Rozdział dwudziesty pierwszy

7.9K 490 1.9K
                                    



Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko kocha się za nic.*

Czerwiec przyniósł ze sobą długie, leniwe wieczory, którym towarzyszyły śpiewy ptaków i powoli zachodzące słońce. Okna w domach coraz częściej były otwarte na oścież w jakby zapraszającym geście, pozwalając ciepłemu, letniemu powietrzu wedrzeć się do środka i rozgościć między ceglanymi ścianami. Odgłosy z okolicy docierały do domu wszystkich mieszkańców. Krzyk dzieci biegnących za piłką, śmiech nastolatków siedzących na kamiennym mostku, rozmowy sąsiadów podczas koszenia trawników, dźwięk kościelnych dzwonów towarzyszący miasteczku każdego dnia. Ulotne chwile, które w czerwcowe wieczory wydają się wieczne, po zachodzie słońca stają się tylko wspomnieniem, nieuchwytnym, znikającym, odtwarzanym już tylko w pamięci. Czerwiec zapowiadał spokój. Był niczym zaproszenie od przyrody, by podążać za nią, rozkoszować się jej pięknem i pozwolić sobie żyć w zgodzie z samym sobą.

***

Louis planował to od jakiegoś czasu, ale nie miał pomysłu, jak namówić Harry'ego na spontaniczne wyjście. Jednak i tym razem los postanowił się do niego uśmiechnąć i rozwiązanie przyszło samo w najbardziej dogodnym momencie.

W szkole, w której pracował, odkąd tylko przeprowadził się do tego uroczego miasteczka, organizowano wielki piknik. Lou za każdym razem śmiał się pod nosem, słysząc jak dyrektorka mówi podekscytowanym głosem, że odbędzie się wielki piknik i wszyscy mają się zaangażować w stu procentach, ponieważ to jest tradycja tego miasta i nikt ani nic nie zepsuje tego wydarzenia. Cóż nie miał zamiaru niweczyć planów swojej przełożonej. Raczej lubił angażować się w społeczne akcje, a słowa wielki piknik brzmiały jak zapowiedź dobrej zabawy, więc ze szczerym uśmiechem przytakiwał każdemu z jej pomysłów i był naprawdę w stu procentach zaangażowany.

Po kilku tygodniach od ogłoszenia tej imprezy, dowiedział się, że to nie będzie jakiś tam szkolny festyn lub coś równie śmiesznego. Stało się to w chwili, kiedy dyrektorka machała mu przed oczami listą chętnych osób, pragnących włączyć się w organizację tegorocznego wydarzenia. Nie wiedział, że to miasto ma tylu mieszkańców. Był zszokowany, ale też pozytywnie podekscytowany. Okazało się, że oprócz typowych atrakcji dla dzieciaków, będą też jakieś zabawy dla starszych mieszkańców. Zaczął śmiać się jak szalony widząc zapowiedź biegu slalomem z jajkiem na łyżce. Cóż zapowiadała się świetna impreza, był o tym przekonany, szczególnie kiedy zobaczył, że odbędzie się karaoke. Musiał upokorzyć Gemmę do granic możliwości.

Niestety nie wiedział, jak zaciągnąć na piknik Harry'ego. Chłopak nie przepadał za tłumami, hałasem i obcymi, a to wszystko razem w jednym miejscu brzmiało pewnie jak koszmar. Zdawał sobie sprawę, że jego namowy w niczym tutaj nie pomogą i po prostu będzie zmuszony odpuścić. Jednak Anne przywróciła mu nadzieję pewnego czerwcowego wieczora, gdy oznajmiła, że bierze udział w konkursie wypieków, który odbędzie się podczas pikniku.

- To będzie taki konkurs? – zapytał zaskoczony. Najwidoczniej nie doczytał planu do końca.

- Miało go nie być w tym roku, ale zawalczyłyśmy i udało się. W końcu każdy lubi zjeść kawałek porządnego ciasta prawda? Sama wata cukrowa i popcorn nie wystarczą. Przynajmniej nie dorosłym mężczyznom.

- Co upieczesz?

- W tym roku zrobię słynny rabarbar pod kruszonką. Proste, ale myślę, że pyszne, więc będzie smakowało.

- Jestem pewny, że tak będzie. Szkoda, że nie mogę być jurorem w tym konkursie. Najadłbym się smakołyków za wszystkie czasy, szczególnie te studenckie, kiedy jadło się odgrzewane jedzenie i mrożonki – zażartował, skutecznie rozśmieszając Anne, która pokręciła głową w rozbawieniu i wróciła do oglądania jakiegoś programu telewizyjnego o wypiekach.

Chłopak Dwojga Imion  (Asperger - Człowiek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz