Czas pożegnania

223 22 5
                                    

Pomocnik księcia oraz jego najwierniejszy przyjaciel Midoryia Izuku, wyruszył w podróż w celu odkrycia nowego nie znanego lądu. Zważywszy na to że zawsze interesował się podróżami, wyprawa ta cieszyła go niezmiernie. Stał obecnie na burcie statku napawając się widokiem rozległego morza oraz orzeźwiającą morską bryzą.
- Ląd!- krzyknął ucieszony- Ląd na trzeciej !

Gdy statek przycumował do brzegu, zielono włosy młody mężczyzna zszedł z radością na brzeg, a za nim cała jego armia która towarzyszyła mu podczas podróży. Wszyscy po sprawdzeniu czy plaża jest bezpieczna ustawiła się w szeregu, Midoryia przemawiał.
-Osiągnęliśmy to zdobyliśmy nowy nie zamieszkały ląd. Gdyby nie wszą pomoc nigdy by mi się...- nie dokończył gdyż w oczach jego towarzyszy zobaczył strach, nie którzy nawet zaczęli uciekać. Deku obejrzał się za siebie, odrazu zrozumiał czego bali się jego towarzysze. Za nim stał wielki potężny smok, w oczach smoka dało się wyczytać złość.
Deku zaczął powoli się cofać nie spuszczając wzroku z tej jakże majestatycznej ale groźnej istoty. Nagle dostrzegł blondwłosego chłopaka siedzącego na smoku. Chłopak był odziany w wyłącznie w poszarpane i dziurawe workowate spodnie, a na plecach ozdabiała go zniszczona oraz brudna krwistoczerwona szata. Mieszkaniec wyspy był umięśniony jednak chudy, a wręcz można powiedzieć że za chudy. Deku nie zdążył przyjrzeć się oczom chłopaka ponieważ usłyszał strzał.
-Kapitanie uważaj !- krzyknął jeden z jego członków załogi. Zielonooki odrazu się opamiętał i schował się na statku. Po chwili było słychać tylko serie strzałów oraz ryk poczwary.   
Poczwara buchnęła ogniem w statek i zaczęła uciekać po mimo lekkiego bólu z rannym właścicielem na grzbiecie. Żywy ogień zaczął trawić statek, na szczęście udało się go szybko ugasić i szkody nie były aż tak wielkie.
-Szkody powinny zostać naprawione w przeciągu najbliższych 3 dni, pożywienia starczy nam jeszcze na tydzień kapitanie - zapewniał technik.
-Dobrze- odrzekł zielonowłosy- rozbić obóz !- zadecydował   
Między czasie w jaskini na wyspie czerwonooki blondyn próbował zatamować krwawienie z rany postrzałowe.
Katsuki wiedział że czeka go nie przespana noc, zważywszy na to że na jego wyspie jest intruz. Musiał być czujny i gotowy do walki. Jego smok ułożył się za nim, mimo to że jego twarde łuski obroniły go przed mocniejszymi obrażeniami to i tak na ciele miał kilka ran które nie zagrażały jego życiu. Smok spojrzał na niego  smutnym wyrokiem i mruknął cicho. Bakugo zauważył że jego zwierze się o niego martwi
-Przestań głupi smoku to tylko zadrapanie za dwa dni nie będzie po tym śladu- skarcił smoka w jego języku. Nauczył się mówić tylko i wyłącznie w smoczym języku.
Smok przewrócił tylko oczami z poirytowania. Katsuki rozdarł kawałek swojej szaty i zrobił z niej opatrunek uciskowy, wiedział że czeka go ciężka noc.

Nazajutrz Deku wraz z połowa swojej ekipy postanowił przeszukać wyspę jako że nie była ona duża powinno zająć im to góra godzinę. Zielonowłosy przedzierał się przez grube chaszcze, zauważył nagle prawie nie zauważalną ścieżkę. Postanowił pójść nią, co był nie zwykle nie odpowiedzialne ponieważ był sam a jedyne co służyło mu do obrony była zwykła najprostsza strzelba. Ścieżka prowadziła do groty, Izuku postanowił zajrzeć do środka. To co zobaczył zmroziło mu krew w żyłach, w jaskini spał smok ze wczorajszych wydarzeń. Starał się powoli wycofać trzymając strzelbę w gotowości. Udało mu się. Gdy tylko wycofał się na bezpieczną odległość zaczął biec w stronę bazy, by powiedzieć reszcie o swoim znalezisku.      
Jako że znali już miejsce gniazda tej poczwary to postanowili sprawić księciu zrobić prezent w postaci głowy smoka. Deku przystał na ten pomysł wiedząc że jego przyjaciel fascynuje się takimi rzeczami. Praca nad naprawą statku trwała w najlepsze.
- Jutro powinniśmy skończyć naprawę kapitanie- powiedział technik- szkody okazały się mniejsze niż myślałem
- Cieszy mnie ta wiadomość przyjacielu- uśmiechnął się - trzeba przemyśleć atak na tego smoka- powiedział do stratega który stał obok nich
- Łuski smoka są twarde jednak gdyby zmasować atak głównie na jeden punkt udało by się przebić tarczę łusek i potwór padł by martwy- stwierdził strateg
- A co z tym smoczym chłopcem?- spytał technik
- Go możemy podarować księciu jako niewolnika- zaproponował strateg
- Dobry pomysł - przystał Deku - jutro z rana gdy poczwara będzie spała ruszymy i zabijemy ją oraz zneutralizujemy smoczego chłopca - powiedział

Kolejnego dnia wczesną porą gdy połowa ekipy naprawczej dokańczał ostatnie naprawy statku. Grupa Deku wyruszyła na wyprawę w celu zdobycia trofeum w postaci głowy smoka. Zbliżali się powili do jaskini, starali się iść jak najciszej. Gdy dotarli, poczwara spała. Starali się podejść cicho i zabić ją we śnie, jednak smok nagle zerwała się na nogi. Żołnierze zareagowali natychmiastowo i zaczęli strzelać w smoka. Celowali głównie w klatkę piersiową poczwary by trafić go w serce. Głębiej w jaskini blond chłopak przypatrywał się zaistniałej sytuacji z przerażeniem, chciał krzyczeć jednak nie mógł wykrztusić ani jednego słowa. Po chwili smok runął na ziemie martwy. Deku wszedł głębiej do jaskini próbując zlokalizować smoczego chłopca.
Bakugo próbował powstrzymać łzy oni zabili jego smoka jego jedynynego przyjaciela, a teraz próbują zabić jego. Katsuki znalazł jakiś kamień wziął go i ukrył się w szczelinie pomiędzy ścianami czekając na swojego oprawcę. Katsuki wiedział że ma marne szanse, mimo to postanowił spróbować się bronić. Słyszał kroki jeden z tych potworów był coraz bliżej czekał na odpowiedni moment. Teraz ! Czerwonooki zaatakował jednak nie skutecznie. Deku udało się uniknąć uderzenia. Szybko i skutecznie ,ale i również brutalnie obezwładnił smoczego chłopca. Jego nadgarstki związał ciasno liną.
- Już jesteś nasz- powiedział Deku uśmiechając się chciwie. Biedny blondyn nie rozumiał nic co mówił do niego zielonowłosy.   
Szarpnął go do góry każąc smoczemu chłopcu wstać, ten wstał mimo to że nogi miał jak z waty. Zielono włosy oprawca prowadził go w stronę wyjścia z groty tam gzie leżał  martwy smok. Bakugo widział jak odcinają głowę jego jedynego przyjaciela, nie mógł powstrzymać łez. Deku widząc to zaśmiał się.
- Już płaczesz ? Ale to dopiero początek- zadrwił z smoczego chłopca.
Bakugo znów nic nie zrozumiał i nie chciał tego rozumieć. Zdobywcy zaczęli szczęśliwie kierować się w stronę statku, popychając swojego niewolnika i ośmieszając go.
- Pożegnaj się ze swoją wyspą smoczy chłopcze już nigdy na nią nie wrócisz od dziś jesteś własnością księcia - szepnął mu szydząc z niego.

Cześć !
Dziękuje bardzo za przeczytanie pierwszego rozdziału mojej książki. Mam nadzieje że się podobał, i jako że jest to moja pierwsza książka proszę o wyrozumiałość. Przepraszam również za wszelkie błędy staram się sprawdzać rozdział zanim go opublikuje, ale często zdarza mi się coś przeoczyć.

Smoczy chłopiec Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz