<pierogi> - myśli bohaterki
=============================================
Biegłam. Moje nogi rytmicznie uderzały o ziemię.
Las. Drzewa to jedyne co widziałam i co mnie taczało.
Noc. Gwiazdy na niebie świeciły spokojnie a blask księżyca wskazywał mi drogę.
Ryk. Potężne monstrum, które mnie goniło wydało przerażający dźwięk, który mógł nawet trupa przyprawić o zawał.
Polana. Na nią zaprowadziło mnie światło księżyca.
Potwór. Wielki Minotaur wyskoczył za mną na polanę.
Walka. Zza pasa wyjęłam miecz, który znalazłam w domu na strychu. Byk rzucił się na mnie. Wykonałam unik i przecięłam mu skórę na „ręce". Kolejny unik i tym razem skierowałam miecz prosto w serce okropnego stwor.
Ból. Zanim broń wbiła się cała w serce Minotaura ten zdążył uderzyć mnie łapą, przez co uderzyłam plecami w drzewo.
Ciemność. Ostatnie co zobaczyłam to grupa nastolatków biegnąca do mnie i Minotaur rozpadający się w pył, później zemdlałam.
Obudziłam się w białym pomieszczeniu, które wyglądało jak sala szpitalna. Usłyszałam, że ktoś się zbliża. Nie chciałam z nikim rozmawiać, więc szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając drogi ucieczki. Zauważyłam, że okno po mojej lewej stronie jest otwarte, więc wzięłam rozbieg i wyskoczyłam przez nie na podwórze.
- Gdzie ona jest?! – z pomieszczenia, które chwile temu opuściłam rozległ się głos, chyba jakiegoś nastolatka. Nie czekając aż chłopak mnie znajdzie pobiegłam w stronę lasu. Ze sprawnością godną wiewiórki weszłam na drzewo, co okazało się trafionym pomysłem, bo już po chwili zobaczyłam dwójkę chłopaków ; blondyna ubranego w fartuch lekarski i bruneta w brązowych spodniach z szelkami i (kiedyś) białą koszulę pobrudzonego smarem. Nastolatkowi stanęli pod „moim" drzewem i zaczęli się rozglądać.
- Jak mogłeś zgubić bezbronną czternastolatkę ?!
<Oj za tą bezbronną to dostanie po nosie.>
- Nie wiem! Poszedłem tylko po nektar i batonik z ambrozją dla niej a kiedy wróciłem już jej nie było! Po takim zderzeniu z tym drzewem powinna spać 7 dni a nie 7 godzin!
<magia kurka : była i nie ma. Poza tym 7 dni?! Go pogięło zdecydowanie>
- Dobra koniec tego krzyczenia bo jak tak będziemy wrzeszczeć to jeszcze bardziej ją spłoszymy.
<płoszyć to ty se możesz sarny elfie. Phiii>
Po tej wymianie zdań pobiegli w lewą stronę. Postanowiłam nie schodzić z drzewa dla własnego bezpieczeństwa, więc zaczęłam skakać po gałęziach. Po około 15 minutach byłam na plaży, a raczej nad plażą.
Rozejrzałam się z gałęzi dębu czy nikogo nie ma w pobliżu i kiedy już byłam tego pewna zeszłam na piach. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie mam ubranych butów. <Pewnie zostały obok łóżka w "szpitalu"> wzruszyłam tylko ramionami i ruszyłam w stronę zatoki Long Island. Skąd wiem, że to właśnie ta zatoka? Kiedyś znalazłam książkę pod tytułem „Tajne Akta Obozu Herosów". Jako, że jestem bardzo ciekawska przeczytałam ją i dzięki temu wiem gdzie się znajduje i co jest grane. Kiedy pokazałam książę moim rodzicom powiedzieli, że nie chce im się czytać książki o historii bruku. Nie kłóciłam się z nimi o to, ponieważ już kiedyś chodziłam do psychologa po tym jak powiedziałam rodzicom, że widze harpie a oni widzieli zwykłego ptaka. Zawsze wiedziałam, że jestem inna. Dlaczego? Tak naprawdę nie mam rodziców. Ludzie, których nazywam rodzicami znaleźli mnie pod swoimi drzwiami 14 lat temu i postanowili mnie przygarnąć.
CZYTASZ
Nowa Bogini /PJiOH/
Fanfiction„Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart." - Rick Riordan "Złodziej Pioruna"