimo mieszkania przez wiele lat w jednym z bogatszych osiedli Sacramento...