Piękny zachód słońca nad oceanem, obok wspaniały mężczyzna- czego chcieć więcej?
Siedzimy na kocu i wpatrujemy się w horyzont. Poprawka- ja wpatruje się w horyzont, on we mnie. Spoglądam na niego, jestem szczęśliwa.
Wiem, że zaraz zdarzy się coś, na co czekałam bardzo długo... mój niezwykle przystojny towarzysz zbliża się do mnie powoli. Nasze usta zaraz się spotkają, dzielą nas milimetry...
I nagle...
JEB
Przez dłuższa chwilę nie mogę zrozumieć co dokładnie się stało. Po chwili jednak wracam na ziemie (lecz tylko w przenośni) i zdaje sobie sprawę, że ten piękny obrazek był tylko snem, a ja tkwię w samolocie z nieznośnym dzieciakiem kopiącym w fotel.
-Myślałam, że moja frustracja osiągnęła szczyt dzisiejszego poranka, ale jak widzę to nie koniec atrakcji- pomyślałam wściekła.
Przede mną jeszcze jakieś 6 godzin siedzenia na tyłku obok starszej Pani, która śmierdzi kurzem i kremem nivea i znoszenia dziecka, które najwyraźniej posiada jakąś niezwykle rzadką chorobę, która nie pozwala mu zamknąć buzi i panować nad kończynami...
Odwróciłam się ostentacyjnie, aby zasygnalizować osobie, która jest odpowiedzialna za tego małego potwora, aby uspokoiła go trochę, bo inaczej ta podróż nie skończy się dobrze dla nikogo. Zamiast jakiegokolwiek wsparcia w tej sprawie ujrzałam trzydziestoletniego faceta z opaską na oczach i gazetą w dłoniach, który drzemał sobie dokładnie tak samo jak ja, jeszcze chwile temu.
-Cudownie... - powiedziałam pod nosem i wstałam, aby być jak najdalej od tego cyrku i udałam się do toalety.
Spojrzenie w lustro wcale nie poprawiło mojego humoru. Moje piękne brązowe włosy układają się w coś na kształt gniazda, w którym bez problemu mogłoby zamieszkać stadko wróbli.
-Całe szczęście, że zrezygnowałam z mascary...-pomyślałam z lekką ironią.
Poprawiłam fryzurę i oparłam się o umywalkę.
Przejrzałam się swojej twarz- moje wielkie brązowe oczy były nieco opuchnięte, pod nimi rysowały się widoczne cienie. Moje myśli wróciły do ostatnich tygodni, bardzo trudnych tygodni. Pomyślałam o nim... moja ręka odruchowo powędrowała na wisiorek znajdujący się na mojej szyi. Cała złość z dzisiejszego dnia zmieniła się w niewyobrażalny smutek.
-Przepraszam? Czy wszytko w porządku?
Z zamyślenia wyrwał mnie damski głos.
-Tak, tak momencik.
Wdech, wydech, uspokój się...
Wychodząc uśmiechnęłam się przepraszająco do kobiety, która stała ze zmartwioną miną przy drzwiach. Wyminęłam ją i wróciłam na miejsce. Z ulga uznałam, że potwór, który nie dawał mi spać teraz sam słodko drzemał na ramieniu ojca.
Resztę podróży spędziłam w głębokim zamyśleniu i zanim się obejrzałam zasnęłam...0
YOU ARE READING
American Dream PL
Teen Fiction17 letnia dziewczyna Zwyczajne wakacje Niezwykle zdarzenia